Rozczarowanie...
Milan wciąż pozostaje niepewny zdobycia wicemistrzostwa Włoch. W niedzielnym pojedynku po kilku zwrotach akcji Rossoneri zremisowali z Genoą 3:3.
STEFANO PIOLI: "Mecz? To było trudne spotkanie. Mamy napięty terminarz i dlatego trudno myśleć o tym, że zawsze będziemy utrzymywać wysoki rytm. Dobrze zarządzaliśmy tym meczem, mogliśmy jeszcze bardziej szanować piłkę, ale mieliśmy spotkanie pod kontrolą. Myślimy teraz o kolejnym meczu, musimy grać jeszcze lepiej i dalej rozwijać nasz styl gry. To nie jest dla nas łatwy moment, bo trapią nas kontuzje i inne wydarzenia losowe, więc trzeba zacisnąć zęby. To będzie trudny tydzień, więc to zwycięstwo jest dla nas ważne i bardzo potrzebne. Mam nadzieję, że uraz Rebicia nie okaże się poważny. Stan zawodnika? Wydaje się, że nie jest to złamanie, co pomogłoby skrócić czas rekonwalescencji. Mam nadzieję, że ta informacja się potwierdzi i że Ante jak najszybciej wróci do gry, bo z powodu nieobecności Ibrahimovicia oraz późnego przybycia Leao nie mamy wielkiego pola manewru w ataku. Napoli? To bardzo mocna ekipa. Rino dobrze się spisał, jego drużyna gra dobrą piłkę i ma charakter. Prezentują wysoki poziom, ale my musimy myśleć o naszej własnej drodze i poprawić się z meczu na mecz. Brahim i Tonali? Jestem zadowolony z ich występów. Potrzebują gry i minut w nogach, muszą być gotowi. Nie są jeszcze w stuprocentowej formie, ale na pewno będą w stanie bardzo pomóc drużynie".
Po co grać na 110% przez cały mecz, mając świadomość, że przed nami dłuższy okres czasu, w którym będziemy grali dwa razy w tygodniu? Trzy punkty to trzy punkty, czy się wygrywa 8:0, czy 1:0. Mieliśmy mecz pod całkowitą kontrolą, Crotone nie oddało tak właściwie ani jednego naprawdę groźnego strzału na naszą bramkę, a że sobie w końcówce pograli piłką i pohasali? A niech im wyjdzie na zdrowie.
Co innego odpuszczać, kiedy się przegrywa bądź remisuje (co się dawniej Milanowi zdarzało), a co innego, kiedy się wygrywa i kontroluje mecz. Bądźmy realistami. Juventus w ten sposób wygrał kilkakrotnie Scudetto. Oczywiście nie porównuję nas do Starej Damy, twierdzę jedynie, że zarządzanie siłami w kontrolowanym meczu to nic złego.
Mecz z Bologna - wystarczyło, ze w okolicach 70/80 minuty strzelają kontaktowa bramkę i wtedy nie ma żadnej gry, tylko chaos - albo Milan strzela na 3-1 albo mamy remis. Tego typu meczów, a raczej straty punktów w ostatnich latach mieliśmy pełno, bo za szybko skończyliśmy mecz.
Mecz z Bodo - tam to już był kryminał, bo powinno być 3-3 w regulaminowym czasi gry patrząc jaka setkę a nawet dwusetke zmarnowali. OK, może byśmy w finalnym rozrachunku wygrali, ale komu potrzebne przy takim kalendarzu dodatkowe 30 minut?
W meczu z Crotone na szczęście nie było takich chwil i cały mecz był pod kontrola, natomiast tutaj przede wszystkim przeciwnik był dramatycznie skaby.
I sorry, ale zejdźmy na ziemie z porównywaniem się z Juventusem obojętnie który rok w ostatniej dekadzie, bo obiektywnie nie mamy takiej jakości jak oni. Może po tym roku to się zmieni, ale póki co jest inaczej
Nie porównuję Milanu do Juventusu, co wyraźnie zaznaczyłem, tylko dałem Juve jako przykład na to, że tzw. "stojanow" to nic złego. Oni również wielokrotnie grali na granicy remisu/porażki.
Co do Twojego gdybania. Z Bodo nie powinno być 3:3. Naturalnie, mieli swoje szanse, ale jakoś każdy maruda zapomina o szansach Milanu, choćby "setce" Alexisa, gdzie obrońca wyjął piłkę z linii bramkowej.
Z Bologną, naturalnie, wystarczyło, żeby strzelili jedną bramkę i byłby stres. Gdyby zaś strzelili 5 bramek, to by wygrali 5:2 i byśmy nie mieli punktów. Gdybyśmy zaś strzelili 11 bramek, to byśmy wygrali 11:0.
Nienawidzę takiego gdybania. "Ojojoj, gdyby strzelili, to byśmy zremisowali/przegrali" - nie strzelili, więc nie ma o czym rozmawiać. To z zasady jest proste. Bo każdy wynik można negować. Nawet zwycięstwo 4:0 można komentować tak, że gdyby przeciwnik wykorzystał swoje szanse, to byłby remis. No proszę ja Was.
Bądźmy realistami i komentujmy to, co jest, a nie to, "co by było, gdyby..." Kiedy przegramy, komentujmy porażkę. Nie wiem, jak można "potencjalną porażkę" komentować, do której nie doszło. Od tego, by poprawiać błędy, to są trenerzy. My jesteśmy od kibicowania. Czarnowidztwo zaś jest kompletnie bez sensu. Było źle, wszyscy marudzili. Jest dobrze, wszyscy narzekają, bo "mogło być źle". Ech. Widzę, że jeśli nie gramy pressingiem przez 95 minut i nie wygrywamy każdego meczu 4 bramkami do przodu, to Milan jest ogólnie do chrzanu i pasowałoby go zaorać.
Czy czasem nie wymieniam zdań z Conte poprzedniego sezonu?