SS LAZIO – AC MILAN 2:2
Milan nadal bez zwycięstwa w Serie A...
W ostatnich trzech sezonach Milanu dwukrotnie dotarł do finału Pucharu Włoch ulegając w nim Juventusowi. Teraz turyńczyków nie ma już w tych rozgrywkach, a rossoneri ponownie mają szansę wystąpić w spotkaniu decydującym o zdobyciu trofeum. Warunek? Uporanie się z Lazio na San Siro na oczach niemal 60 tysięcy kibiców.
Pojedynek z rzymianami cieszy się w Mediolanie ogromnym zainteresowaniem. Tak dużo ludzi spodziewanych na stadionie na pojedynku w ramach Coppa Italia nie było w stolicy Lombardii od lat. Tym bardziej zwiększa to rangę środowego wydarzenia.
Rewanż odbywa się dość późno, bo po prawie dwóch miesiącach. Pod koniec lutego na Stadio Olimpico padł rezultat 0:0. To wynik z jednej strony dobry dla rossonerich, a z drugiej bardzo niebezpieczny. Każdy bramkowy remis będzie bowiem premiował do finału ekipę z Wiecznego Miasta.
Droga Lazio do obecnego etapu rozgrywek wiodła już przez San Siro. Po dramatycznej końcówce dogrywki, która zakończyła się remisem 1:1, przyjezdni wyeliminowali po rzutach karnych Inter. We wcześniejszej fazie pewnie pokonali natomiast 4:1 trzecioligową Novarę.
Mediolańczycy zawędrowali natomiast do najlepszej czwórki dwukrotnie triumfując 2:0. Najpierw pokonali tym wynikiem na wyjeździe Sampdorię po dwóch golach Patricka Cutrone w dogrywce. Później z kolei doppiettą popisał się Krzysztof Piątek, a na tarczy do domu musiała wrócić drużyna Napoli.
Sytuacja kadrowa zarówno w mediolańskich jak i rzymskich szeregach jest dobra. Goście nie będą mogli liczyć w rewanżu jedynie na kontuzjowanych Jordana Lukaku i Valona Berishę, gospodarze natomiast są zmuszeni radzić sobie bez Giacomo Bonaventury. Wszyscy pozostali gracze obu zespołów są gotowi do gry.
Obie drużyny przystąpią do pucharowej potyczki w niezbyt dobrych nastrojach po wielkanocnych zmaganiach ligowych. O ile jednak remis rossonerich w Parmie nie spowodował wypadnięcia poza pierwszą czwórkę, o tyle blamaż Lazio w postaci domowej porażki z Chievo sprawił, że po sezonie z posadą być może pożegna się trener Simone Inzaghi. Ewentualna przepustka do finału Coppa Italia z pewnością byłaby jednak potężnym argumentem za dalszym postawieniem na tego szkoleniowca.
Co do kwestii personalnych, tutaj sytuacje prezentują się odmiennie. Przyjezdni zagrają klasyczną dla siebie formacją formacją 3-5-2, natomiast rossoneri wystąpią całkowicie odmienieni w ustawieni 3-4-3. W wyjściowym składzie mamy ujrzeć m.in. Mattię Caldarę, dla którego będzie to pierwsze spotkanie od września ubiegłego roku.
Rossoneri i biancocelesti zmierzyli się w najlepszej czwórce krajowego pucharu już przed rokiem. Wówczas padły dwa bezbramkowe remisy, a w rzutach karnych rozegranych w Rzymie zatriumfowali mediolańczycy. Teraz – choć rewanż jest już w stolicy Lombardii – przed pierwszym gwizdkiem nie można wykluczyć identycznego scenariusza.
Zwycięzca mediolańsko-rzymskiej potyczki zmierzy się w finale zaplanowanym na środę, 15 maja na Stadio Olimpico w Rzymie, z lepszym z pary Fiorentina – Atalanta. To starcie rozstrzygnie się w czwartek w Bergamo. We Florencji padł remis 3:3.
Rewanżowy mecz 1/2 finału Pucharu Włoch pomiędzy Milanem a Lazio rozpocznie się w środę, 24 kwietnia o godzinie 20:45 na San Siro. Sędzią głównym tego pojedynku będzie Paolo Silvio Mazzoleni z Bergamo. Transmisję na żywo przeprowadzi polska stacja telewizyjna TVP 1.
PRZEWIDYWANE SKŁADY:
AC MILAN (4-3-3): Reina - Musacchio, Caldara, Romagnoli - Calabria, Kessie, Bakayoko, Laxalt - Suso, Piątek, Castillejo.
SS LAZIO (3-5-2): Strakosha – Luiz Felipe, Acerbi, Bastos – Romulo, Milinković-Savić, Leiva, Luis Alberto, Lulić – Correa, Immobile.
Mam wiadomość z pierwszej ręki, że wygramy ten półfinał dzisiaj 2-1.
Bramki Suso i Piątek.
https://livesport.ws/en
Dobre jest też nc+go jeżeli masz kogoś z pakietem kto nie korzysta z tej usługi.
Otóż tak sie sklada ze 15.05 w dniu rozgrywania finału Pucharu Włoch będę w Rzymie i tu potrzebuje Waszej pomocy .W jaki sposób mogę zakupic bilety na ten mecz? Mam nadzieje ze dzis wieczorem Milan sprawi ze tez tam będa :) Będę wdzięczny za jakąkolwiek pomoc
Napoli (wyjazd) 2:3 – spotkanie zwiastujące dobrze przygotowaną do sezonu drużynę, w starciu z drużyną Ancelottiego o dziwo także dobrze rozłożony balans i nastawienie zespołu. Z tego co pamiętam, mecz przegrany głównie roszadami z ławki. Plus dla Gattuso za zestawienie drużyny, nastawienie mentalne piłkarzy było odpowiednio. Minus za zmiany. Subiektywnie uważam, że gdyby nie trafienie Zielińskiego z gatunku „od święta” to Neapolitańczycy powoli gaśli mentalnie, więc w moim odczuciu zadecydował detal.
Roma (dom) 2:1 – mecz, który mimo dramatycznego zakończenia pokazał, że drużyna ma wypracowany – stosunkowo ofensywny – styl gry. Spotkanie, które było swoistym preludium do tego, co dziś niektórzy chcą nazywać „bycie zależnym od Piątka”. Cały sezon pokazuje, że w kadrze mamy trzech niezłych egzekutorów: Krzysiek, Cutrone i Jack Bonaventura. Jak ktoś sobie prześledzi okres od czasu przyjścia Piątka to nie jest tak, że Polak jest jedynym, który miał okazje do zdobywania goli. Po prostu jako jedyny ich nie marnował na potęgę. To właśnie – z perspektywy czasu - zwiastowała potyczka z Romą. Tak czy siak, mecz wygraliśmy w pełni zasłużenie i słusznie mogliśmy mimo trzech punktów na koncie być entuzjastycznie nastawieni do sezonu. Zespół funkcjonował naprawdę dobrze.
Cagliari (wyjazd) 1:1 – mecz, w którym mieliśmy zdecydowaną przewagę, straciliśmy bardzo szczęśliwego (z perspektywy gości) gola. Spotkanie, w którym dominowaliśmy i stwarzaliśmy groźne okazje pod bramką rywali. Noty za styl byłyby niezłe, można było śmiało zakładać, że to wypadek przy pracy.
Dudelange (wyjazd) – Ocenianie Ligi Europy traktuję z dużym przymrużeniem oka, natomiast sam fakt tego jak się męczyliśmy z pogromcą Legii, zwłaszcza kiedy powinniśmy być podrażnieni punktami straconymi w Cagliari, był pierwszym sygnałem, że nie wszystko jest w tej machinie odpowiednio nastrojone.
Atalanta (dom) 2:2 – kolejne starcie, gdzie wyglądaliśmy dobrze w ataku. Ogólnie bardzo dobry mecz obydwu ekip i chyba wynik w pełni odzwierciedlający przebieg spotkania.
Empoli (wyjazd) 1:1 – Spotkanie bliźniaczo podobne do tego, które jakiś tydzień temu w Empoli zagrała Atalanta. Jedno z tych trudno wytłumaczalnych spotkań, gdzie gdyby jedna z drużyn zeszła z murawy z wynikiem 5-6 do zera w zasadzie każdy powiedziałby, że tak to spotkanie mniej więcej wyglądało. Stracony gol to kuriozum, które zapobiegło naszemu pierwszemu czystemu kontu po WRESZCIE bardzo solidnym występie (z wyjątkiem wpadki Il Capitano) w defensywie. Uciekają punkty, ale o drużynie Gattuso można powiedzieć wiele, ale NIE to, że latem nie wypracowała dobrego i efektywnego stylu.
Sassuolo (wyjazd) 4:1 – Wynik nieco odwrotny do tego z Empoli. Okazałe zwycięstwo, podczas gdy mecz nie był do końca tak jednostronny. Pozwoliliśmy gospodarzom na sporo, chociaż z drugiej strony praktycznie przez 90 minut mieliśmy mecz pod pełną kontrolą. Ofensywna karuzela jedzie dalej.
Olympiakos (dom) 3:1 – Przyznam się szczerze, że pierwsza połowa tego spotkania to jedyne 45 minut, które przegapiłem w tym sezonie. LE jednak – jak pisałem traktuję z dystansem. Ot 3 punkty do tabeli zostały zdobyte.
Chievo (dom) 3:1 – W zasadzie mecz bez historii. Dużo lepsza drużyna w sposób zdecydowany pokonała tę słabszą, przy okazji – w swoim STYLU – zdobywając kilka bramek.
Inter (wyjazd) 0:1 – Derby, których nie udźwignęliśmy. Jak historia wkrótce pokaże, nie ostatni raz w tym sezonie. Wygrał zespół lepszy po kolejnym – niestety dla nas – kuriozalnym golu. Na dodatek tym razem w doliczonym czasie. Bolało, ale Inter zasłużył na wygraną, a my pierwszy raz w sezonie ligowym wypadliśmy po prostu źle.
===========================
Tu wypada jedynie nawiązać do tego, że wiosną dużo jest gadania, że Milan gra najbrzydszy futbol z czołówki, a tymczasem gra sąsiadów zza miedzy to dużo mniej przemyślana, natomiast dużo dynamiczniejsza i bardziej dokładna wersja naszej obecnej gry. My szukamy miejsca w bocznych sektorach, cierpliwie, tak żeby dogrywający miał czas podnieść głowę, przemyśleć i dokładnie dośrodkować. Nasi gracze w momencie dośrodkowań często mają dużo swobody i miejsca. Robią to jednak bardzo źle. Inter to głównie dynamika na skrzydłach i dośrodkowania w ciemno, cięte, na dobrej wysokości. Bez adresatów – ot gra na aferę w najlepsze. Osobiście doceniam fakt, że potrafimy wykreować naszym skrzydłowym i bocznym obrońcom dużo lepsze i spokojniejsze pozycje do wrzutek niż Inter. Szkoda, że na całej linii zawodzi dokładność…
===========================
Betis (dom) 1:2 – Z meczu pamiętam głównie to, że Hiszpanie przeważali przez około godzinę grę i równie dobrze mogli prowadzić nawet 4:0, ale, że koniec końców przy 1:2 sędzia w ewidentnej sytuacji nie gwizdnął dla nas rzutu karnego i nie wyrzucił obrońcy Betisu w końcówce spotkania. Pierwsza sytuacja, którą pamiętam z obecnego sezonu, która zapoczątkowała serię podobnych wypadków. „Nie zasłużyliśmy na wygraną, więc ten błąd arbitra nic nie zmienia”, „mogliśmy wcześniej grać lepiej to błąd arbitra by nic nie zmienił” – po cichu rodzi się postawa, która niebawem zaleje czerwono-czarne środowisko. Postawa, której osobiście nie znoszę, bo jej przekaz jest taki: Popieram okradanie klubu dlatego, że klub mógłby być lepszy. Jeśli klub ma kłopoty to niech go oszukują.
Sampdoria (dom) 3:2 – Po derbach wracamy do swojej rzeczywistości. Dobrze z przodu. Sporo bramek. Wystarczająco żeby wygrać mimo świetnego dnia Saponary. W naszym sposobie gry wciąż jest ta miła dla oka powtarzalność.
Genoa (dom) 2:1 – Spotkanie przypominające starcie z Empoli, na szczęście z happy endem. Wygrała drużyna, która absolutnie zdominowała to spotkanie i grała do przodu. Naprawdę nie wiem czemu ludzi kuje po oczach fakt, że bramka padła tak późno…
Udiense (wyjazd) 1:0 – Ponownie – bramkę powinniśmy byli zdobyć już dużo wcześniej. Tu ewentualnie kuć może fakt, że oddaliśmy pierwsze pół godziny meczu gospodarzom. Ale suma summarum wygrał zespół lepszy tamtego dnia.
Betis (wyjazd) 1:1 – Mecz, w którym powinniśmy byli dać z siebie coś więcej. Z perspektywy czasu: bardziej doświadczony trener może brałby pod uwagę fakt, że w 6 kolejce możemy mieć pół kadry w szpitalu i wypadałoby nie zostawiać rozstrzygnięć na mecz z Grekami. Natomiast po raz kolejny – nie zamierzam drążyć postawy w LE za mocno.
Juventus (dom) 0:2 – Mecz, w którym straciliśmy dużo więcej niż było do przewidzenia. Stara Dama byłą lepsza, a jednak mecz przegrał nam głównie Higuain. Po tym meczu definitywnie straciliśmy Argentyńczyka, a z racji Jego pozycji w zespole zaczęła mocno cierpieć nasza gra. Kamyczek do ogródka Gattuso: Gonzalo był obok klubu i powinien przynajmniej bywać obok boiska. Widać, że wysoki kontrakt oznaczał, że musi grać niezależnie co trener na to. Drużyna zaczęła podupadać z takim „snajperem”.
Lazio (wyjazd) 1:1 – wynik lepszy niż gra. Z perspektywy czasu być może bardzo ważny punkt, ale zespół zaczyna tracić swoją ofensywną tożsamość. Część osób zauważy, że zbiega się to w czasie z sypiącą się kadrą. Część będzie wolała z błyskiem w oku powtarzać, że na ławce mamy amatora i wreszcie nadeszły planowane wyniki. Każdy może wybrać swoją wersję, ja dodam czysto informacyjnie, że w tym spotkaniu zabrakło Bonaventury (a Paquety jeszcze nie było w zespole), Romagnoliego i Musacchio, a w obwodzie nie było chociażby Lucasa Biglii, czy wciąż niegotowego do gry Contiego.
Dudelange (dom) 5:2 – misja wykonana, w świat jednak bardziej poszły kłopoty, które mieliśmy w tym spotkaniu. Nasza tendencja do odmiennej niż w lidze gry w LE zachowana w piątym kolejnym spotkaniu. Okazuje się, że chociaż cień racji mieli Ci, którzy sugerowali, że Milan awansować faktycznie będzie chciał ale najchętniej na leżąco i nie angażując sił. Niedaleka przyszłość pokaże, że na leżąco może minimalnie zabraknąć, aby być w dwójce.
Parma (dom) 2:1 – ostatni nasz dobry mecz w tym okresie. W zasadzie odwrotnie niż z Lazio – mimo naszej wygranej to wynik był mniej okazały niż gra. Jak na to jak mieliśmy już wtedy sypiący się skład to wydaje mi się, że po prostu mieliśmy swój dzień, a Parma takowego nie miała.
===================
Jeśli się nie mylę to z Parmą graliśmy w 14 KOLEJCE. Do tego spotkania mniej lub bardziej Milan miał swój styl i miał dłuższy lepszy okres gry. Bazował na dobrze przygotowanym w lato ustawieniu i na pomyśle na ten zespół, który wtedy obecny BYŁ.
==================
Torino (dom) 0:0 – Nadal nie ma obydwu środkowych obrońców, kreatywny gracz drugiej linii (Jack) już dawno zapomniał o sezonie. Łatanie dziur zaczyna się w najlepsze. Drużyna, świadoma swoich braków kadrowych w defensywie przesuwa odpowiedzialność poszczególnych zawodników na bronienie (jak pokaże czas, okres ten przeciągnie się dość długo, zespół więcej będzie pracował nad łataniem braków, a drużyna zapomni o swojej ofensywnej tożsamości z początku sezonu). Sam mecz raczej bez historii.
Olympiakos (wyjazd) – Przeleżeliśmy Ligę Europy, na mecz wyszliśmy w nie najmocniejszym składzie, a i tak prawdopodobnie wtoczylibyśmy się do fazy pucharowej gdyby nie arbiter. Sam mecz w naszym wykonaniu najlepszy nie był…
Bologna (wyjazd) 0:0 – Ostatnie podrygi Higuaina, być może nieco pochopna czerwona kartka dla Bakayoko, sam mecz w zasadzie wpisywał się w nasz kryzys i niestety 0:0 było wynikiem sprawiedliwym.
Fiorentina (dom) 0:1 – Przebieg meczu w pewnym sensie przypominał wygrane spotkanie z Parmą. Grając w drugiej linii z Calabrią, Maurim i Calhanoglou wyglądaliśmy nadspodziewanie dobrze. Drugi mecz, w którym Hakan zaczął naprawdę brać więcej odpowiedzialności na siebie i mniej więcej ten okres czasu nieśmiało dawał początek do Jego rosnącej dyspozycji w roku 2019 po naprawdę zatrważającej pierwszej rundzie Turka. Koniec końców, tym razem mecz przegrany.
Frosinone (wyjazd) 0:0 – Jeden z naszych najgorszych meczy w sezonie. Zła postawa. Skład powoli powracający. W zasadzie największym obciążeniem kadrowym było „zgniłe jabłko” – Higuain. Dość powiedzieć, że gdyby sędziował nam ktoś inny niż Guida to mogło się skończyć nawet naszą porażką.
SPAL (dom) 2:1 – Wreszcie przełamanie i to po meczu, w którym wreszcie, po długim czasie byliśmy dość wyraźnie lepsi. Wraca pełniejsza kadra i Milan wreszcie gra lepiej – dla wielu mieliśmy farta, niektórzy stwierdzą, że po prostu wreszcie powoli będziemy wracać kadrowo do gry. Początek roku 2019 niejako podpowie, która grupa będzie mogła być bardziej zadowolona ze swojej dedukcji.
===================
Przerwa zimowa: Sezon Milan zaczął z pomysłem ofensywnym, później cała uwaga została poświęcona na bronienie podziurawionej łodzi przed zatonięciem. Wygląda na to, że po dwóch miesiącach kiedy szlifowanie ofensywy zostało zaniedbane od stycznia trzeba będzie na prędko sklecić nowy pomysł na wygrywanie spotkań. Rozwiązania, w których ważną rolę pełnił Bonaventura, oraz które bazowały na innym typie napastnika trzeba będzie już na stałe porzucić. Czas wynaleźć coś nowego i to dość szybko, bo przerwa potrwa zaledwie 2 tygodnie. Do tego ważne będzie wykorzystanie nowych asów w talii: Piątka i Paquety. Gattuso ewidentnie latem nie wypracował wystarczającej ilości schematów, żeby starczyło na życie po wchodzącym z drugiej linii Bonaventurze i napastniku mającym status gwiazdy – Higuainie. Dwa tygodnie zimą widocznie też nie były wystarczającym okresem czasu żeby zaproponować coś świeżego w tej materii, więc będziemy z przodu bazować na jakości graczy. Ryzykowne i może okazać się krótkowzroczne, ale krótkowzroczne było już mało elastyczne przygotowanie taktyczne zespołu przed sezonem. Na usprawiedliwienie można dodać, że Rino wolał nauczyć graczy jednego schematu, a zrobić to dobrze i jest prawdopodobieństwo, że gdyby nie czynniki poza boiskowe (kontuzje, kaprysy Higuaina) byłoby to strzałem w dziesiątkę. Czas jednak brutalnie sprowadził Kalabryjczyka na ziemię.
===================
Sampdoria (wyjazd) 2:0 – na niewygodnym terenie rozgrywamy zacięty bój, w którym przez 90 minut trudno było wskazać drużynę, która wystąpi w ćwierćfinale CI. Dogrywka natomiast nie pozostawiła w tej kwestii złudzeń i tam Milan był już wyraźnie lepszy. Nie jest to zespół z początku sezonu, ale wydaje się, że także koszmarna ekipa z listopada i grudnia została w przeszłości.
Juventus (neutralny) 0:1 – Większość meczy ze Starą Damą w zasadzie można by kopiuj/wklej opisywać: są lepsi kadrowo i piłkarsko, a mecze za nich muszą wygrywać sędziowie.
Genoa (wyjazd) 2:0 – Mecz, który nakreślił Milan 2019: Nie dominowaliśmy w tym spotkaniu, ale byliśmy zdecydowanie bardziej konkretni i zasłużenie wygraliśmy to spotkanie. Kluczem od teraz ma być żelazna defensywa i liczenie na jakość z przodu.
Napoli (dom) 0:0 – Mecz, w którym nie byliśmy gorsi od wicemistrzów Włoch. Chcemy grać na zero z tyłu i to udało się osiągnąć.
Napoli (dom) 2:0 – I parę dni później niemal kopia tego występu pod pewnymi aspektami. Napoli miało być pozbawione klarownych okazji, a my mieliśmy liczyć na indywidualną jakość z przodu. Wszystko poszło po naszej myśli mimo dużej przewagi Neapolitańczyków w liczbie uderzeń na bramkę.
Roma (wyjazd) 1:1 – robimy się powtarzalni do bólu. Rzymianie mają w tym meczu inicjatywę. Niepokoić może to, że Oni w odróżnieniu do Napoli również mają kilka dogodnych sytuacji bramkowych. Koniec końców i tak to Rzymianie zostają uratowani przed prawdopodobną porażką kiedy arbiter nie odgwizduje ewidentnego faulu na Suso w polu karnym gospodarzy…
Cagliari (dom) 3:0 – Zero z tyłu, odpowiednia jakość z przodu. Również mentalnie zespół niesiony wynikami. Przebieg meczu i wynik nie mogły być inne.
Atalanta (wyjazd) 3:1 – Mecz, w którym geniusz Piątka wyciągnął nas niczym „dzień konia” Zielińskiego wyciągnął Napoli na otwarcie sezonu. Gdyby nie Polak mecz mógł potoczyć się naprawdę różnie bo zespół z Bergamo naprawdę ma mnóstwo jakości i również w tym spotkaniu nie omieszkał tego zaprezentować.
Empoli (dom) 3:0 – W zasadzie podobnie jak z Cagliari, tylko na otwarcie trzeba było dłużej czekać. Milan nie zachwyca ale jest w dobrym sensie powtarzalny. Balans został zimą odnaleziony.
Lazio (wyjazd) 0:0 – Mecz, w którym pierwszy raz równowaga, balans i kontrolowana defensywa dość wyraźnie i niepokojąco przeszły w minimalizm. Styl obrany przez nas na wiosnę przy minimalistycznym nastawieniu może zaboleć...
Sassuolo (dom) 1:0 – Zaczęliśmy w porządku, jak typowy Milan 2019. W efekcie zdobyliśmy gola i… Przez godzinę zaprezentowaliśmy minimalizm być może jeszcze większy niż ten z Lazio. Do Gattuso i Jego graczy wkrada się pycha i poczucie, że nikt nie strzeli im gola. Może to był dobry moment żeby tego gola stracić i otrząsnąć się zanim złudny spokój zdominuje postawę zespołu na dobre? Milan mecz wygrywa i są nawet tacy, co taką postawę nazywają „pełną kontrolą” (patrz: Panowie z Eleven o Lazio w przerwie ostatniego meczu z Milanem przy stanie 0:0)
Chievo (wyjazd) 2:1 – Minmalizm znów po bramce na 1:0, na szczęście już nie powtórzony na tak dużą skalę po trafieniu na 2:1. Względnie spokojna wygrana i zespół z Werony wreszcie pokazał czym może nasz minimalizm się kończyć. Uwaga: NIE jesteśmy nietykalni!
Inter (dom) 2:3 – Zimny prysznic i odwrócenie ról, które daje wskazówkę trenerowi Gattuso jak poukładać zespół z przodu. Przez to, ze musieliśmy gonić wynik trener był zmuszony do spróbowania odważniejszej gry i o mały włos nie przyniosło to chociażby punktu.
====================
Ten mecz to swoisty obraz drogi, którą Gattuso przeszedł od spotkania pierwszej kolejki z Napoli. Tam wystawił dobrze poukładany zespół i przegrał czytaniem przebiegu gry. Tutaj kompletnie nie trafił z wyjściowym planem na grę (co może się zdarzyć każdemu trenerowi) ale dobrze reagował z ławki. Fakt, że Milan nie zdobył chociażby punktu to oczywiście wina przede wszystkim trenera, ale widać jak ewoluował pod pewnymi względami.
===================
Sampdoria (wyjazd) 0:1 – Kuriozalny gol dla gospodarzy w pierwszej minucie i nie podyktowany ewidentny rzut karny dla nas w ostatniej. Pierwsza poważna wpadka od meczu z Frosinone, chociaż boli, że z jednego punktu okradł nas arbiter.
Udinese (dom) 1:1 – Gattuso reaguje i wreszcie ustawia zespół mniej zachowawczo. Pomysł wygląda bardzo fajnie i… główny element nowego pomysłu łapie kontuzje. Zdarzenie losowe ale dlaczego akurat ten piłkarz i w takim momencie…? Do tego pechowego obrazu dopisujemy fakt, że Udinese pierwszy raz sensownie wyszło z piłką po godzinie gry, w odpowiedzi na sytuację, w której centymetry zadecydowały o tym, że nie prowadziliśmy 2:0. Tak czy siak nie bardzo trener miał plan awaryjny na to spotkanie i niezależnie od okoliczności notujemy drugą wpadkę w rundzie rewanżowej. Wydźwięk tej porażki potęguje fakt, że nastąpiła ona bezpośrednio po pierwszej wpadce i po przegranych derbach. Wrzucamy w to przerwę na reprezentacje i okazuje się, że mimo raptem trzech gorszych rezultatów wyglądamy na zespół, który od dawna nie wygrał spotkania. Ogólną depresję doprawia Juventus Turyn na horyzoncie.
Juventus (wyjazd) 1:2 – Na szczęście gracze nie dają się zwariować temu depresyjnemu nastrojowi i mimo iż ostatecznie mecz zostaje skandalicznie przedrukowany na korzyść gospodarzy pokazują naprawdę fajną postawę na boisku. Dobry zwiastun przed ważnym spotkaniem z Lazio.
Lazio (dom) 1:0 – Mecz, który wygrywa drużyna lepsza. Po ostatnich słabszych wynikach wielu przekonuje, że wygraliśmy „niechcący”. Powiedzmy, że idąc na kompromis mogę się zgodzić, ze wygrała drużyna „mniej słaba”, a subiektywnie cieszy mnie, że na boisku naprawdę pokazaliśmy, że jesteśmy od Rzymian „mniej słabi”.
Parma (wyjazd) 1:1 – Chyba obok Frosinone nasz najgorszy mecz w tym sezonie. Boli najbardziej fakt że po okresie gorszych wyników i w obliczu zbliżającej się kulminacji sezonu mieliśmy zagrać najlepszy mecz sezonu żeby pokazać innym jak bardzo nie da się z nami już ścigać o pozycję numer 4.
======================
Mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale od końca sezonu ligowego dzieli nas 5 spotkań, a od końca Pucharu Włoch jeden lub dwa mecze. W większości przypadków wychodziliśmy z sytuacji z tarczą. Zaczęliśmy sezon z wysokiego C. Później w obliczu kontuzji znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, kiedy trzeba było zarządzać kryzysem. Kto wie czy właściwym była próba ratowania czego się dało (remisy defensywnym stylem gry) czy może trzeba było podjąć odważną decyzję i spróbować czegoś bardziej szalonego, próbując utrzymać większy nacisk na ofensywę nawet za cenę ryzyka kilku ewentualnych porażek. Ze stylu defensywnego ponownie po przerwie zimowej wyszliśmy z dość skutecznym planem, tyle, ze już nie tak efektownym. Tu jednak nie do końca chłopaki odnaleźli się w zero-jedynkowym działaniu zespołu, który nie jest przygotowany na tracenie goli. Zostało 5 spotkań do końca i mam nadzieję, że warianty, które Gattuso nieśmiało proponował wiosną czyli Paqueta jako trequartista, czy wejścia Cutrone do gry dwójką napastników jeszcze ten jeden raz odmienią i natchną ten zespół na tyle, że znajdziemy się w czołowej czwórce, przy okazji wygrywając też Puchar Włoch. FORZA MILAN!
Kiedy wprowadza się nowy pomysł do stosunkowo młodego zespołu wahania są czymś normalnym dlatego początku sezonu bym aż tak źle nie oceniał, zwłaszcza, że na prawdę nawet w dość pechowych remisach z Cagliari i Empoli widać było ogólny pomysł na zespół. Porażka w Neapolu to owszem wina Gattuso - z resztą o tym wspomniałem, że zauważam Jego ewolucję w porównaniu do tej wczesnej jesieni i w sumie ogólnie jesieni.
Już miałem taką sytuacje w niedzielę, gdzie my graliśmy drugą połowę z Parmą, a City grało z Kogutami - nieziemska różnica.
Przecież jeżeli byłoby tak jak mówisz, to czemu ładuje się miliardy w piłkarzy i infrastrukturę, a nie trenerów? Czemu tysiące speców z Internetu nie osiągnęło bajecznego sukcesu wprowadzając amatorskie kluby do elity? Futbol to nie jest gra komputerowa.
"Ogólnie polecam jednocześnie obejrzeć ten mecz i derby Manchesteru. Manchester City i AC Milan grają tą samą formacją - proszę sobie porównać."
Jeszcze mi się drużyny pomylą... :(
czyli Ninja-Strootman-Pellegrini tylko Roma wtedy miała i ma dalej dynamiczniejsze skrzydła od naszych
Zapata za Musacchio,
Niemniej jednak, całkiem dobry skład. 1:0.