Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!
Inter - Milan 0:3! Rossoneri w finale Pucharu Włoch!
Przerwa w rozgrywkach reprezentacji narodowych to dla kibiców Milanu na Półwyspie Apenińskim trudny czas - nie tylko ze względu na brak meczów ulubionej drużyny, ale także ze względu na zalew informacji medialnych dotyczących mniej lub bardziej wydumanych problemów klubu. Po wczorajszym dniu pod znakiem Mino Raioli i jego zagrywek skierowanych w stronę wytransferowania z Mediolanu Gigio Donnarummy, dziś nastąpiła kumulacja wiadomości dotyczących rzekomych problemów finansowych właścicieli klubu. Zaczęło się od informacji Il Corriere della Sera, który doniósł o bankructwie Jie Ande, spółki należącej ponoć do Li Yonghonga i stanowiącej część gwarancji chińskiego inwestora. Dziennikarze rozpisujący się o problemach Jie Ande na koniec zdołali jednak zauważyć, że w księgach spółki nazwisko pana już Li nie figuruje. Jak sprecyzował Mauro Suma, dyrektor Milan TV, Jie Ande kiedyś istotnie należało do pana Li, ale wycofał się on z tego interesu i jego nazwisko nie figuruje już w strukturze organizacyjnej, a udziały nie zostały wykorzystane jako część gwarancji w negocjacjach. Upadek spółki nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie Milanu.
Po Il Corriere przyszedł czas na Sportmediaset, który doniósł o rychłym końcu chińskiej ery w Milanie. Klub już jest pod ochroną Elliotta, który jest w stanie pożyczyć Fassone 35 mln euro na dokończenie sezonu. Pan Li co prawda jeszcze nie prosił o kolejną pożyczkę - precyzuje na marginesie Sportmediaset - ale przejęcie klubu przez Elliotta to kwestia czasu. Plusy sytuacji mają być takie, że Elliottowi zależy na utrzymaniu Milanu w jak najlepszej kondycji tak, by wartość klub nie spadła. Do tej informacji również odniósł się Mauro Suma, który napisał: "Wsparcie Elliotta dla Milanu jest całkowite, także przy spotkaniach z UEFA. Nowe pożyczki? Fundusz jest dyspozycyjny, jeśli właściciel wyrazi taką potrzebę. Elliott nie chce Milanu, lecz jedynie odzyskać pożyczone pieniądze. Podniesienie kapitału? 30 mln zgodnie z planem na zostać przelane do 30 czerwca, o czym od dawna informuje klub na swojej oficjalnej stronie". O wsparciu Elliotta dla Milanu donosił też dzisiaj Reuters oraz La Repubblica.
Na miłe zakończenie dnia pojawiła się mrożąca krew w żyłach informacja agencji ANSA o tym, że prokuratura założyła teczkę dotyczącą sprzedaży Milanu. Co prawda nie ma żadnego podejrzenia przestępstwa, żadnego dochodzenia, ani żadnego podejrzanego, a sprawa nie jest w żaden sposób nowa, natomiast wiadomość wpisuje się doskonale w dzień pełen wrażeń kibiców Milanu, którzy z przerażeniem czekają, jakie inne apokaliptyczne wizje przyniesie kolejny dzień przerwy na mecze reprezentacji...
"Słuchacze pytają: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną."
I tak właśnie wyglądały ostatnie "sensacyjne doniesienia o bankructwie właściciela Milanu". Nie ta spółka, nie to nazwisko, i nawet w tej sprawie niedotyczącej Li nikt nie zbankrutował, a tylko zlicytowano udziały oraz majątek JEDNEJ spółki na poczet kosztów sądowych (co u multimilionerów jest normalne, bo ich holdingi posiadają dziesiątki, a czasem i setki spółek).
No ale grunt, że obrzuciło się gównem - typowe media.
P.s. co do Wawrzyniaka to nie popadajmy w skrajność, aż tak wielkiej zdolności kredytowej to nie mam :D najpierw ktoś musiałby uznać, że się do Milanu nadaje.
ostrzeżenie za wulgaryzm.
Susanoo
Jak inaczej oduczyć dziennikarzy celowego publikowania kłamstw?