Po raz pierwszym w tym sezonie Milanowi udało się zanotować cztery zwycięstwa z rzędu (biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki). Aby dowiedzieć się, kiedy ostatni raz Rossoneri wygrali cztery lub więcej meczów z rzędu, musimy cofnąć się do passy zwycięstw (było ich siedem) między meczem z Lazio (1 marca 2024 r.) a meczem z Lecce (6 kwietnia 2024 r.), kiedy trenerem był Stefano Pioli. Fakt ten świadczy o trudnościach, jakie w tym sezonie przeżywa drużyna Rossonerich, co najprawdopodobniej zakończy się brakiem kwalifikacji do kolejnej edycji Ligi Mistrzów – podsumowuje w artykule na swoich łamach CalcioMercato.
Milan jest szczególną drużyną, o czym kibice przekonali się w tym sezonie. Ekipa Sérgio Conceição zdaje się potrzebować "moralnego policzka", zanim pokaże 100% swojego potencjały. Czynnik ten można rozpatrywać dwojako: jako ewidentną wadę, ponieważ systematyczne przejmowanie inicjatywy nie jest częścią portfolio odpowiedniego dla dużego klubu, który chce powrócić na szczyt. Z drugiej strony – zaletą, biorąc pod uwagę, że Milanowi udało się odwrócić wyniki meczów, w których stracili pierwszą bramkę.
W meczu na San Siro z Bologną zarysował się jasny scenariusz: Milan w niekorzystnej sytuacji i wspaniały powrót. Liczba spotkań, w których Rossoneri odwrócili wynik, wzrosła do dziewięciu (co najmniej od czasu, gdy na ławce zasiadł Sérgio Conceição). Od czasu jego przybycia drużyna zdobyła Superpuchar Włoch, wygrywając mecz półfinałowy i finał, zaczynając od straty gola, a następnie zdobyła 19 punktów w lidze, notując siedem powrotów, z których sześć zakończyło się zwycięstwem.
Ogólnie rzecz biorąc (również okres, kiedy na ławce zasiadał Paulo Fonseca), Rossoneri zyskali 22 punkty, mimo że byli w niekorzystnej sytuacji. Ekipa z Mediolanu jest pierwszą drużyną w Serie A w tym konkretnym rankingu, drugą w pierwszej piątce europejskich lig (za Atlético Madryt, które zyskało w tym sezonie łącznie 23 punkty) i na równi z Liverpoolem prowadzonym przez Arne Slota.
Czynnik powrotu jest z pewnością czymś, co należy wziąć pod uwagę w przypadku tego konkretnego Milanu... To Milan, który nigdy się nie poddaje, który reaguje na złożone sytuacji, to drużyna, która coraz bardziej upodabnia się do swojego trenera. Conceição to pełen pasji, silny trener, lider, który w pełnych emocjach przeżywa każdy kolejny mecz. Warto spojrzeć chociażby na reakcję Portugalczyka przy drugim golu Gimeneza (jak i również Florenziego). [KLIK!]
Sérgio Conceição w tej końcowej części sezonu odzyskał tożsamość dzięki zmianie ustawienia, które lepiej odpowiada charakterowi drużyny. Finał Pucharu Włoch to fundamentalne rozdroże: zwycięstwo oznaczałoby zdobycie trofeum, którego brakuje od 22 lat oraz przepustkę do fazy ligowej Ligi Europy (europejskie puchary). To także wygranie dwóch trofeów w jednym sezonie, czego brakuje od 2007 roku (wówczas Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata), gdy na ławce zasiadał Carlo Ancelotti.
Mając nową tożsamość, szansę na europejskie puchary, zarówno poprzez Puchar Włoch, jak i Serie A (arytmetycznie Milan wciąż walczy o miejsce w pierwszej czwórce i Ligę Mistrzów), a także szansę na zdobycie dwóch trofeów, pytanie jest tylko jedno: czy Conceição zasługuje na szansę w przyszłym sezonie na ławce Milanu? Istnieje przeczucie, że bez względu na wszystko Milan i Conceição pójdą dwiema różnymi ścieżkami. Rossoneri chcą przystąpić do kolejnego sezonu z nowym trenerem i zacząć od nowa, aby być konkurencyjnym w Europie i walczyć o scudetto w lidze. Conceição ryzykuje, że zapłaci stanowiskiem za nieudany sezon w Europie (odpadnięcie w barażach z Feyenoordem) i wynik w Serie A poniżej oczekiwań. Zapewnienie sobie udziały w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów jest praktycznie niemożliwe (abstrahując od matematyki). Niezależnie od tego, czy Conceição odejdzie, czy Milan pożegna się z nim na mocy klauzuli zawartej w jego kontrakcie (umowa pozwala na jednostronne rozwiązanie kontraktu), będzie to najbardziej prawdopodobna ścieżka dla obu stron. Ale czy Portugalczyk nie zasługuje na szansę, żeby zacząć od początku sezonu? Iskrą nadziei jest fakt, że ostatnio powtórzono deklarację zarządu o "maksymalnym zaufaniu". Czy Conceição będzie również trenerem Milanu w przyszłym sezonie? To pytanie zapewne zadaje sobie wielu kibiców...
Z Conceicao możemy powalczyc o top 4 i nawet coś ugrać w Pucharze Uefa jeżeli wezmiemy w nim udział.
Sęk w tym, że pewnie dalej będzie to samo od nowego sezonu, typu męczenie się z każdym i po 10-15 kolejkach nerwy puszczą i zostaniemy z innym ratunkowym trenerem. Wszyscy mamy dość tego błędnego koła.
wiesz, że swego czasu niektóre edycje pucharu uefa były dużo mocniej obsadzone niż te pucharu europy? możemy tylko podziękować uefie, że goniąc za pieniądzem tak wiele w futbolu spier*****a
Przed sezonem mówiło się o fajnych nazwiskach takich jak Sarri, Conte etc.
Dostaliśmy Foncece i teraz mamy Fonsece v2.
Moim marzeniem jest brak oszczędzania na trenerze na prawdę.
IMO Najpierw trzeba rozbić klub kokosa i pozbyć się zawodników co nie dają żadnej wartości.
Pojawia się porównywanie do pierwszego sezonu Pioliego w Milanie, więc spójrzmy pod tym kątem:
Pewne jest to, że Conceicao nie dostał okresu przygotowawczego i to łączy obu trenerów. Jest natomiast kolosalna różnica w tym jak poradzili sobie z zadaniem, do którego zostali zatrudnieni – Stefano stopniowo prowadził zespół od początku w pewnym kierunku, coś poprawiał z tygodnia na tydzień – sezon kończył imponującymi ciągłymi występami i uplasował się na miejscu dającym awans do puhcarów (przejmował drużynę na miejscu 13). Conceicao, tymczasem, praktycznie wyrzucił do śmieci pierwsze 3 miesiące, gdzie podejmował skrajnie irracjonalne decyzje (zarządzał zespołem w sposób, który wymaga perfekcyjnego zrozumienia graczy przez trenera i vice versa, nie brał pod uwagę rozsypki i chaosu – czyli sytuacji faktycznej i zastanej), które dyskwalifikują go jako trenera zadaniowego i zdolnego adaptować się do sytuacji.
Natomiast należy zgodzić się z faktem, że JEŚLI zostałby na kolejny sezon to nie będzie miał zadania ratować sytuacji i zarządzać zespołem, o którym kompletnie nie ma pojęcia – zatem jest realna szansa, że jego kompletna nieudolność w koncentracji na konkretnym krótkofalowym zadaniu nie będzie już czynnikiem istotnym.
Pewne jest, że Sergio jest autorem absolutnie najgorszego okresu Milanu w XXI wieku, włączając w to ananasów pokroju Brocchiego czy nawet Giampaolo (którzy z Portugalczykiem "przegrywają" tym, ze mieli za mało czasu żeby narobić większych szkód). Czy to oznacza, że nie może się okazać dobrym trenerem na kolejny sezon? Nie, nie jest to jednoznaczne.
Pytanie czy są na prawdę poważne argumenty żeby Conceicao dostał szansę?
Suche fakty: W meczach o jakąkolwiek sensowną stawkę Milan na 22 mecze, które rozegrał o jakimkolwiek ciężarze gatunkowym zaliczył dwa "kontrolowane" zwycięstwa: oba w Coppa Italia: z Romą i Interem. Oczywiście chwała za te występy, ale pierwszy to było nieco "piknikowe" granie, gdzie Rzymianie byli skupieni na porządkowaniu sezonu i puchar im średnio był potrzebny, a drugie spotkanie nastąpiło dopiero po 4 miesiącach pracy Portugalczyka. Przez trzy i pół miesiąca Milan albo notował blamaże, albo cudem wyszarpywał punkty z gardeł tuzów takich jak Parma, Empoli czy Hellas...
Oczywiście, nastał etap kiedy Milan zaczął wygrywać, ale hurra optymistów nieco chciałbym ostudzić: Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że problem tego zespołu od dawna leży na tle psychologicznym, a nie czysto piłkarskim. Wyniki i lepsze występy zaczęły się w momencie kiedy... wszystko zostało już przegrane... 98% presji zeszło z zawodników – nie grają już absolutnie o nic. Nagle znacznie rzadziej zdarzają się paraliże i kompletne odcinki poszczególnych graczy. Nagle częśc graczy odzyskała luz i spokój... Oczywiście – miało to swój mega pozytywny wpływ i chociażby w meczu z Interem zaprocentowało. Możliwe też, że dobre wyniki pozwolą zażegnać problem raz na zawsze, a Milan będzie szedł już tylko do góry. Natomiast nie przeceniałbym tego, że wreszcie wyniki zaczynają jakoś wyglądać. Jeśli chcieliśmy w ten sposób "odbudować" zespół to trzeba było Fonsece kazać przegrać pierwsze 12 kolejek, pierwsze 6 w Lidze Mistrzów i wtedy dać mu spokojnie pracować bez presji... A pomijając już sarkazm, chodzi mi o to, że złapanie rytmu w meczach o pietruszkę, nie może być jednoznacznym wykładnikiem, że należy zapomnieć o tym, że wcześniej Conceicao popełniał w Milanie trenerskie harakiri przez długie miesiące.
Zwłaszcza, że Sergio jest jednak człowiekiem – nadal jeszcze – z zewnątrz. Nie ma żadnej moralnej przyczyny, czemu akurat on powinien być traktowany jak zbawca, cesarz i ten, któremu wolno dużo więcej niż innym zanim dosięgną go jakieś konsekwencje. Nie jest klubową legendą, przyszedł i – pomijając spektakularny triumf w Super Coppa – zaczął długotrwałą degrengoladę i dopiero kiedy było pozamiatane, wygrał kilka meczów o nic. Moim zdaniem mało żeby nagle uznawać go za mega kandydata.
Natomiast finalnie chcę zauważyć, że mimo masy czynników, które sprawiają, że nie mam wysokiej opinii o Conceicao, nie jestem w stanie jednoznacznie odrzucić założenia, że to mogłoby wypalić. Jego pierwsze półrocze pokazało mi tylko, że jest koszmarnym trenerem jako ten, który ma ratować sezon przejmując zespół w trakcie. W tym względzie jest prawdopodobnie najgorszym trenerem jakiego widziałem "w akcji". BARDZO nie spodobał mi się też jako człowiek – przez długi czas nie trawiłem jego egocentrycznych wypowiedzi (ostatnio stonował je, mam nadzieję, że realnie spokorniał po prostu po tym jakie zgliszcza uformował swoją butą), a także bezcelowej impulsywności (kompletnie nie adekwatnej do roli trenera, ale również o tej jest ostatnio ciszej, więc – ponownie – mam nadzieję, że spokorniał).
Sergio po trzech miesiącach iścia w zaparte i prób irracjonalnego zarządzania zespołem WRESZCIE zaczął coś korygować, w końcu rozumiejąc, że to nie jest tak, że co on powie to się stanie i czynnik ludzki w zespole nie istnieje. Wreszcie zaczął pracować nad zespołem, z którym ma pracować, a nie próbować budować utopię, do której nie było nawet pół argumentu, że mogłaby się udać. Szkoda, że za późno żeby próbować ratować sezon – czyli jedyny cel, do którego został zatrudniony – ale jednak.
No i tu dochodzimy do miejsca, w którym jestem w stanie zrozumieć dlaczego jest teoretyczna szansa, że Conceicao mógłby być ok na kolejny sezon:
1. późno bo późno ale zaczął pracować z zespołem, który ma, a nie który sobie wymyślił w swojej głowie.
2. Nie zostanie mu postawiony cel, w którym okazał się kompletnie niekompetentny – może w innym okaże się lepszy.
Czy jestem zwolennikiem Conceicao? Nie lubię ludzi takich jakim on się zaprezentował. Nie podoba mi się, że przez trzy miesiące był tragiczny i kompletnie nie sprostał postawionemu przed nim zadaniu. Jakby była okazja na kogoś lepszego lub na zbliżonym poziomie – nie przeszkadzałaby mi wymiana. Natomiast jeśli z jakiegoś powodu zostanie na kolejny sezon, będę mu kibicował i liczył na to, że tak jak w pewnych kwestiach (które po wakacjach nie będą istotne) jest tragiczny, tak w innych (tych, które istotne będą) okaże się wreszcie prawdziwym fachowcem.
ten Brocchi, który po Mihajloviciu (do dziś nie rozumiem tego zwolnienia) w lidze z miejsca dającego LE spuścił nas poza strefę pucharową i przegrał finał PW?
Powiedz, że chociaż próbowałeś przeczytać całość, a nie "zatriggerowałeś" się na nazwisku Brocchi i resztę zdania zignorowałeś...
Napisałem zero jedynkowo czym Brocchi był mniej zły... Brocchiego BARDZO ratuje, ze był za krótko żeby go poważnie oceniać - tyle...
Zgadza się.
Natomiast sedno sprawy wg mnie jest takie, że u Pioliego widać było od razu po przejęciu pracę we właściwym kierunku - w sensie: przyszedł łatać i naprawiać i - mniej lub bardziej udolnie - łatał i naprawiał odkąd w klubie się pojawił. Diagnozował i próbował reagować. W takim wypadku nie przeszkadzało mi jakoś wybitnie, że nie od razu były efekty.
Największym minusem Conceicao w obecnej kampanii jest wg mnie, że najpierw zmarnował 3 miesiące ignorując stan faktyczny i przez to wpychając drużynę DUŻO poniżej jakiegokolwiek minimum, i dopiero po długich tygodniach degrengolady zaczął diagnozować w oparciu o to co w klubie jest do dyspozycji...
Sergio zdał sobie sprawę, że współpraca z obecnym zarządem nie istnieje, to widać, dlatego mam wrażenie, że sam odejdzie po zakończeniu sezonu.
Bez presji, bez oczekiwań więc nic mi to nie mówi o tej drużynie.
Sporo, a mimo to wciąż okupujeny środek tabeli.
Coś gdzieś poszło nie tak.
Bardzo ciężko ocenić Sergio w warunkach, w których wszedł do klubu, nie wiadomo ile w tym jego winy, a na ile zawiniły inne czynniki.
W momencie przegranej z Feyenoordem staz w klubie trwal do tego czasu zaledwie 1 miesiac i 12 dni.
Dobre argumenty za tym zeby z Conceicao nie przedluzac istnieja, ale ten jest smieszny.