JUVENTUS – MILAN 2:0
Rossoneri zwiększają stratę do czołowej czwórki...
Dzisiaj chciałbym się skupić na jednej kwestii, która według mnie wymaga poruszenia. Mianowicie: kto wie lepiej? Czy lepiej wiemy my, kibice obserwujący wszystko z perspektywy kilku sitek, czy może jednak ktoś inny? Czy coś, co wydaje się bardzo oczywiste, jest takie w istocie? Nie sądzę.
Najpierw temat Gerarda Deulofeu. Naprawdę, szlag mnie trafia jak czytam wszelkie komentarze w stylu: „Walczymy o rezerwowego Evertonu”, „To ruch bez przyszłości”, albo – o, to najlepsze! – „Inter i Juventus rozkupują Atalantę, a my się przyglądamy”.
Szanowni kibice – to nie jest gra. Co może zrobić klub, który ma do dyspozycji na transfery zero euro (słownie: zero), a z powodu nadspodziewanie dobrej dyspozycji potrzebuje jakiegoś wzmocnienia, by móc się pobić o wyższe cele na wiosnę? Może ratować się doraźnie i będzie to ruch jak najbardziej normalny, racjonalny i właściwy.
Jak mamy konkurować z Interem o Gagliardiniego albo z Juventusem o Caldarę, skoro nie mamy nawet grosza, by zapłacić za transfery tych piłkarzy? Ja też chciałbym już jutro widzieć w Milanie Messiego, ale tak się nie da. Ogranicza nas skomplikowana od kilku miesięcy sytuacja własnościowa klubu i musimy mieć tego świadomość.
Gerard Deulofeu, nawet jeśli tylko na cztery miesiące, to bardzo dobra opcja. Nie jesteśmy w stanie ściągnąć nikogo na kilka lat, w dobrym wieku, o dobrej charakterystyce, w dobrej dyspozycji. Nie w tym okienku. Uczepiliśmy się tak tego Hiszpana, bo jeśli nie wyjdzie z nim, będzie trzeba szukać kogoś innego, ale na tych samych warunkach.
A widocznie to właśnie wychowanek Barcelony odpowiada profilem Vincenzo Montelli. Wydarzeniami od zeszłego lata aż do teraz szkoleniowiec chyba udowodnił, że zasługuje na odrobinę zaufania w swoich wyborach. I skoro mając na uwadze taką sytuację klubu chce właśnie Deulofeu, to dlaczego klub ma o niego nie walczyć?
Ktoś powie, że za grosze mogliśmy mieć Riccardo Orsoliniego i to oczywiście prawda. Jest to jednak temat na zupełnie inną dyskusję. Nie zamierzam teraz debatować nad tym, czy Chińczycy dobrze zrobili blokując tę transakcję. To pewnie wyjdzie z czasem. Ale jeśli już się tak zachowali, trzeba posiłkować się kimś innym a nie siedzieć i płakać, że Inter robi 25-milionowe transfery, a nas nie stać na chusteczki higieniczne.
Zresztą, z tymi Chińczykami to jeszcze inna kwestia. Sporo osób stara się być mądrzejsza od papieża i skoro negocjacje trwają już tak długo i nie mogą się zamknąć, to mają pewność, że idą za nimi jakieś przekręty czy po prostu biznesowe cieniasy, a nie rekiny. Pytam: na jakiej podstawie? Nigdy nie odważyłbym się wyrażać swojego zdania w sposób klarowny i oczywisty na temat, o którym po prostu nie mam pojęcia.
Chińskie ograniczenia, tamtejsza gospodarka, transfery kilkuset milionów z innego kontynentu – ja nie wiem, jak to się odbywa formalnie. Kolejny raz mogę tylko podkreślić, że to nie jest gra. Nie wystarczy kliknąć „OK” i w polu „Stan konta” po prostu ubędzie nam określona kwota. To wszystko to procesy tak rozległe, że, z całym szacunkiem, ale strzelam, że chyba nikt z nas nie ma o tym prawdziwego, realnego pojęcia.
Możemy się wkurzać, jak Niang wchodzi na boisko i nie pokazuje zaangażowania, możemy się zastanawiać, czy nie lepiej szłoby nam w innym ustawieniu, możemy się spierać, czy większą jakość daje Bertolacci czy Pasalić. Takie jest prawo kibica, ale na koniec powinien zwyciężać zdrowy rozsądek.
My to wszystko widzimy przez kilka sitek. Informacje, jakie do nas docierają, przechodzą wcześniej przez wiele rąk i nigdy nie możemy być do końca pewni, co tak naprawdę motywowało daną decyzję. Mnie też się wydaje, że w poniedziałek w Turynie Romagnoli będący po chorobie mógł jeszcze odpocząć, a nie grać i zawalać w defensywie, ale przecież nie wiem, czy we wszystkich wcześniejszych treningach nie wyglądał jak ideał przygotowanego zawodnika.
I jeszcze jedna kwestia, o której chciałbym napisać. Wczoraj pojawiła się informacja, że kilku zawodników dostało wolne, co poskutkowało kilkoma komentarzami, że przecież wcale nie grają tak dużo, żeby się zmęczyć. I tutaj chcę postawić tylko jedno pytanie: co my wiemy o planie przygotowania fizycznego drużyny? Oczywiście nic.
Jestem przekonany, że przecież gdyby nie to wolne to ci zawodnicy bez problemu wyszliby na trening i go odbyli. Ale wszystko ma jakiś cel. W piłce na najwyższym poziomie decydują detale. Inaczej przygotowujesz drużynę, przed którą 70 meczów, a inaczej taką, która zagra 40 razy. Inaczej dbasz o piłkarzy niezastąpionych, bez godnej konkurencji, a inaczej o takich, za których w każdej chwili może wskoczyć wartościowy rezerwowy.
Skoro sztab podjął taką decyzję, to znaczy, że była ona optymalna. Wolelibyście, żeby z dumą powiedzieć, że Suso i reszta kompanii wyszła na trening i go zaliczyła, czy może żeby dzięki tym dennym z pozoru masażom Bonaventura miał siłę kopnąć piłkę w 121. minucie wyczerpującego meczu na Juventus Stadium?
Organizm człowieka, a zwłaszcza zawodowego sportowca, to ogromne pole do analizy i pracy. Co my możemy wiedzieć o stanie fizycznym zawodników czytając o nich informacje z perspektywy ponad 1000 kilometrów od miejsca, w którym oni regularnie pracują? Jeśli trenerzy zdecydowali się przyznać im dodatkowy odpoczynek, to w klubie pokroju Milanu zapewne potrafiliby to uargumentować trzystoma wykresami, z których każdy przedstawiałby analizę pracy innej komórki, tkanki i narządu piłkarza.
Kończąc już – chcę tylko zaznaczyć, że życie nie jest proste. I nie jest prosta żadna sprawa, która otacza klub piłkarski. Ale to jak w każdej dziedzinie życia: wiele rzeczy wydaje się banalnych, lecz kiedy weźmiemy je pod lupę, to już niekoniecznie. Ja tylko apeluję o trochę zaufania, rozsądku i chłodnego podejścia. Tylko po to, by nie popaść w naiwność.
Odnośnie pozostałej części artykułu to zgadzam się, kibice (jak i dziennikarze) nie są na co dzień z zespołem, więc ciężko im jednoznacznie stwierdzić kto prezentuje dobrą dyspozycję. Osobiście staram się nie bawić w wystawianie swoich jedenastek, bo wychodzę z założenia, że trener nie będzie strzelał sobie w stopę wystawiając słabszego zawodnika skoro ma w odwodzie lepszych kandydatów do gry ;)
Ale to znów odnosi się do treści i - w mojej opinii głównego przesłania tekstu - czy możemy powiedzieć z całą pewnością, że Adriano nie ma planu B? Jeśli wiedziałbyś o jego awaryjnym rozwiązaniu, wiedziałyby o tym media, a jednocześnie uważam, że im mniej szumu tym lepiej.
Ja takiego przekonania nie mam, w minionych okienkach transferowych wielokrotnie pisało się o Panach X, którzy mieli zasilić Milan, a potem okazywało się, że przychodził jakiś odpad, bo coś tam nie wypaliło. Oby tym razem było inaczej, bo bez ławki ciężko będzie nam wywalczyć grę w pucharach.
A co do Chińczyków. Skoro ktoś nie może twierdzić, że przedłużające się negocjacje są przekrętem to dlaczego ty twierdzisz, że takiego wałka nie ma?
Ile to już klubów było kupowanych czy to przez Chińczyków czy arabów i wszystkie transakcje było płynne i szybkie. Mówienie, że inter był sprzedawany po cichu i skrycie jest też bez sensu. Ok ale pieniądze zostały szybko przelane i inter od razu zabrał się do transferów. A tutaj jak wygląda?? Zbieranie, żebranie, odraczanie i tak wkoło od ponad pół roku. Jeżeli nie będzie LM a raczej nie będzie to kto przyjdzie do klubu, żeby grać tylko w lidze ewentualnie w LE? Wzmocnienia są potrzebne na już a nie na lato.
I to nie takie wzmocnienia jak rezerwowy Evertonu czyt. Deulofeu. Orsolini to na chwilę obecna też żadne wzmocnienie bo gość zagrał dopiero jedną dobra rundę (nawet nie sezon). Chcąc myśleć o trójce to potrzebni są zwodnicy już ograni ale cały czas z perspektywą rozwoju.
Tolisso, Klaassen, Lacazette, Depay, Fabregas czy nawet taki Bedelij jako przecinak. Jeżeli na lewej obronie dalej będzie grał bezproduktywny w ataku De Sciglio to koniecznie też trzeba wzmocnić tę pozycje. Romagnoli ostatnio też popełnia masę błędów. Także jest co wzmacniać i jest obawa, że te chińskie podchody to zwykły wałek.
Nie wiem, ile klubów zostało kupionych przez Chińczyków (nie myl z Arabami bo w tym momencie już nasuwa się zupełnie inny system gospodarczy) i tym bardziej nie wiem, ile trwały negocjacje w tych sprawach. Wiem natomiast, że zmieniło się prawo odnośnie transferu kapitału i wszystkie racjonalne przesłanki mówią, że trzeba czekać zamiast się pieklić. I tyle
Wszystkich nas to boli, ale trzeba patrzeć realnie, choć kibicowanie to emocje.
radek14525
Nie sądzę, że akcje wszystkich klubów wymienionych przez ciebie razem wziętych kosztowały kupujących tyle, ile kosztują akcje samego Milanu. Co też mówi o skali przedsięwzięcia i rozmiarze portfela inwestorów
Jak widze co dzieje sie z Valencią , to nie chce zadnych zoltych w Milanie , dramat to co sie stalo jak Lim kupil ten klub(co by nie bylo gosc ma mnostwo kasy).To ze Chinczycy wydaja mnostwo kasy w swoich klubach nie znaczy , ze kazdy z tego kraju jest bogaczem.Gdyby chociaz ten przyszly wlasciciel byl na liscie Forbesa , a niestety nie jest.No coz niestety w tej materii trzeba zazdroscic Interowi.
Tylko, że za rok o tej porze będzie kolejne zimowe mercato, gdzie w lecie zapewne nic się nie wyjaśni i dalej będziemy liczyli na odpady z innych klubów. Obym się mylił chociaż mylę się rzadko w stosunku do działań klubu
A co w wypadku gdyby te pieniadze nie dotarly do Finivestu do 3 marca?Przedluzaja nastepny termin czy jak?Wiem ze Berlu cos mowil , ale nie za bardzo pamietam.
Silvio zapowiedział, że 3 marca to termin ostateczny
Pisanie, że klub ma dyspozycji ZERO euro jest nie na miejscu. Nawet sprowadzenie rezerwowego Evertonu wiąże się z wydatkami. Więc jakieś grosze klub tam ma - chociażby ze sprzedaży L.A i oszczędności na jego pensji.
No i sam sobie przeczysz. Piszesz, że nic nie wiesz o planie przygotowania fizycznego drużyny. A później za bardzo koloryzujesz temat mówiąc o 300 wykresach. Po co ta liczba?
300 wykresów to oczywiście hiperbola. Może być 15, 29, 36 i 49. Jeśli choć trochę poczytasz o Milanello, obejrzysz od środka nawet na wideo albo generalnie zapoznasz się z działaniem sztabów medycznych największych klubów świata, zrozumiesz, co mam na myśli.
Nie jestem i nie będę fanem wypożyczeń z przymusem wykupu, wobec obecnie działającego FPP, bo to odrodzenie płatności tylko o rok, a nawet 1,5 roku (vide Inter, Roma) i cieszę się, że Chińczycy tego typu pomysły storpedowali na początku. Osobiście wolałbym mercato pod wodzą Fassone i Mirabelliego niż Gallianiego, ale nic z tym nie zrobimy
Fakt, że Everton na siłę chce go sprzedać, a Galliani broni się przed obowiązkiem wykupu też o czymś świadczy. Oczywiście Montella wie najlepiej jakiego piłkarza chce, ale czy jest to zawodnik Evertonu? Wątpię, gdyby tak było to nikt by się nie spierał o formę wypożyczenia tylko już dawno by trenował z drużyną.
Nie ma się co dziwić, że kibice kręcą nosem i nie dlatego, że nie mamy pieniędzy na mercato (warto popatrzeć piłkarzy jakiego kalibru pozyskiwał za darmo albo prawie za darmo Juventus), a dlatego, że już dawno zawiedli się na tzw. nosie Łysego.
No i mamy mercato zimowe a nie letnie, a to też inna para kaloszy.
"Nikt by się nie spierał o formę wypożyczenia" - no właśnie szkopuł w tym, że jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy to robić, nie ma wyjścia.
Czy Montella go chce? Jak prześledzisz ostatnie konferencje, zaznaczał, że bardzo dobrze zna tego piłkarza i jego profil mu się podoba. Pamiętaj, że Deulofeu może grać i na prawym, i na lewym skrzydle, co w biednej sytuacji Milanu oznacza dwa dodatkowe rozwiązania w jednej osobie.
Co do Sosy - nikt z nas nie wie, kto go sobie wymyślił. Czy Montella czy Galliani. Można przytoczyć wypowiedzi trenera z sierpnia, w których mówi, że ceni Sosę i widzi go w drużynie, bo takowe pamiętam. Nie chce mi się tylko grzebać w starych newsach, bo po zmianie odsłony jest do nich utrudniony dostęp :) Może sam VM zakładał jeszcze wtedy granie trequartistą albo jakieś inne rozwiązania pro-Sosa, których jednak nie wdrożył, bo okazało się być dobrze inaczej?
Nos Łysego to temat na inną dyskusję, ale naprawdę nie widzę powodu, by krytykować ideę sprowadzenia Deulofeu. I to niezależnie od tego, jak Hiszpanowi pójdzie, jeśli tu trafi.
Brawo
Miło się czytało i jestem za większą ilością takich tekstów.