Koniec przygody Milanu w Lidze Europy. Roma wygrywa rewanż w dziesiątkę i awansuje do półfinału.
Włoskie i brytyjskie media coraz częściej rozpisują się o możliwości pozyskania przez Milan pomocnika Chelsea, Cesca Fabregas. Dyrektor sportowy rossonerich, Leonardo, jest ponoć w kontakcie z przedstawicielami The Blues przede wszystkim właśnie w kwestii Hiszpana. Jeśli jednak mowa o transferze zimowym, to mimo wygasającej umowy zawodnika po zakończeniu obecnego sezonu, Roman Abromowicz nie zamierza dać mu odejść za półdarmo. Corriere della Sera podaje, że Rosjanin życzy sobie od mediolańczyków 10 mln funtów, zatem 11-12 mln euro. Sam wychowanek Barcelony chciałby zarabiać w Mediolanie 3,5 mln euro rocznie plus bonusy. Temat pozostaje w toku.
Co do ryzyka to każdy transfer je za sobą niesie i owszem, gościu od jakiegoś czasu jest pod formą, ale polecam sobie przypomnieć jak u nas wyglądał Pirlo przed transferem do Juve i jak wyglądał tam. Fabregas jest najpewniej już wypalony w Chelsea. U nas mógłby odżyć jak Bakayoko. Albo i nie... ale nawet wtedy chyba lepiej, żeby Paqueta uczył się europejskiej piłki od niego niż od Montopronto.
Zresztą Fabregas nawet w poprzednim, kiepskim sezonie robił ponad 70 celnych podań na mecz, a w całym sezonie zanotował 91 kluczowych podań (średnio 3,5 na mecz), to ponad 3 razy tyle co Biglia, a i w statystykach defensywnych dużo od niego nie odstaje. Potrzebujemy go jak tlenu, zwłaszcza w obliczu kontuzji Bonaventury i Biglii.