Nie tak to miało wyglądać...
Porażka Milanu z Napoli na San Siro
Massimiliano Mirabelli udzielił wywiadu dziennikowi Il Giornale oraz La Gazzetta dello Sport. Oto najciekawsze kwestie, które poruszył dyrektor sportowy Milanu:
Drogi Massimiliano, jest pan głównym odpowiedzialnym za marcato Milanu - wielkie pieniądze i słabe wyniki. Jak pan się obroni?
"Autentycznymi liczbami mercato oraz nadzieją na przyszłość".
Zacznijmy zatem od liczb.
"Milan wydał na zakupy 230 mln euro i zyskał 70 mln ze sprzedaży. Różnica wynosi minus 160 mln. To kwota, jaką Barcelona właśnie wydała na jednego piłkarza - Coutinho. Ale to nie wszystko, chcę jeszcze dodać dwie rzeczy".
To znaczy?
"Nic nie wydaliśmy na prowizje dla agentów i na odprawy zawodników z ważnymi kontraktami".
To wszystko?
"Dodam jeszcze, że przedłużyliśmy umowy z Donnarummą, Calabrią, Suso, Cutrone i Plizzarim - młodym bramkarzem, który świetnie sobie radzi w Ternanie i o którym wkrótce usłyszycie. Pytam ekspertów w tym temacie: ile są warte te umowy? To jest majątek Milanu zagwarantowany na przyszłość".
Gdyby mógł pan cofnąć się w czasie, zrezygnowałby pan z jakiegoś transferu?
"Odpowiem z przekonaniem: z żadnego. Powód jest prosty. Jestem przekonany, że stworzyliśmy dla Milanu solidną podstawę na przyszłość. Jestem też pewny, że z czasem ci, na których narzeka się najwięcej, jak Andre Silva, Biglia, Kalinić, Calhanoglu, wzniosą się na swój naturalny poziom, który jest o wiele wyższy od tego aktualnego. Zmieniłbym tylko jedną rzecz dotyczącą zarządzania".
Jaką?
"Nie spieszyłbym się tak bardzo z niektórymi decyzjami".
Na który z najbardziej dyskutowanych transferów nadal by pan postawił zakład?
"Na Andre Silvę i Hakana Calhanoglu".
Dokonacie jakichś korekt w styczniu?
"Tylko w kwestii transferów wychodzących. Nasze zarządzanie jest rygorystyczne, z poszanowaniem reguł UEFA".
Montella przed opuszczeniem Milanello poddał w wątpliwość swoją odpowiedzialność za mercato. Zgadzał się czy nie?
"Podzielał w pełni wszystkie decyzje. Nadal mam w telefonie nektóre entuzjastyczne smsy z czasów mercato, na przykład gdy trwały negocjace w sprawie Bonucciego".
Przejdźmy do Gattuso. Czy był juz potencjalnym kandydatem, kiedy dołączył jako trener Primavery?
"Absolutnie nie. To była okazja, aby docenić pracę Rino i jego sztabu w Primaverze, która zaczęła słabo, ale potem fantastycznie się podniosła. Kiedy razem z właścicielami doszliśmy do wniosku, że potrzebna jest zmiana trenera, David LI powiedział: Proszę wybrać kogo pan chce spośród szerokiego grona. Wybrałem Rino, wziąłem na siebie odpowiedzialność i jestem zadowolony z jego pracy. Jesteśmy dwoma pracoholikami i pod koniec każdego długiego dnia pracy mówi do mnie w dialekcie kalabryjskim: mi sta portanno finito co znaczy wykańczasz mnie".
A propos Chińczyków - jak układają się relacje?
"Dobrze. Z Davidem Li obserwujemy razem mecze i treningi, to człowiek, który zna się na piłce".
Jak zakończy się telenowela z Donnarummą w roli głównej?
"To bardzo prosta sprawa. Kiedy znaleźliśmy się na rozdrożu, zdecydowaliśmy się odnowić umowę z Donnarummą. On podjął tę samą decyzję i nigdy nie zmienił zdania. Co więcej, wprost o tym napisał i potwierdził swoją wolę pozostania. Chcielibyśmy, aby został w Milanie do końca kariery".
Jak można sobie poradzić z konkurencją zagranicznych klubów, które stać na wydawanie fortun podczas mercato?
"Czas by - nie mając szejków do dyspozycji - coś wymyślić w tym temacie. Trzeba zaplanować reformy, które pozwolą włoskiej piłce konkurować w Europie oraz wypromować na nowo reprezentację po bolesnym wykluczeniu z udziału w mundialu. Jedna z propozycji mogłaby być następująca: zliberalizować reguły dotyczące liczby obcokrajowców spoza Unii, ograniczyć kadry do 25 graczy, ale z obowiązkiem wystawiania w meczu przynajmniej 6 Włochów. W ten sposób wprowadziłoby się w życie mechanizm, który mógłby zainteresować także inne kraje, zmuszając kluby do dbania o sektor młodzieżowy i zapewniając obroty".
Oto pozostałe kwestie, które dyrektor Mirabelli poruszył w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport:
"Obecny czas jak wakacje? Wakacjami bym tego nie nazwał. Praca trwa zawsze tylko nad innymi aspektami. Trzeba zawsze być na bieżąco. W weekend na przykład będę w Niemczech obejrzeć kilka spotkań".
"Jakieś nazwiska w notatniku? Powoli, powoli. Mówię o aktualizowaniu wiedzy, nie o mercato. Nikogo nie kupimy, mówię wam to jako oficjalną informację. Jeśli chodzi o sprzedaż, to może się coś wydarzyć, ale niewiele. Nazwiska to te same, które przewijają się w prasie. Najbardziej konkretne zainteresowanie dotyczy Gustavo Gomeza, którego chce Boca".
"Przydałby się zmiennika dla Kessiego? To ma sens, ale zapytam was inaczej: po zakupie jedenastu graczy, przyjście dwunastego jest najlepszym wyborem? W lecie mercato było bardzo intensywne, ale za tym nie tęsknię. Na wszystko przyjdzie czas. Uważam, że w tej chwili rozwiązanie mamy u siebie. Na przykład Montolivo. W tej chwili naszym priorytetem jest wzrost wartości kadry, którą już mamy".
"Przepłaceni piłkarze? Nie wydaje mi się. Wszyscy patrzą na ogólną kwotę, ale zachęcam do zagłębienia się w szczegóły. Nikogo nie przepłaciliśmy. Powiem więcej - gdybyśmy jutro zdecydowali się wystawić wszystkich an sprzedaż, to jeszcze byśmy zarobili".
"Fassone? Jesteśmy jak para - dwa ciała, jedna dusza. Nie robimy nic bez porozumienia z drugim. Cała reszta to wymysły".
"Montella? Osobiście i zawodowo przykro mi z powodu tego, jak to się skończyło. Gdyby działało tak, jak powinno, Milan byłby teraz w Lidze Mistrzów, a on na swoim miejscu".
"Gattuso? Potrzebowaliśmy, aby nasi młodzi gracze odebrali jasny przekaz, czym jest DNA Milanu".
Mirabelli- skaut z którego zrobili dyrektora, ego większe niż jego brzuch, choćby skały srały nie przyzna się do błędu
Sorry, ale z miesiąca na miesiąc coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jednak Fassone i Mirabelli to nie jest jeden organizm. Jeden jest profesjonalistą na poziomie, a drugi nieokrzesanym chłopem i mam już dość tej jego pychy. Niech zrobią z niego skauta (może i w tym jest dobry) ale nie żadnego dyrektora wychodzącego do mediów i mówienia co i jak jest- bo takie wypowiedzi jak ta o Silvie, Calhanoglu czy cała saga z Donnarrumą i nim jest po prostu nie na miejscu. Nie wyobrażam sobie jakby Fassone mógł coś takiego powiedzieć. Może i Raiola to pijawka bez serca i ludzkich odruchów- ale mówiąc że problemem zawsze był Mirabelli a nie Fassone wskazał ziarno prawdy w całym worze kłamstwa i obłudy. On po prostu jeszcze nie wie jak zachowywać się w roli dyrektora sportowego tak wielkiego klubu, a rzucając go na tak głęboką wodę możemy sami sobie narobić problemów. Czekam na obrońców skauta z Interu...
Edit: Jeszcze a propos tego, że skaut z Interu jest naszym DS - myślę, że osiągając sukcesy ma każdym szczeblu rozgrywek we Włoszech, człowiek zasługuje na szansę. Na pewno zostanie rozliczony z wyników i nie będzie przyspawany do stołka, jeśli wyniki będą marne.
Sukcesy Maxa - no ok, nie wyraziłam się precyzyjnie, chodzi o każdy szczebel, na którym pracował - zawsze osiągał awans w pierwszym sezonie, stąd dostał szansę w Sunderlandzie i Interze. A teraz dostaje szansę w wielkim klubie :P Czasami już tak jest w pracy, że ktoś w ciebie uwierzy i da ci szansę.
Agenci - masz dane, żeby dyskutować na ten temat? Nie wiem, ile razy trzeba jeszcze tłumaczyć zawiłości nowej umowy Donnarummy...
Zainwestowałam w klub, tak jak inwestuję co roku od 2008. Bo kibice jeżdżą na mecze swojego klub. Nie wiem, czy słyszałeś...
Ogólnie nie rozumiem tej ludzkiej frustracji i rzucania się o to, że ktoś chce wierzyć w swój własny klub i zarząd, bo widzi potencjał... Serio jest potrzeba, żeby pluć na siebie jadem?
- Chcesz pracować w Interze?
- Nie, wiesz, jeszcze nie wywalczyłem awansu do Serie A. Potem na acmilan.com.pl będą się czepiać :P