Ile razy to słyszeliśmy: to jest obecnie w modzie, teraz na to jest szczyt zapotrzebowania. Dzieje się tak również w piłce nożnej, świecie zdolnym do zapoczątkowania trendu i wypalenia go w mgnieniu oka. Umieszczenia zawodników na pierwszych stronach gazet, by w ciągu kilku miesięcy zrobić z nich zapomnianych lub przynajmniej pominiętych. Dzieje się tak z niektórymi zawodnikami, którzy pojawiają się pośród fanfar i, być może nie z własnej winy, znajdują się w szczególnie delikatnych momentach i w ciągu sezonu są kwestionowani, a nawet odsuwani od gry. Tylko po to, by na nowo odkryć ich jako bardzo dobrych piłkarzy gdzie indziej. Z ich uzasadnionym poczuciem żalu, a czasem nawet wyrzutem sumienia. Ale zdarza się też odwrotnie. Zdarza się, że latem są postacie zdolne do zdobycia pierwszych stron gazet, bycia uważanymi za pępek świata, tylko po to, by – równie szybko – zostać wymazanymi z radaru. W lipcu ubiegłego roku pożegnanie Allegriego i Pioliego świętowano na różne sposoby – żeby wymienić tylko dwa przykłady. I oto są, dwanaście miesięcy później, z powrotem na eksponowanych stanowiskach. Druga strona medalu, o wiele bardziej niewygodnej rzeczywistości. Świadectwo tego, jak sytuacje zmieniają się z roku na rok.
Ibra. Od "szefa" do aktora drugoplanowego
Pomyślmy na przykład o menedżerach. Kto znajdował się w centrum uwagi w 2024 roku? Był Giuntoli, powołany do odbudowy Juve, z budżetem prawie dwustu milionów euro. A przede wszystkim Ibrahimović, absolutny punkt odniesienia Milanu. "Szef" – jak sam siebie nazywał. W wyobraźni nie było żadnej decyzji, żadnego wyboru, który nie musiałby przechodzić przez niego. W rzeczywistości był obecny na każdej konferencji prasowej, wyjaśniając, dlaczego Conte nie został zatrudniony lub dlaczego wybrano inny typ trenera. Teraz sytuacja całkowicie się zmieniła, a Ibra jest gdzieś w tle. Oprócz zarządu, jedynymi postaciami odpowiedzialnymi za prowadzenie i budowanie Milanu są Allegri i Tare. Jeśli Modrić stał się graczem Rossonerich, to dlatego, że dyrektor sportowy skontaktował się z nim osobiście. Jeśli mówi się o Vlahoviciu, to dlatego, że łączy go z trenerem jakaś wspólna nić. Czy transfer się powiedzie, czy też nie? Trudno jest obecnie przewidzieć. A Ibra? Obecnie rzadko się o nim mówi.
Thiago: Wszyscy go chcieli, ale teraz...
Świat stanął na głowie w przypadku Ibry i tak samo stało się z trenerskim światem Thiago Motty. Rok temu był najbardziej rozchwytywanym szkoleniowcem w Serie A, a jego przejście do Juventusu okrzyknięto prawdziwym sukcesem na rynku transferowym. Innowacyjne pomysły, być może awangardowy, ale autorytatywny charakter, umiejętność kierowania nie tylko działaniami na boisku, ale także poza nim. Thiago Motta chce Koopmeinersa. Thiago Motta chce Douglasa Luiza. Thiago Motta chce, aby Yıldız był w centrum projektu. Thiago Motta chce Di Gregorio, ponieważ uwielbia bramkarzy, którzy potrafią grać nogami. Dziesięć miesięcy wystarczyło i tak jak prawdopodobnie błędem było umieszczenie go w centrum świata, tak dziwne jest, że nikt już o nim nie mówi, nawet przez nieuwagę. Gdy ludzie zaczynają mówić o trenerach szukających pracy, wspominają Spallettiego i Manciniego, a także mniej znane nazwiska, ale Thiago Motta z menedżera chwili stał się kimś niewiele więcej niż zwykłym zawodnikiem. Można by tak powiedzieć, zwłaszcza że ma zagwarantowaną pensję od Juventusu. Thiago Motta szybko i w pewnym sensie niewytłumaczalnie wyszedł z mody.
Zirkzee: Od aukcji do wielkiej klapy
To samo zdarza się piłkarzom. Można mówić o tych, którzy się wypalają w danej lidze. Ale są też tacy, którzy osiągają szczyty popularności, są rozchwytywani za miliony, a potem... A potem wracają do bycia, powiedzmy, przeciętnymi piłkarzami. Tak było w lipcu zeszłego roku z Zirkzee, którego Bologna wystawiła na aukcję. Od Juve do Milanu, od Interu do Romy: kto w zeszłe letnie mercato nie stał po niego w kolejce? Skończył w Manchesterze United za miliony. Sezon do zapomnienia. Teraz chciałby wrócić do Włoch i być może tak się stanie. Ale jego przybyciu nie będzie towarzyszyło typowe "och, wow". Tak jak w przypadku niektórych filmów, ponowne ich obejrzenie wywołuje w człowieku nostalgię. Myśli się o tym, ile czasu minęło. Ale to tylko rok...
Artykuł został opublikowany w piątkowym wydaniu La Gazzetta dello Sport (autor: Alessandro Vocalelli)
Zlatan dał z siebie zrobił marionetkę w rękach Cardinale i zdecydowanie lepiej będzie jak będzie się trzymał jak najdalej od zespołu.
Poza tym nie zapowiada się, żebyśmy przeszli na dwóch napastników, bo wtedy nie ma miejsca dla Leao, więc nowy napastnik będzie dzielił minuty z Gimenezem, a wtedy 10 goli w lidze to będzie solidny wynik.
Gimenez jest takim napastnikiem, tylko trzeba mu stwarzać sytuacje, a przy taktyce Allegriego będzie o to cholernie ciężko. Max to wie i celuje w wieże, która będzie zgarniała górne piłki i dobrze grała tyłem do bramki, przechodząc z obrony do ataku szybkiego.
No, ale jak liczysz, że ściągniemy kogoś pokroju ówczesnego Ibry to powodzenia XD
Stąd klepanie o 20 golach Leao w lidze.
Jak to się sprawdzi w Milanie, gdzie poza Pulisićiem nie ma dobrze wykańczajacego akcje gracza w linii pomocy to nie wiem, ale może się uda.
Chciałbym, żebyśmy w takich zawodników celowali a nie Zirkzee, który może i jest dobry w rozgrywaniu czy graniu na ścianę, ale za cholerę nie ma zmysłu snajpera. Dla mnie to gość pokroju Abrahama.
Ibra to Ibra, niepodrabialny facet, nie mamy budżetu na takiego napastnika na pewno. Jestem po prostu zmęczony miernotami, które mają problem te 10 goli strzelić w sezonie. Zazwyczaj strzelają jak już jest wszystko rozstrzygnięte, później patrzymy na np. takiego Abrahama i myślisz sobie, nie był gość taki zły... a był tragiczny ;)
Ja bym chciał mieć duet powiedzmy Ronaldo Szewczenko i taki uważam za najlepszy, gdzie nie ma klocka stojącego i patrzącego na grę.
Dlatego mimo swojej magii w nogach irytował mnie Ibra w ostatnich dwóch sezonach z gdzie jeden spędził w szpitalu, a drugi stał i machał łapami, jakby sam wszystko idealnie robił.
Max chce kłodę w stylu Lucci, a szkoda, bo opisywał swój Milan jako prowadzący grę i stwarzający sytuację po akcjach, a nijak mi w takiej drużynie nie pasuje drzewo.
A artykuł po to żeby się klikało a że panowie byli łączeni z Milanem to jest pretekst