Milan w ostatnich sezonach naprawdę dobrze radził sobie na Allianz Stadium z Juventusem. Rossoneri przegrali tylko jedno z ostatnich pięciu spotkań w Serie A na obiekcie Starej Damy. Oby w niedzielę znów zainkasowali w Turynie trzy punkty.
2020/21: Juventus 0:3 MILAN (Brahim, Rebić, Tomori)
2021/22: Juventus 1:1 MILAN (Morata - Rebić)
2022/23: Juventus 0:1 MILAN (Giroud)
2023/24: Juventus 0:0 MILAN
2024/25: Juventus 2:0 MILAN (Mbangula, Weah)

Posiada duży, kadrowy potencjał. Yldiz, Bremer, Vlaho czy Thuram to Liga Mistzow. Pozostali spokojnie ocierają się o Europę.
Ich problemem jest przeciętny trener, który nie potrafi działać i wyciągać z zawodników tego, co posiadają.
Mam wrażenie, że tam niewiele brakuje, aby wszystko zaskoczyło. Jeden trick, jeeden moment, i będą punktować komplety.
Albo wystarczy, że zatrudnią Spallettiego.
Dobra druzyna owszem, ale nie bardzo dobra. Mlodziutki Yldiz bo na nim chcą budować to malo, Vlaho jest na wylocie, w pomocy tylko Thuram jest na poziomie mocnej reprezentacji (kontuzja). W obronie Bremer jest punktem odniesienia. Cała reszta to lepsi lub średni rzemieślnicy. Trener który nie wie jak dopasować klocki oraz duża grupa młodych, nie ogranych w dużym klubie. Jeśli młodzi będą się rozwijać dobrze i przy okazji przeprowadza mądre transfery to za dwa trzy lata będą mieć szansę wygrać ligę, teraz muszą drżeć o top4
Jeszcze parę sezonów temu Juve przekraczało 230 mln brutto, płacąc 30 mln netto Ronaldo, 12 mln De Ligtowi, po 7–8 mln Ramseyowi, Rabiotowi, Szczęsnemu itd. Po aferze Plusvalenze i późniejszym śledztwie Prisma – które dotyczyło zawyżania wartości transferów i ukrywania części wypłat w czasie pandemii – cały zarząd podał się do dymisji, klub dostał kary sportowe, finansowe i został wykluczony z europejskich pucharów na sezon 23/24.
Od tamtej pory nowy zarząd wprowadził dużo bardziej twardy reżim finansowy: unikanie kontraktów powyżej 5–6 mln netto, pilnowanie żeby wydatki nie przewyższały przychodów, brak dokładania przez Exor i cięcie amortyzacji transferów.
W tym sensie „kaganiec” jest jak najbardziej trafny — Juventus dalej płaci sporo na tle ligi, ale działa z wewnętrznym ograniczeniem, którego wcześniej nie znał. Klub nie może już konkurować finansowo z topowymi rynkami, musi rotować młodymi, sprzedawać żeby kupować i trzymać bilans zamiast prestiżu. I zgadzam się z takim myśleniem — jeśli przyjdzie naprawdę mocna oferta za Yildiza, to Juve raczej nie będzie się długo zastanawiać, bo dzisiaj logika klubu jest bardziej księgowa niż sentymentalna. Dlatego ten „kaganiec” nie oznacza biedy, tylko koniec ery, w której Juventus mógł wydawać bez oglądania się na konsekwencje.