Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!
Inter - Milan 0:3! Rossoneri w finale Pucharu Włoch!
Kolejny mecz ligowy, kolejna wspaniała postawa Milanu. Rossoneri nie dali żadnych szans Sampdorii Genua i zwycięzyli na terenie rywala 4:1. Gole dla mediolańczyków zdobyli kolejno Zlatan Ibrahimović, Hakan Calhanoglu, ponownie Ibra oraz Rafael Leao.
Tym rossoneri nie tylko byli lepsi od rywala od samego początku, ale też od razu przeszli do konkretów. Już w 4. minucie boleśnie dla Bartosza Bereszyńskiego zabawił się z nim Ante Rebić, po czym dośrodkował w pole karne, a na to tylko czekał Zlatan Ibrahimović, strzałem głową wyprowadzając przyjezdnych na prowadzenie. Dla Szweda była to okrągła, 50. bramka w czerwono-czarnych barwach w Serie A.
Mediolańczycy po tym trafieniu nie ustawali. Golkiper miejscowych świetnie poradził sobie ze strzałem Theo Hernandeza, próbował także Davide Calabria, jednak bez efektu. W dobrej sytuacji spudłował także Rebić, piłkę niecelnie posłał również Ibrahimović, a precyzji zabrakło Alexisowi Saelemaekersowi. Pod bramką Gianluigiego Donnarummy działo się natomiast bardzo niewiele, żeby nie powiedzieć nic - Milan prowadził do przerwy całkowicie zasłużenie.
Warto odnotować, że tuż przed przerwą żółtą kartkę obejrzał Rebić i z tego powodu Chorwat nie zagra w ostatniej kolejce z Cagliari.
Po zmianie stron boiska podopieczni trenera Stefano Piolego szybko postanowili ostatecznie pokazać, kto tu rządzi. Najpierw asystę zaliczył Ibra, a na listę strzelców z bliska wpisał się Hakan Calhanoglu. Początkowo arbiter tego gola nie uznał, ale po analizie VAR stwierdził, że żadnego faulu Turka nie było. A potem Calha wystąpił w roli asystenta obsługując Szweda, który w sytuacji oko w oko z bramkarzem Sampdorii trafił na 0:3.
Po tym wydarzeniu gra nieco się uspokoiła. Goście nie atakowali już z taką zajadłością, a gospodarze niekoniecznie potrafili zaprezentować swoje argumenty. Zmieniło się to w 78. minucie, kiedy sędzia podytkował rzut karny dla Liguryjczyków za faul Simona Kjaera. Do piłki podszedł Gonzalo Maroni, ale po raz kolejny fantastycznie "jedenastkę" obronił Gianluigi Donnarumma. Mimo to miejscowi się nie poddali i uratowali honor kapitalnym trafieniem z dystansu Kristoffera Askildsena.
Ostatnie słowo i tak należało jednak do rossonerich. Piękne uderzenie Rafaela Leao sprzed pola karnego wylądowało w siatce - skończyło się 1:4!
Sampdoria Genua - AC Milan 1:4 (0:1)
Bramka: Askildsen 87' - Ibrahimović 4', 58', Calhanoglu 52', Leao 90+2'
Żółte kartki: Bereszyński 36' - Rebić 45+6'
SAMPDORIA GENUA (4-4-2): Falcone - Bereszyński, Yoshida, Colley, Augello - Depaoli (46' Leris), Linetty (74' Askildsen), Vieira (74' Bertolacci), Jankto - Ramirez (46' Maroni), Quagliarella (74' Gabbiadni)
AC MILAN (4-2-3-1): G. Donnarumma - Calabria (62' Castillejo), Kjaer, Gabbia, T. Hernandez - Kessie (79' Biglia), Bennacer - Saelemaekers, Calhanoglu (62' Bonaventura), Rebić (46' Leao) - Ibrahimović (79' Paqueta)
Miejsce: Stadio Luigi Ferraris (Genua)
Sędzia główny: Fabrizio Pasqua (Nocera Inferiore)
*** SKRÓT SPOTKANIA ***
Za kółkiem Senegalczyk nie ma sobie równych XD
No tak, co za różnica 6000 minut czy 1300, to samo XD
A teraz chcę podzielić się jedną uwagą, dla mnie bardzo ważną. Od kilku spotkań zauważyłem, że na koszulkach Milanu z tyłu pod kołnierzykiem nie ma małego loga w postaci diabła. Nigdy nie powinno go tam być. Nie wiem dlaczego w ogóle pojawia się słowo Il diavolo. Przecież to jest nic innego jak przywoływanie szatana. Mogę twierdzić, że wszystkie nieszczęścia jakie spadały na Milan, były związane właśnie z tym. Słowa mają wielką moc i symbolika może mieć wielką moc.
liter tyle samo :)