Szósta porażka z rzędu w derbach Mediolanu...
Prezentujemy treść wywiadu, którego udzielił Zlatan Ibahimović szwedzkiemu Sport Bladet po swoim dwunastym w karierze zwycięstwie w plebiscycie na najlepszego piłkarza Szwecji:
Piłka nożna: "Za każdym razem, gdy wychodzę na boisko, za każdym razem gdy zakładam buty piłkarskie, myślę sobie: Wow! To jest właśnie to, co chcę robić! To jest to, co będę robił. To jest moja pasja. To jest moja najlepsza przyjaciółka - piłka nożna. Bez niej nie byłbym sobą. Bez niej nie mógłbym dzielić się radością. Bez niej czułbym się zagubiony".
Kontuzja: "To nic poważnego. Tydzień lub dwa przerwy".
Reprezentacja Szwecji: "Czy tęsknię? Tak. Chciałbym zobaczyć wypełniony stadion Friends Arena i siebie w koszulce reprezentacji. Owszem, tęsknie za tymi barwami. Tylko piłkarzom, którzy już zakończyli kariery, może tego nie brakować, a ja jeszcze swojej nie zakończyłem".
Koronawirus: "W moim przypadku to nie było nic poważnego, tylko dwa tygodnie przerwy. Musiałem nagle opuścić trening, miałem wiele pytań. Trzy razy powtarzali mi test, żeby mieć pewność, więc ostatecznie zostałem w domu. Po trzech dniach zaczęła mnie boleć głowa, ale nie wiedziałem, czy to może z powodu izolacji, bo ciągle powtarzałem te same czynności. Potem zaczęły mnie boleć plecy w trakcie snu. Budziłem się o trzeciej nad ranem, musiałem brać środki przeciwbólowe. Jestem ich przeciwnikiem, ale po 10 minutach ból ustępował. Piątego dnia straciłem smak, nie czułem jedzenia, ani kawy. Zacząłem ćwiczyć dopiero po tygodniu, wcześniej nie byłem w stanie, mimo że miałem plan treningowy do wykonania w domu, jak każdy z pozytywnym wynikiem. Od razu się męczyłem, ale robiłem to celowo, żeby serce pracowało i puls przyspieszał. Innych objawów nie miałem. Teraz już wrócił mi smak, ale węch jeszcze nie na sto procent. To denerwujące, ale mogłem też zwyczajnie się przeziębić. Co poradzić... Trzeba żyć dalej ze świadomością, że koronawirus to część naszego życia, tak jak grypa".
39 lat i lepsze statystki od Lukaku i Ronaldo: "Czuję, że żyję, mogę występować i osiągać rezultaty w tym, w czym jestem dobry. Poza tym wyniki mówią same za siebie. Zdobywanie nagrody za każdym razem jest wielkim zaszczytem. Bez ciężkiej pracy jednak nie sposób nic osiągnąć. W tym wieku bardzo liczy się mentalność. Ponadto mam swoje umiejętności i swój talent, choć myślę, że wszystko tkwi w mojej głowie. Jeśli chcesz, to możesz".
Metamorfoza piłkarska: "Czuję się dobrze. Ciągle powtarzam, że z każdym dniem staję się coraz lepszym oraz bardziej kompletnym graczem i tak właśnie uważam. 10 lat temu byłem innym typem zawodnika, 5 lat temu byłem jeszcze innym typem zawodnika. Myślę, że mam inteligencję, która pomaga mi dostosować moje ciało do jego możliwości. Ludzie mówią, że teraz nie biegam zbyt wiele, ale wybieram moment, kiedy pobiec, aby optymalnie pomóc drużynie. Poza tym mam trenera, który dopasowuje grę do moich możliwości".
Pioli i gospodarowanie siłami: "Oszczędza mi pracy w defensywie, w ofensywnie natomiast mam swobodę. Kiedy atakujemy, słyszę w głowie: Wrócić samemu po piłkę, tak jak 10 lat temu, czy jednak lepiej zachować siły i być w stanie utrzymać się na nogach pod bramką? Gdzie bardziej pomogę drużynie? To właśnie mam na myśli, kiedy mówię, że dostosowałem swoją grę do możliwości. Gdybym mógł biegać 90 minut bez przerwy, to bym tak robił, ale nie mogę. Jestem uczciwy wobec siebie i wiem, że nie mogę. Kiedy pobiegam, potem potrzebuje chwili, aby odzyskać siły. Wybieram jednak momenty, kiedy się na to zdecydować i poświęcam się dla drużyny, kiedy trzeba się poświęcić".
Niedocenienie: "Myślę, że wielu mnie nie doceniło, bo widzą we mnie tylko ego. W każdym razie przynajmniej na początku tak było: On ma tylko ego, myśli o sobie i własnym komforcie. Każdy przechodzi jednak różne fazy w karierze. Liczy się także doświadczenie. Pamiętam, że kilka lat temu powiedziałem, że widzę sytuacje, które się wydarzą. To brzmi dziwnie, ale tak już mam. Widzę to, co myślę, że się wydarzy i to, co chcę, aby się wydarzyło, zanim się wydarzy. Teraz jest to jeszcze bardziej widoczne i jeszcze częściej to robię, bo muszę się dostosować i grać z jeszcze większą inteligencją".
Wiek to tylko liczba: "To, co przywołuję cały czas, to fakt, że bardzo ciężko trenuję. Naprawdę bardzo dobrze się przygotowuję. Mam bardzo profesjonalny program przygotowań. Poświęcam cały swój czas, aby utrzymać formę i żwawość. Wiele zależy od mojej głowy. Poza tym sam sobie narzucam wielką presję. Wielką. Moja obecna drużyna jest jedną z najmłodszych w Europie, a ja stawiam się w sytuacji, że chcę być porównywany do tych młodych graczy. Nie chcę być traktowany ulgowo, bo jestem starszy".
Raiola: "Chciałem otworzyć nowy rozdział w moim życiu, przebywać codziennie z rodziną, zająć się dziećmi. Mino Raiola powiedział mi jednak: Musisz zakończyć karierę w Europie! Musisz pokazać, że wciąż możesz grać na wysokim poziomie, stać cię na to! Zagrasz pół roku w Milanie, a potem możesz kończyć karierę. Zakończenie w Stanach Zjednoczonych to byłoby zbyt łatwe".
Bologna: "Mihajlović zachorował. Rozmawiałem z nim i powiedział: Dołącz do Bolonii. Odpowiedziałem: Słuchaj! Dla ciebie przyjdę grać za darmo, żaden problem. Przyjdę, by ci pomóc. Będę jednak szczery... Nie jestem tym Zlatanem sprzed 10 lat, tym, do którego jesteś przyzwyczajony. Teraz jestem zupełnie inną osobą".
Powrót do Milanu: "Przed Bożym Narodzeniem Milan przegrał sromotnie z Atalantą, więc zadzwonili do mnie. Miałem zatem propozycje Milanu i Bolonii. Spytałem sam siebie: Gdzie będę miał maksimum adrenaliny? Wstajesz co dzień rano o 8:00 i boli cię całe ciało, ale musisz iść na siłownię i robić wszystko to, co trzeba, aby być w formie. Aby się z tym mierzyć codziennie, musisz pompować adrenalinę, musisz mieć motywację, musisz mieć cele do osiągnięcia. W moim przypadku nie chodzi o kontrakt. Powiedziałem więc Mino: Kto bardziej mnie potrzebuje? A on odpowiedział po prostu: Milan! Tylko ty możesz sprawić, aby wrócił Milan sprzed lat".
Przejście do Milanu: "W głowie miałem precyzyjny scenariusz. Wyzwanie przede mną nie było niemożliwe, bo nie ma rzeczy niemożliwych, ale było bardzo trudne w zaistniałej sytuacji. Wszyscy mówili: Ma 39 lat! Co on może jeszcze pokazać? Pamiętam pierwsze pytanie na konferencji prasowej po podpisaniu umowy z Milanem: Wszyscy, którzy wrócili do Milanu, zawiedli. Dlaczego tobie ma się udać? Ja odpowiedziałem po prostu: Bo nigdy nie straciłem pasji do tego, co robię. Kiedy słyszę, że ludzie nie pojmują, jak mogę sobie radzić w wieku 39 lat, to wtedy właśnie jeszcze bardziej mnie to wszystko napędza, aby dawać z siebie wciąż więcej. Dlatego wstaję codziennie rano, choć boli mnie całe ciało. To wtedy musze pokazać, że mogę, że dam radę, że chcę. To presja, którą sam na siebie nakładam, to moje wyzwanie. Kiedy jest ciężko, a ty dajesz jeszcze radę, pojawia się uczucie, które nie sposób opisać słowami".
Sprawy pozaboiskowe: "Staram się nie poświęcać zbyt wiele uwagi temu, co dzieje się poza boiskiem. Sternikom klubu powiedziałem: Jeśli macie ból głowy, nie przenoście go na boisko, bo wtedy nie da się spokojnie pracować. Przez pierwsze sześć miesięcy po moim powrocie nie było jednak łatwo. Nie wiedziałem, czy Pioli zostanie i nie znałem też swojej przyszłości. Klub chciał zmienić filozofię i wizję, choć nie dano nam nawet szansy, aby się odbudować, osiągnąć wyniki i popracować. Drużyna została skazana, zanim w ogóle dostała szansę obrony. Ale tak właśnie zaczęliśmy - krok po kroku - robić postępy i dziś jesteśmy silni".
Rola lidera: "W tym aspekcie robiłem cały czas postępy. Kim jest lider? Można być liderem na wiele sposobów. Słyszałem komentarze w Szwecji: Gestykuluje na boisku! Po pierwsze - jestem jaki jestem. Nie zmienię swojej osobowości, nie zmienię osoby, którą jestem, mój styl gry jest taki, a nie inny. Reaguję w zgodzie z moim charakterem. Każdy ma własny styl. Jesteśmy liderami na różne sposoby. Czy wiele wymagam? Tak. Czy bardzo naciskam? Tak. Czy akceptuję złe podanie? Nie. Taki jestem i moja drużyna to rozumie. Wszyscy mnie rozumieją. Tylko w Szwecji mówią: No nie, czy znowu coś tam pokazywał? Tutaj w Milanie to się nie zdarza. Wszystko co robię, ma na celu osiągnięcie maksimum, wywołanie reakcji. Przyszedłem do Milanu i oni chcą, abym taki właśnie był. Mówią: Rób to, co musisz, a my pójdziemy za tobą".
Roback: "To przyszłość Szwecji, mogę to powiedzieć już teraz. To jest zawodnik na zupełnie innym poziomie. To właśnie dobry przykład. Nie jest to typowy szwedzki zawodnik. To zupełnie inny typ gracza i rozwijał się w Hammarby. O tym właśnie mówię. W Hammarby mamy różnych graczy, którzy mogą coś osiągnąć. Muszą tylko dostać szansę".
Gra w Hammarby: "Rozmawialiśmy o tym latem. Miałem pójść do Milanu albo do Hammarby. Było blisko. Gdyby nie Milan, grałbym w Hammarby. Jedyny rzecz, że nie mógłby grać z numerem 10, bo występował w nim pewien Kennedy [Bakircioglu, legenda klubu, od 2018 przez 10 lat nikt nie może zagrać z jego numerem - red]. To był mój jedyny wymóg [śmiech]. Czy Hammarby to opcja na przyszłość? Tak. Wiemy, jak jest sytuacja..."
Jak zwyzywa cię Ibra, to jesteś ośmieszony przed milionami "Januszy i Grażyn" przed telewizorami.
Kibice klubowi to inna społeczność.
Co dziwne, bo nawet gdyby wrócił to raczej symbolicznie, ta ekipa jest zbyt słaba by mógł z nimi coś jeszcze wygrać.
Niestety Drogba nigdy nie był nawet blisko złotej piłki a moim zdaniem był wyjątkowym napastnikiem, który sam był w stanie zdobywać bramki dla drużyny.
:D