Cristian Brocchi, były zawodnik (2001 – 2008) i były tymczasowy trener (kwiecień – czerwiec 2016) Milanu udzielił wywiadu na łamach La Gazzetta dello Sport. 49-latek poruszył w nim wiele tematów.
Początki kariery: "Opuściłem Buccinasco bez grosza i wygrałem dwie Ligi Mistrzów. Prawdziwym piłkarzem poczułem się dopiero po pierwszym sezonie w Serie A w koszulce Hellasu Werona (1998 – 2000). Liga była piękna, każda drużyna miała swój włoski rdzeń. Teraz drżę, gdy widzę formację z dziesięcioma lub jedenastoma obcokrajowcami. Miałem wiele propozycji, dołączyłem do Milanu, przechodząc z Interu, gdzie zanotowałem najgorszy sezon w karierze z powodu problemów z plecami, które zatrzymały mnie na wiele miesięcy".
Z Interu do Milanu: "Nie przyjąłem tego dobrze: przyjaźniłem się z Vierim i Di Biagio i chciałem tam grać. Ale nie dano mi wyboru: przyjechałem pewnego ranka do Pinetiny i wszystko się skończyło. To była zemsta, ponieważ AC Milan, po tylu latach w sektorze młodzieżowym, nie wierzył we mnie. A potem postanowili mnie kupić".
Zdobycie pozycji w centrum wielkich mistrzów: "Z inteligencją i pokorą, aby zrozumieć, jak być przydatnym. Zawsze grałem jako wyjściowy zawodnik przed i po Milanie, ale tam musiałem znaleźć inną przestrzeń i ją uszlachetnić. Udało mi się, a występy to potwierdzają. Wszędzie radziłem sobie dobrze, ale szatnia w Milanello była marzenie: wyjątkowa atmosfera, prawdziwi przyjaciele".
Liga Mistrzów 2002/2003: "Największym przeżyciem były EuroDerby: niesamowita atmosfera na San Siro. Ale przeciwko Ajaxowi strzeliłem gola, którego nikt nie widział: piłka wpadła z pół metra. Nikt tego nie pamięta, bo wygraliśmy 3:2, ale gdyby skończyło się 2:2, Galliani pokazywałby zdjęcie tego gola razem z golem Muntariego. Liga Mistrzów to jedyne rozgrywki, w których nie strzeliłem gola, z powodu błędu sędziego".
Relacje z Silvio Berlusconim: "Jeśli jest jedna rzecz, która mnie zraniła, to to, że zostałem określony jako jego lizus. Myślę, że prezydent doceniał coś dokładnie przeciwnego: nigdy nie próbowałem wykorzystać szacunki, jakim mnie darzył. Berlusconi widział we mnie to, co chciałby widzieć w każdym chłopcu w sektorze młodzieżowym: pokorę i chęć osiągania kolejnych celów. Zostałem wyszkolony przez Milan: jeśli mam mentalność zwycięzcy, zawdzięczam to klubowi. Z tego właśnie powodu byłem pierwszym nabytkiem Tare w Lazio. Powiedział mi: Chcę cię, ponieważ musisz wnieść do klubu mentalność, którą rozwinąłeś w Milanie. W pierwszym roku sięgnęliśmy po Puchar Włoch".
Przygoda na ławce trenerskiej w Milanie: "Mówiłem to już rok wcześniej, tamta noc była niemożliwa. Kiedy wchodziłeś do Arcore, emocje były silne. Panowała tam wyjątkowa atmosfera. Wychodziłeś stamtąd i byłeś jak lew. Berlusconi potrafił sprawić, że czułeś, że możesz podbić świat. Przejąłem stery po Mihajloviciu i plan był taki, że zacznę również kolejny sezon. Wyszło źle, bo przegraliśmy finał Pucharu Włoch z Juve po dogrywce po golu Moraty, mimo że graliśmy dobrze. Gdybyśmy wygrali tamtej nocy, moja historia z pewnością byłaby inna".
Prowadzenie Monzy (październik 2018 – maj 2021): "Chciałem zakończyć swoją pracę awansem. Zamiast tego w Serie B przegraliśmy w fazie play-off. Gdyby Galliani nie zachował na Covid i nie doświadczył bardzo trudnego miesiąca, awansowalibyśmy do Serie A. Wszyscy się o niego martwiliśmy, a jego nieobecność miała również istotny wpływ na całą drużynę: Galliani jest jednym z dwóch lub trzech najlepszych menedżerów na świecie. Jego obecność w tym klubie wiele zmienia".
Przyszłość: "Mam wiele do przekazania, do nauczenia się. Ale nie na ławce: nie będę już więcej trenerem. To świat, w którym, mówiąc po ludzku, daje o wiele więcej, niż otrzymuje. Pokazałem, że jestem dobry i mówię to sobie, ponieważ zmieniłem się. Nie chcę już rzucać się w rozpaczliwe sytuacje. Kilka miesięcy temu pojawiła się propozycja objęcia klubu Serie A i poczułem niesamowity ogień w środku. Ale nic z tego nie wyszło. Skupiłem się na chłopakach: kocham ich, lubię kontakt z młodymi ludźmi. Prowadzę kursy z grupą Pegaso. Ostatni był skierowany do studentów nauk sportowych, którzy chcieli dołączyć do sztabu drużyny piłkarskiej".
Powinien chwalić Boga za to że znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie wygrywając to co wygrał, bo takich średniaków jak on po włoskich boiskach biegało tysiące i nic nie wygrali bo akurat trafili do innych zespołów