Włosi zaczęli z rozmachem, bowiem już w 1 minucie mogli objąć prowadzenie. Szybkie podanie próbował wykorzystać Immobile, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek bramki Miachajłowa. W 4 min. podopieczni Conte otworzyli wynik meczu. Z lewej strony boiska dokładnym dośrodkowaniem popisał się Bertolacci i kiedy goalkeeper Bułgarii chciał wybić piłkę, zrobił to tak nieskutecznie, że futbolówka przeleciała dalej, po czym niespodziewanie spadła na głowę lewego obrońcy ? Mineva i wpadła do bramki. Bułgaria odpowiedziała bardzo szybko. Manolev w 11 min. rozpoczął ciekawą akcję - prostopadła piłka skierowana do Popova nie została przecięta przez Bonucci?ego. Poważny błąd włoskiego stopera miał swoje konsekwencje. Popov bez zastanowienia soczystym strzałem zza pola karanego w lewy róg pokonał Sirigu, który ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne (opady deszczu) nie miał wiele do powiedzenia. Co ciekawe Bułgaria na tym nie poprzestała. W 17 min. po szybkiej kontrze gospodarze objęli prowadzenie. Prawą stroną ruszył Milanov i wrzucił piłkę w pole karne. Tam aktywny od początku spotkania Micanski (znany z polskich boisk) mimo, że był kryty przez dwójkę: Barzagli-Bonucci zdołał wyprzedzić tego pierwszego i główką pokonał bezradnego Sirigu. Od 30 min. trwała ofensywa Squadra Azzurra, którzy próbowali wykorzystać niepewność bramkarza Bułgarii. Michajłow miał ogromne problemy z grą w powietrzu, po prostu gubił piłki (!) jednak ataki Włochów nie przyniosły efektów. Bliżej zdobycia kolejnego gola byli za to Bułgarzy. Po faulu Candrevy rzut wolny egzekwował Popov, wówczas piłka zatrzymała się na poprzeczce. Do przerwy zatem niespodzianka ? 2:1 dla reprezentacji Lwów.
Słabość Azzurrich wynikała z niekompletnej drugiej linii. Każdy miłośnik tej reprezentacji dawno przyzwyczaił się, że w pomocy dostępni byli ?od zawsze? Pirlo, Marchisio, De Rossi czy Montolivo. Nie tym razem, wieczorem zarówno Verratti, jak i Bertolacci nie podołali zadaniu ? trzeba powiedzieć wyraźnie ? ten mecz ich przerósł. Również Candreva grał poniżej oczekiwań, z kolei skrzydłowi, Antonelli i Darmian nie współpracowali w prawidłowy sposób z kolegami. Mało aktywny, a także bez błysku z którego dotąd słynął Zaza został zmieniony tuż po przerwie. Strzały Immobile można było policzyć na palcach jednej ręki. Przewaga Lwów w II połowie nadal była widoczna. Ławkę rezerwowych Squadra Azzurra stanowił de facto ?trzeci garnitur?. W związku z tym Conte nie mógł pozwolić sobie na luksus. Zdając sobie sprawę, że przyjazd do Bułgarii może zakończy się niepowodzeniem awizował na boisko odpowiednio: Edera, Soriano i Gabbiadini?ego. No cóż, postanowił sprawdzić ich potencjał na tle jakby nie było godnego rywala. Jednocześnie Conte miał nosa, bowiem ten pierwszy ? Eder odpłacił się najlepiej jak tylko mógł. W 84 min. naturalizowany Brazylijczyk wykorzystał dobre podanie od Chiellini?ego i doprowadził do remisu pięknym strzałem z ponad 16 metrów, dodatkowo mając na plecach bułgarskiego defensora. Piłka wpadła tuż przy prawym słupku, a Michajłow nawet nie interweniował, strzał był silny i precyzyjny. W doliczonym czasie Włosi było blisko wyrównania, piłka dwukrotnie zaglądała do bramki Lwów, ale ostatecznie nie wpadła. Mecz zakończył się rezultatem 2:2.
Przypuszczałem, że Azzurrich czeka trudne spotkanie mając na uwadze wyrwy w składzie oraz fakt, że Bułgarzy u siebie pokażą wszystko co najlepsze. Nie spodziewałem się jednak aż takiej nieporadności w rozgrywaniu akcji, braku pressingu i głównie słabego przygotowania kondycyjnego. Jest nad czym pracować panie Conte. Chorwacja uciekła na 2 punkty. Przed świętami, zagramy towarzysko z Anglią, z kolei w czerwcu czeka nas mecz o 1 miejsce w grupie - czyli stracie z Chorwacją. Będzie to o tyle trudne zadanie, iż zagramy z ekipą Kovaca na wyjeździe. To wszytko.
FORZA ITALIA :)