Milan zremisował w sobotę z Parmą 2:2. Z pewnością to nie był występ, którego drużyna potrzebowała przed przerwą, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki do tego doszło: Rossoneri roztrwonili dwubramkowe prowadzenie przeciwko najsłabszemu atakowi wśród pięciu najlepszych lig europejskich (patrząc na liczby). Mediolański klub utrzymuje serię meczów bez porażki, trwającą od przegranej z Cremonese w pierwszej kolejce, ale coraz wyraźniej widać trudności w zdobywaniu punktów z teoretycznie słabszymi rywalami.
Oprócz wspomnianego już pechowego meczu z ekipą Grigiorossi, Milan zremisował u siebie z Pisą oraz 2:2 z Parmą na wyjeździe. Warto też podkreślić, że Milan nie wygrał na wyjeździe od trzech spotkań: ostatnie zwycięstwo odnotował 20 września, kiedy zdominował niepokonane wówczas Udinese na Stadio Friuli – Dacia Arena. Od tego czasu trzy remisy: 0:0 z Juventusem w Turynie, 1:1 z Atalantą w Bergamo i wreszcie 2:2 z Parmą w sobotni wieczór.

Brak Pulisica i Rabiota na pewno jest odczuwalny, bo to piłkarze którzy potrafią wziąć na siebie ciężar gry w trudnym momencie. Potrafią urwać się z piłką, dać się sfaulować, przenieść ciężar gry nieco wyżej. Nkunku tego nie ma, Fofana tego nie ma, a w dodatku jest w kiepskiej formie, więc popełnia rażące błędy. Ricci to walczak, ale nie bierze gry na swoje barki. Pracuje w cieniu.
Mam nadzieję, że teraz po powrocie Rabiota i Pulisica będziemy wyglądać solidniej. Oby Jashari też szybko nadrobił kondycyjnie, bo głębia w drugiej linii się na pewno przyda. Prędzej czy później przyjdzie moment żeby zluzować Modricia.