ZGODNIE Z PRZEWIDYWANIAMI...
MILAN – LIVERPOOL 1:3
W czwartek w Milanello rozpocznie się "karne zgrupowanie" drużyny Milanu, które potrwa przez kilka dni - aż do poniedziałkowego meczu z Bologną. Dla kibiców rossonerich, którzy w ostatnich latach muszą oglądać wiele słabych momentów swojej drużyny, podobne obrazki to nic nowego. W poprzednim sezonie takie zgrupowanie miało miejsce w grudniu 2017 roku już za kadencji trenera Gennaro Gattuso, pomiędzy przegranymi spotkaniami z Hellasem i Atalantą. Wcześniej, w sezonie 2015/2016, drużynę skoszarował Sinisa Mihajlović, ale wytężona praca nie pomogła i po porażkach 1:2 z Atalantą i Juventusem, Serb pożegnał się z posadą. Zgrupowanie swojemu zespołowi pod koniec kwietnia 2015 roku zarządził też trener Filippo Inzaghi, a na taki krok w październiku 2013 roku zdecydował się również Massimiliano Allegri, dla którego były to ostatnie miesiące u steru rossonerich.
Facebook 2AngryMen: Święcicki & Kapica
Mateusz Święcicki:
Śmieszy mnie trywializowanie problemów Milanu i sprowadzanie ich do jednej osoby - Gennaro Gattuso. To zbyt banalne. Ludzie krzyczą: hej, to on jest winien! Wymienić go. Wziąć cudotwórcę, który naciśnie guzik, postawi wszystkich na nogi i awansuje do Ligi Mistrzów. Terrone się nie nadaje. Terrone to przebieraniec. Terrone nie kuma taktyki. Terrone to, terrone tamto.
Obserwuję Milan od kilkudziesięciu lat. Od kilkunastu, zawodowo. Oglądam każdy mecz; w dużym skrócie - żyję tą drużyną na co dzień. Mam więc swoisty glejt do wypowiadania się na jej temat. I - abstrahując od osobistej sympatii do Gattuso - uważam go za najlepszego trenera Milanu w erze "post Allegri". To on przywrócił mu resztki godności, uratował poprzedni sezon, a w tym sprzedał najbardziej poszukiwany towar wśród kibiców - nadzieję. Dlatego dziś, kiedy ta nadzieja ulatuje, jest uważany za gościa, którego trzeba kopnąć w dupę.
Nie mam krótkiej pamięci i potrafię odtworzyć z głowy "sukcesy" Milanu pod wodzą ostatnich trenerów. To trudny klub do pracy. Ludzie oczekują od ciebie dużo więcej niż możesz dać. Żyją historią, konsumują ja, szukają analogii, mają nadzieję. W ostatnich miesiącach dostali trochę argumentów, by pielęgnować w sobie te uczucia. Przyszli Piątek i Paqueta. Drużyna grała dobrze, w grudniu była najszczelniejszą obroną w Europie. Utrzymywała się w strefie Ligi Mistrzów. Awansowała do półfinału Coppa Italia. Pozwalała marzyć. Dlatego degrengolada ostatnich tygodni tak boli. I rodzi frustrację.
Gattuso przeżywał podczas kariery dziesiątki kryzysów. Bywało tak, że wstydził się pokazywać ludziom na ulicy (po finale Ligi Mistrzów w 2005 roku), że chciał odejść do Bayernu czy zakończyć karierę. Zawsze jednak wstawał z kolan i prostował kręgosłup. Grupa się jednoczyła. Wszyscy mówili jednym głosem. W 2007 roku wyjechali na Maltę i obiecali sobie, że zrobią wszystko, by wygrać Champions League i zemścić się na Liverpoolu. Kiedy przychodziły gorsze czasy, więcej wymagali od siebie. Paolo Maldini zażywał silne środki przeciwbólowe, by nie opuścić ważnego treningu, Alessandro Costacurta stawiał młodych do pionu, do Milanello wszyscy przyjeżdżali bardzo wcześnie. Trenowali na maxa. Mieli swoje zasady, razem jedli posiłki i długo po nich dyskutowali. Zdawali sobie sprawę, że to gra zespołowa. Że jedności gówno osiągną. Że nie przyjdzie trener o magicznych właściwościach i nie wykona za nich roboty. Bo to oni są przede wszystkim odpowiedzialni za ten klub.
Kiedy zaczęły upadać te pielęgnowane przez lata wartości, przyszły gorsze wyniki.
Ostatnio czytałem wspaniałą wypowiedź Paolo Maldiniego. Mówił, że w swoim życiu miał wiele propozycji transferów; nasilały się one podczas kryzysów Milanu, ale zawsze odmawiał. Bo to byłoby najłatwiejsze. Odejść, kiedy jest źle. Ale jak później spojrzeć sobie w lustro?
- Dziś jest trudniej trenować - powiedział ostatnio Carlo Ancelotti. Ano trudniej. Gattuso zna metody wychodzenia z kryzysów, być może są one szlachetne i wspaniałe, ale potrzebuje do nich piłkarzy z odpowiednią mentalnością. Czy ich ma? Odpowiedzcie sobie sami.
Rino nie zwykł narzekać, zawsze bierze odpowiedzialność na siebie, nie chowa się przed krytyką. Ale mówi też jak jest. Że dziś piłkarze są od siebie odcięci, bo zakładają słuchawki i żyją we własnym świecie. Że kończą obiad w Milanello, wstają i czym prędzej wychodzą. Że nie ma tego, co kiedyś i nie da się tego przywrócić. Bo to inne pokolenie! Nie gorsze, po prostu inne.
Patrzę na twarz Gattuso i widzę człowieka umęczonego. Niedawno dowiedziałem się ze źródeł mediolańskich, że gdyby nawet udało mu się awansować do Ligi Mistrzów to i tak opuściłby klub. Czuje się źle. Twierdzi, że żadna praca go tak nie rujnowała. A nie umie do niej podejść inaczej niż na maksa. Kocha ten klub i oddaje mu się w stu procentach. Ale to nie jest żadną gwarancją sukcesu. Za miłość nikt ci nie da trzech punktów.
Gattuso nie jest geniuszem, w moim odczuciu jest niezłym trenerem. Pragmatykiem. Wymyślił sobie, że ten Milan będzie skuteczny. Punktujący. Brzydki jak jego twarz, ale konsekwentnie zmierzający do celu. Do pewnego momentu to się udawało. Bywało nawet tak, że część graczy wyglądała pod jego wodzą tak dobrze, jak nigdy wcześniej.
Problemem Milanu nie jest trener, a grupa piłkarzy, którzy uwierzyli, że są bardzo dobrzy, ale inni postanowili ich sprowadzić na ziemię i usadzić na tyłku. To boli, bo jeszcze wczoraj słyszeli w uszach hymn Ligi Mistrzów, a dziś patrzą na nią z daleka.
Jeśli chcą to uratować, powinni posłuchać starych czempionów i dowiedzieć się, jak oni wychodzili z kryzysów. Nigdy nie oglądali się na trenerów, wymagali od siebie.
Ja nie uważam Rino za lepszego od Seedorfa i Mihy myślę że jest niżej na poziomie Montelli jednak obaj mają kompletnie inne podejście do zawodu. Tak czy siak nie to było meritum tej wypowiedzi, tym bardziej kuriozalne wydaje mi się podawany przez ciebie procent zwycięstw nie biorąc pod uwage faktu że Rino nie zakończył jeszcze pracy w Milanie, za to nie zwracasz uwagi na fakt że tylko Rino z wymienionych trenerów do końca sezonu utrzymujemy się w grze o LM, poprzednicy znacznie wcześniej kończyli misję LM. Meritum wypowiedzi autora było to że choć Rino najpewniej straci posadę bo zespół nie podołał to jednak nie jest jedynym i głównym powodem tego stanu rzeczy i samo zwolnienie wystarczy, totalna krytyka jego osoby jest bezrefleksyjnym wyżywaniem się w najprostszy możliwy sposób, w tym aspekcie to ja mogę napisać że wybucham śmiechem kiedy czytam komentarze utożsamiające wszystkie problemy Milanu z osoba trenera, moim zdaniem to wyjątkowa naiwność taka sama jak oczekiwanie od tego składu gry na poziomie Juventusu. A skoro piszesz: Ja też oglądam każdy mecz Milanu, i żyje tą drużyną na co dzień to napisz czy też jesteś dziennikarzem sportowym i zawodowo zajmujesz się Milanem oraz analizą sportową i czy też jesteś tak jak on opiniotwórczy mając kilkadziesiąt tysięcy śledzących go osób do których docierają jego opinie?
> Nie klei nam się gra z przodu? Wincyj napastników!
> Nowy trener? Koniecznie z przeszłością zawodniczą w czerwonoczarnych barwach i bez doświadczenia w zawodzie; w końcu uda nam się znaleźć "mediolańskiego Guardiolę"!
> Nie idzie nam pod koniec sezonu? Karne zgrupowanie treningowe!
- Jak pamiętam to Allegro, Mihajlovic czy Montella nie mieli przeszłości w Milanie
- Październik albo Grudzień to też nie koniec sezonu...
Teraz to wszyscy mądrzy do narzekania. Tylko do derbów z Interem realizowaliśmy plan. Gra nie powalała ale nie było idiotycznych błędów które przesądzały o spotkaniu. Teraz w każdym meczu musi być taki babol. Wiem, że nie mamy schematów w rozegraniu ale nie wyobrażam sobie że piłkarze grający całe życie w piłkę nie potrafią dokładnie wrzucić ani jednej piłki przez cały mecz, że nie wiedzą jak rozegrać żeby podać piłkę do napastnika. O prostych błędach technicznych nie wspominam. Nie wszystkiemu winien jest Gattuso.