Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!
Inter - Milan 0:3! Rossoneri w finale Pucharu Włoch!
Beztalencie. Drewniak. Pseudo-piłkarz. Gwiazdorek. Wielkie zero. To tylko niektóre – i to łagodniejsze – z inwektyw skierowanych w ostatnich tygodniach przez kibiców Milanu pod adresem M’Baye Nianga. Francuski napastnik nie po raz pierwszy w swojej karierze znalazł się na zakręcie. Co czeka go w 2017 roku?
– Jeśli nie powiedzie mi się w futbolu, to może zostanę komikiem – zażartował niedawno w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport sam piłkarz, podkładając się swoim krytykom, którzy chętnie poleciliby mu zmianę zawodu już teraz. Liczni fani, mający obecność Nianga w kadrze mediolańskiego klubu za pomyłkę, nawet nie są w awangardzie, bo Gennaro Gattuso mówił tak już pięć lat temu. Jednak o ile aktualna dyspozycja tego zawodnika faktycznie woła o pomstę do nieba, tak wydaje się, że wokół jego osoby narosło tyle przeinaczeń, że wiele komentarzy jest po prostu niesprawiedliwych.
Pierwszy mit dotyczy jego zachowania. Przyjęło się, że nieustanne pozaboiskowe wybryki przeszkadzają mu w wykorzystaniu talentu. Nie da się zaprzeczyć, że piłkarz, który obchodził ostatnio swoje dwudzieste drugie urodziny, zapracował sobie na łatkę rozrabiaki. Wystarczy przypomnieć, jak kierował autem bez prawa jazdy, a zatrzymany przez policję próbował się wykręcić, podając za Bakaye Traore. Zresztą, to wykroczenie popełniał już w Caen, zmuszając trenera do wysłania pod jego okna radiowozu na sygnale, co miało wybić mu z głowy jazdę bez uprawnień.
Z kolei jeden nocny wypad do dyskoteki podczas zgrupowania młodzieżowej reprezentacji skończył się dla niego długą dyskwalifikacją z gry dla kadry. Niedawno naraził się kibicom, gdy opublikował nagranie, na którym skacze z dachu do basenu i to niedługo po tym, jak skręcił kostkę w wyniku wypadku drogowego.
Sęk w tym, że od ostatniego z tych zdarzeń minęło sporo czasu i jak dotąd M’Baye nie dał powodu, by mu nie wierzyć, że takie wygłupy więcej się nie powtórzą. – Powiedziałem sobie: „dość”. Zrobiłem to, bo wiem, że potrafię dotrzymać tej obietnicy – przekonywał we wspomnianej wyżej rozmowie.
Ale co z tego, skoro po każdym niewykorzystanym karnym i tak znajdzie się ktoś, kto zrzuci winę na jego niesportowe sprawowanie. O tym, że kibice długo wypominają piłkarzom takie ekscesy, Niang mógłby porozmawiać z byłym kolegą z zespołu Mario Balotellim, który już do końca kariery w każdym artykule na swój temat przeczyta o odpaleniu w domu fajerwerków. Swoją drogą, to ciekawe, że akurat tym graczom pamięta się takie zachowania, podczas gdy innym prędko się wybacza – choćby Marco Reus był karany za jazdę bez prawa jazdy, a na tym samym zgrupowaniu, co Niang, imprezował też Antoine Griezmann.
Drugie przekłamanie wiąże się z rzekomą nieprzydatnością Nianga na boisku. Tymczasem zarówno Sinisa Mihajlović, jak i Cristian Brocchi, daliby wiele, żeby mieć go do dyspozycji w drugiej części ubiegłego sezonu, gdy drużynie szło fatalnie. W końcu zanim doznał tamtej kontuzji, trafił do siatki aż osiem razy, w tym trzykrotnie w Pucharze Włoch. Pomógł osiągnąć finał, bez którego nie cieszylibyśmy się dziś z pierwszego od pięciu lat trofeum.
W obecnych rozgrywkach zanotował obniżkę formy, potwierdzoną przez statystyki – dane WhoScored pokazują na przykład, że trudno w całej lidze znaleźć drugiego zawodnika, który tak często traciłby piłkę – ale jego ogólny bilans i tak nie wypada tragicznie. Jak dotąd uzbierał trzy bramki i trzy asysty, a przecież u trenera Vincenzo Montelli jest ustawiony dalej od bramki niż preferuje. Można gdybać, na którym bylibyśmy miejscu, gdyby nie zmarnował jedenastki przeciwko AS Roma, ale wtedy trzeba by też rozważyć scenariusze bez jego asysty w meczu na otwarcie z Torino, czy bez dośrodkowania na głowę Gabriela Paletty w pojedynku z Sassuolo.
Dziennikarz telewizji Sky Sport, Peppe Di Stefano, nazwał ostatnio Nianga kluczowym elementem w układance szkoleniowca Milanu. Podkreślił, że nie ma w szeregach Rossonerich drugiego piłkarza o takiej charakterystyce. Nawet gdyby zawęzić umiejętności 22-latka do siania zamętu, to i z tego chaosu nierzadko wychodzi coś pozytywnego dla drużyny.
Pozbycie się Francuza w tym okienku byłoby nonsensem choćby z tego względu, że cierpimy na całkowity brak pola manewru na skrzydłach – kiedy nie gra M’Baye, w jego miejsce przesuwany z pomocy jest Giacomo Bonaventura, dla którego nie ma w ogóle czasu na odpoczynek. Po drugiej stronie zostanie w zasadzie tylko Suso, zatem aż strach pomyśleć, co by było, gdyby któryś z nich zaniemógł.
Wreszcie, w ekipie pełnej utalentowanej młodzieży, potrzebni są też gracze z doświadczeniem, a przecież Francuza, choć wciąż należy do tej pierwszej grupy, trzeba za takiego uznawać. Można przymknąć oko na jego deklaracje, że chciałby być wzorem dla młodszych i przyszłym kapitanem czerwono-czarnych, ale nie da się zbagatelizować kilku lat, jakie zdążył spędzić w klubie.
Skoro planuje się grę w Lidze Mistrzów już w przyszłym roku, to trzeba stawiać na graczy, którzy poznali te rozgrywki, nawet gdy nie wspominają ich zbyt dobrze. A wśród graczy z aktualnej pierwszej jedenastki jest to osobliwością. Kto wie, może gdy jeszcze raz będzie mu dane stanąć oko w oko z bramkarzem Barcelony, to zdoła utrzymać zimną krew i kopnie trochę celniej?
Gdyby więc chcieć opisać Nianga uczciwszymi określeniami niż w pierwszym akapicie, trzeba by sięgnąć po takie słowa jak nieprzewidywalny, chimeryczny, nieukształtowany, ale też odważny, nieprzeciętnie utalentowany.
Tylko czy tego samego nie można by powiedzieć o całym dzisiejszym Milanie?
Wydaje się, że klub powinien podejść do Nianga identycznie, jak sam klub musimy traktować dziś my, kibice. A więc być powściągliwi, wyrozumiali, zdawać sobie sprawę, że jeszcze nie raz zawiedzie i cierpliwie czekać, aż wreszcie spełni swój niepodważalny potencjał.
Daniel Kobyłka
twitter.com/dankobylka
Również Was zachęcamy do szerszego wypowiadania się na tematy dotyczące naszego klubu. Czekamy na teksty czytelników pod adresem mail acmilan.com.pl[at]op.pl. Opublikujemy je z największą przyjemnością!
Braki w grze kombinacyjnej, problemy z przyjęciem piłki, głupota przy podejmowaniu decyzji i to co widzieliśmy w ostatnich meczach tj. arogancja. Nie walczy, myśli tylko o sobie, jest nieobecny. Milan hoduje mini Balotelliego.
Faraon też był młody, a widzicie co z niego wyszło. Ławka w Romie. Jestem za sprzedażą Nianga póki jest jeszcze w miare ciepłym towarem.
Niang'a tak czy tak nie możemy teraz sprzedać, bo mamy braki na skrzydłach.
Swoją drogą każdy ma mu za złe te karne (tak ja też), ale z tego co pamiętam to przed tymi niesławnymi chybieniami, wykonywał je chyba całkiem nieźle, orientuje się ktoś?
Wiem, że grono zwolenników Nianga się zawężą, ale ja muszę się do niego zaliczyć. Nie możemy sobie pozwolić na pozbycie się Francuza. Przynajmniej nie w tym okienku,
Mam pytanie z innej beczki. Dlaczego za wytypowanie wyniku 1-1 w meczu Juventus-Milan dostałem w typerze tylko 1pkt?
Jeżeli już tak co niektórzy lubią coś wypominać bądź przypominać, to autor tego tekstu sprytnie przypomniał, że bez Nianga Milan w poprzednim sezonie grał padakę, więc w tej układance Francuz jest mimo wszystko ważnym elementem. I właśnie... Co by było, gdybyśmy sprzedali Nianga i zostali z samym Bonaventurą? (Bo w te okno raczej nikogo lepszego na skrzydło nie kupimy, a cięzko mi wierzyć w transfer Keity Balde). Jack dostałby kontuzji i już całkiem bylibyśmy w czarnej dziurze. A należy wziąć pod uwagę to, że również dla Suso nie mamy zmiennika, a Mbaye na prawym skrzydle też grać potrafi. Sprzedaż więc wychowanka Caen mija się teraz z celem.
Też jestem ostatnio cięty na Nianga, ale fakty są takie ze na ten moment jest on dla nas ważnym zawodnikiem (nawet jeśli pełniłby rolę zmiennika) i jego ewentualnie odejście mogłoby się nam odbić czkawką...
Jak na obecną chwilę, Niang jest idealny do wchodzenia w 75 lub 70 min meczu na podmęczonego rywala. I tyle. FAktem jest że gdy jest w formie, to czapki z głów ale dzieje się to bardzo rzadko.
No i te 2 karne z rzedu, zdarza sie, a moze i dobrze sie stalo bo juz do karnego nie podejdzie a kto wie ile by ich jeszcze w sezonie zmarnowal. Z drugiej strony odebral pilke Lapaduli a ten jak strzelil z Juve kazdy pamieta...
Chlopak jest dynamiczny, gdyby czesciej podawal zamiast bez sensu tracic pilki to bylby bardziej przydatny. Jesli udaloby sie zakupic klasowych skrzydlowych ja osobiscie za nim bym nie tesknil, z drugien strony zainteresowanie Leicester czy Man U swiadczy o tym, ze cos tam umie.
Bardzo fajne przemyślenia, tekst jak najbardziej na plus.