Po dziesięciu ligowych kolejkach Milan traci jeden punkt do lidera, co sprawia, że część kibiców zaczyna marzyć o możliwej walce o tytuł – pisze we wtorkowym wydaniu La Gazzetta dello Sport. Brak udziału w europejskich rozgrywkach stanowi znaczącą przewagę Rossonerich nad rywalami z czołówki. Z podobnego atutu w zeszłym sezonie korzystało Napoli prowadzone przez Antonio Conte. Co więcej, Milan w tym sezonie pokonał Napoli, Romę i Bolognę, a na wyjazdach zremisował z Atalantą i Juventusem. Jedyna porażka, w inauguracyjnym meczu przeciwko Cremonese, mogła okazać się błogosławieństwem. Czy więc Milan może marzyć?
Pierwszy powód jest prosty: Luka Modrić. Przybył z Realu Madryt i objął nową rolę (registy) w nowej lidze, w której Milan może całkowicie się skoncentrować, zarządzając jedynie "odnogami" w postaci Pucharu Włoch i Superpucharu Włoch. Modrić jest dla Milanu tym, kim Hakan Çalhanoğlu jest dla Interu, a Stanislav Lobotka dla Napoli. To zawodnik, którego brakuje Juventusowi, ktoś, kto potrafi przyjąć piłkę pod presją, utrzymać kreatywne posiadanie, uspokoić kolegów i przewidzieć rozwój akcji niczym arcymistrz szachowy. Modrić podnosi poziom całej drużyny i przewodzi jednej z najbogatszych defensyw w Serie A, wspieranej przez ofensywnego Rabiota, a także Fofanę, Ricciego i Jashariego grających box-to-box, plus nieco zapomnianego Loftusa-Cheeka. Nikt nie ma tylu opcji.
Drugi powód to Massimiliano Allegri i jego praca. Milan musiał przebudować obronę, a trenerowi najwyraźniej się to udało dzięki głębszej linii defensywnej i zagęszczeniu przestrzeni między formacjami. Atak wciąż nie jest doskonały, bo nawet jeśli ryzykujemy pomyłkę, centralna pozycja Leão raczej nie będzie stała. Jednak Portugalczyk reaguje dobrze, gra bardziej konkretnie i z mniejszym efekciarstwem. Allegri, choć czasem kwestionowany za swoje pomysły ofensywne, wie, jak zarządzać zespołem walczącym o scudetto i potrafi uspokoić talent, od którego, w przeciwieństwie do Fofany, nie można oczekiwać pełnej regularności.
Trzeci powód to nadchodzący ważny mecz. Diavolo potrafią reagować i robią to skutecznie, co widzieliśmy przeciwko Romie. Nie zdobywają bramek seriami, ale mają czwarty najlepszy atak w lidze i trzecią najlepszą obronę, a Maignan wrócił do najwyższej formy. Jesteśmy w połowie pierwszej rundy, a przed połową sezonu Milan ma już tylko dwóch poważnych rywali do pokonania: Inter i Como. Derby po przerwie reprezentacyjnej powiedzą nam znacznie więcej o ambicjach Rossonerich.
Choć atmosfera wokół klubu jest pozytywna, nie można zapominać, że Inter i Napoli przewyższają wszystkich rywali doświadczeniem i głębią składu, co pozwala im konkurować również w Europie. Największym problemem Milanu pozostaje atak. Siła ofensywy Interu (Lautaro, Thuram, Esposito, Bonny) zapewnia trenerowi Chivu bramki nawet przy rotacji. Napoli ma problemy fizyczne, ale Højlund (momentami eksplodujący formą), Lucca (niekonsekwentny) i Lukaku (po powrocie) dają Conte pewność.
Allegri natomiast nie potrafi rozwiązać zagadki Gimeneza, który był skuteczny w Feyenoordzie, ale w Milanie jest niewidoczny. Nie udało mu się też "uruchomić" Nkunku, zawodnika zabójczego pod bramką w Lipsku. Żaden z nich nie zdobył jeszcze gola w lidze, a mimo dobrej formy Leão i Pulisica, to wciąż za mało.
Drugą wątpliwością jest system gry. Gdzie Leão spisuje się najlepiej? Problemem Milanu jest to, że chcąc zachować trójkę w środku pola i trzech środkowych obrońców, Allegri sięga po swoje ukochane 3-5-2. To ustawienie ogranicza najważniejszego zawodnika (obok Modricia) – Leão, który najlepiej czuje się na skrzydle. Gol przeciwko Romie padł właśnie z lewej strony. Prędzej czy później trzeba będzie zdecydować, czy trwać przy obecnym systemie, czy przejść na 4-3-3 lub 4-2-3-1.
Na koniec dochodzi brak głębi składu. Psychologicznie Milan musi być bardziej zaradny. Przeciwko Atalancie i Romie dopuścił do wielu groźnych sytuacji, których rywale nie zawsze będą marnować. Co więcej, obfitość w środku pola nie idzie w parze z równie mocnym zapleczem w innych formacjach. Tomori, Gabbia i Pavlović to podstawowi stoperzy, z De Winterem jako jedynym rezerwowym. Saelemaekers spisuje się dobrze, ale Bartesaghi to nastolatek, Estupiñán jest podatny na kontuzje, Athekame niedoświadczony, a reszta zmienników nie przekonuje. W ofensywie również brakuje alternatyw. W styczniu zespół będzie musiał zostać wzmocniony w obronie i pomocy. Wydatki te będą inwestycją, jeśli Milan rzeczywiście chce wrócić do Ligi Mistrzów.

No i grają tez w LM, gdzie oczywiście im życzę żeby zaszli jak najdalej ;))
Zobaczcie sobie ile kontuzji było jeszcze z 3 tygodnie temu w Lazio i kto tam siedział na ławce i też musieli sobie jakoś radzić.
Kontuzje są częścią gry i trzeba sobie jakoś radzić a ta głębia składu jest zawsze za mała xd.
W poprzednich latach mieliśmy dużą glebie składu a każdy tutaj narzekał na Okaforów, Musahów, Abrahama, Jovicia, Chukwueze, Sottila, Bennacera, Ballo Toure, Pellegrino itd, jeżeli ktoś myśli że na poszerzenie kadry kupilibyśmy albo kupimy lepszych graczy od nich to po prostu się myli albo jest naiwny xd, zresztą głównym problemem tych zawodników nie było to że byłi indywidualnie słabi ale to że tacy zawodnicy zagrają raz na 3 tygodnie po 30 minut (nie oszukujmy się Leao, Pulisic, Loftus, Rabiot, Estupinian, Nkunku, Tomori, Jashari raczej rzadko wypadną w tym samym momencie) i wymagamy od nich że coś wniosą dobrego do drużyny a to bez regularnej gry jest po prostu niemożliwe.
Wcześniej było 5 czynników, później 4. Teraz nie ma czynników, tylko powody.
Masakra.