ZGODNIE Z PRZEWIDYWANIAMI...
MILAN – LIVERPOOL 1:3
Kevin-Prince Boateng w rozmowie z DAZN wspominał swój pobyt w Milanie. Oto, co miał do powiedzenia były pomocnik Rossonerich:
- Piękny gol przeciwko Barcelonie w 2011 roku? Nie wiem, jak to wyszło. Zrobiłem zwód i bach! Czułem się, jakbym leciał po tym golu. Absurdem jest to, że przegraliśmy ten mecz z Barceloną, ale wszyscy zachowywali się tak, jakbyśmy wygrali. Po meczu w restauracji wszyscy wstali, by bić brawa, wszyscy świętowali. Byłem jedynym, który pomyślał „Ej ludzie, ale dzisiaj przegraliśmy” Strzelenie takiego gola przeciwko ówcześnie najsilniejszej drużynie zostaje w pamięci na zawsze.
- Impreza po zdobyciu Scudetto? Szalony wieczór. Nie byłem przygotowany na tańczenie Moonwalk. Niewiele mi powiedzieli przed meczem, a potem odkryłem że gotowy jest strój i scena, więc to wszystko było naturalne, tak wyszło. Może to był moment największej presji w mojej karierze: 85 tysięcy ludzi się na mnie gapiło! Michael Jackson reprezentuje dla mnie wszystko: płakałem jak dziecko, kiedy umarł, jego piosenki były fundamentem mojego życia, jest idolem, dla mnie mitem.
- Odejście z Milanu? Najlepsze momenty w mojej karierze dotyczą Milanu, wygraliśmy puchary i wszyscy byliśmy przyjaciółmi. Patrząc wstecz, pomyliłem się, gdy zdecydowałem się odejść. Galliani wciąż jest na mnie zły (śmiech).
- Rasizm we Włoszech? Nic się nie zmieniło, nadal tu o tym mówimy. Dziś jeszcze więcej niż w 2013 roku. Zszedłem wtedy z boiska w meczu z Aurorą Pro Patria, a moi koledzy ze mną, nawet jeśli nie byli kolorowi. Dałem ważny sygnał.
Mam nadzieje ze niedługo znowu będę mógł przeżyć takie wspaniałe chwile tym razem z synkiem Milanem ;-)
Cudne momenty.