W debiucie ligowym w sobotę przeciwko Cremonese Santiago Gimenez będzie podstawowym napastnikiem Milanu. Nie jest to z pewnością wybór oparty na zasługach, ponieważ Meksykanin w meczu z Bari pokazał, że jest nieco w tyle pod względem formy w porównaniu do kolegów z drużyny, ale jest to wybór wymuszony. Kontuzja Rafaela Leão sprawia, że Bebote jest jedynym klasycznym środkowym napastnikiem, jakim dysponuje obecnie Max Allegri.
Okazja czyni napastnika złodziejem, a tę, którą dostanie przeciwko Cremonese, Gimenez będzie musiał wykorzystać maksymalnie, także dlatego, że były zawodnik Feyenoordu już teraz znajduje się niżej w hierarchii trenera Rossonerich, a co dopiero, jeśli do drużyny dołączy jeszcze jeden klasowy napastnik, jak np. Dušan Vlahović czy Rasmus Højlund.
Osoby bliskie zawodnikowi z rocznika 2001 jednak mocno podkreślają jego determinację, by się nie poddawać. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jego pierwsze miesiące w Milanie nie były udane (były tylko przebłyski jego potencjału, ławka rezerwowych oraz nieadekwatne reakcje). Wie również, że klub szuka napastnika o innych cechach niż jego. Gimenez chce pokazać swoją wartość i przekonać krytyków: nie słowami, ale na boisku, które od zawsze (i na zawsze) decyduje o wszystkim.
Santi - musisz. Bo znowu będziemy mieli sezon bez napastnika.
Skoro jest taki świetny to dlaczego jest w Milanie