Kiedyś tak bardzo się kochaliśmy. Tak można by streścić relację między Milanem a Theo Hernándezem, który oficjalnie przestanie być piłkarzem Rossonerich po transferze do Al-Hilal za 25 milionów euro. Sześć lat, które zaczęły się od jasnych przebłysków, a potem powoli gasły – przez częste zmiany trenerów i coraz bardziej napięte relacje z kibicami. W ostatnim sezonie Theo był już właściwie ciałem obcym w Milanello: grał poniżej swojego poziomu, a napięcia między nim a klubowym otoczeniem były aż nadto widoczne.
A przecież wszystko zaczęło się idealnie, latem 2019 roku, kiedy to Paolo Maldini wyrwał go z Realu Madryt i przywrócił na San Siro lewego obrońcę z prawdziwego zdarzenia. Kibice Milanu znów mogli oglądać rajdy na lewej flance jak za najlepszych czasów, i – przede wszystkim – dużo goli. Theo zdobył w Serie A łącznie 30 bramek między 2019 a 2025 rokiem, co uczyniło go najskuteczniejszym obrońcą w historii klubu, przebijając samego Maldiniego, który był przecież jego pierwszym "ambasadorem" w Milanie.
Potem przyszedł sezon 2021/2022 i mistrzostwo Włoch. Theo był wtedy absolutnie kluczową postacią w zespole Stefano Piolego, a jego współpraca z Rafaelem Leão siała postrach wśród przeciwników. Duet Theo–Leão był złotą parą Milanu. Rok później znów byli blisko wielkiego sukcesu (awansowali do półfinału Ligi Mistrzów, a Theo jako wicekapitan wydawał się kandydatem na przyszłą klubową legendę).
Jednak coś się popsuło. Ostatni sezon Piolego był rozczarowujący. Klub objął Fonseca i od razu pojawiły się problemy. Między nowym trenerem a Theo nie zaiskrzyło – wręcz przeciwnie, od początku było widoczne napięcie. 31 sierpnia doszło do przełomu: Theo i Leão zignorowali Fonsecę podczas przerwy na nawodnienie w meczu z Lazio, ostentacyjnie trzymając się z dala od ławki rezerwowych. Później, 6 października, Hernández nie wykorzystał kluczowego rzutu karnego przeciwko Fiorentinie, a na dodatek został wyrzucony z boiska. W rewanżu play-offów Ligi Mistrzów z Feyenoordem jego czerwona kartka za głupotę (dwie żółte) przypieczętowała eliminację Milanu z tych rozgrywek.
To był punkt bez powrotu. San Siro zaczęło dyskutować, kibice przestali widzieć w nim lidera. Sezon zakończył się najgorzej, jak mógł, czyli porażką w finale Pucharu Włoch i brakiem awansu do europejskich pucharów. Sezon 2024/2025 to czas, który Theo najchętniej by wymazał z pamięci. Stał się symbolem klęski Milanu.
Teraz przed nim nowy rozdział. Al-Hilal, prowadzony przez Simone Inzaghiego, który niegdyś prowadził rywali zza miedzy w derbach Mediolanu. Dwie zakończone miłości w Mediolanie, które – być może – odrodzą się na pustyni w Arabii Saudyjskiej.
Napisał w klubie kawał pięknej historii. Będę go wspominał przez wiele lat z nie mniejszą nostalgią niż Pato.
Na odchodne powinien dostać od klubu tonę farby do włosów.
będziemy tego ruchu gorzko żałować i to prędzej niż później!
i nie piszcie, że ostatni sezon to jego wina, bo prawie cała drużyna go zwaliła