SCUDETTO


Kessie dla Sportweeka: "Jestem przyzwyczajony do brania odpowiedzialności" [WYWIAD]

24 kwietnia 2021, 19:59, Ginevra Wywiady
Kessie dla Sportweeka:

Franck Kessie udzielił wywiadu Sportweekowi, weekendowemu magazynowi, który stanowi dodatek do La Gazzetta dello Sport. Oto treść rozmowy dziennikarza Fabrizio Salvio z pomocnikiem Milanu:

"Kto powiedział, że Franck Kessie jest tak nieśmiały, że wydaje się prawie introwertykiem? Wielu, może wszyscy. Tymczasem wystarczy jeden żart ("w internecie i w dawnych wywiadach nie ma prawie nic na temat twojej historii i życia prywatnego, dziś masz okazję temu zaradzić"), żeby przełamać lody i usłyszeć jego cichy, ale szczery śmiech. Bardziej niż prezesa - jak nazywają go w Milanello i poza nim - przypomina dowódcę, i to nie tylko ze względu na jego salutowanie po strzeleniu bramki. Pomocnik z Wybrzeża Kości Słoniowej przypomina posąg, ma groźne spojrzenie, rzuca suche i lakoniczne zdania. Nie inaczej jest, gdy mówimy o piłce nożnej - w swoim czwartym sezonie w Milanie zaledwie 24-letni Kessie dowodzi na boisku i poza nim. Choć dzieli się władzą z innymi - z Ibrahimoviciem na czele - i robi to bez zbędnych słów.  

Wszyscy nazywają cię "Prezesem". Nie czujesz się z tym dziwnie?

Mnie się to podoba. To przezwisko, które zyskałem żartem i mogą mnie tak nazywać, dopóki jednocześnie ciężko pracujemy.

Kto to wymyślił?

Pewnego dnia zaparkowałem samochód w Milanello na miejscu zarezerwowanym dla Ivana Gazidisa. Jeden z ochroniarzy, który nosi przydomek "Rambo", mówi do mnie: "Franck, czemu zostawiłeś samochód w tym miejscu?" A ja: "Zostaw go tam, od dziś ja rządzę w Milanie". A Ugo Allevi z biura prasowego, który obserwował całą scenę, mówi: "Bo Franck jest prezesem!"

Ale potem już tam nie parkowałeś?

Nie, nie, bo jeszcze dostałbym mandat [śmiech]. 

Trener Pioli też tak na ciebie woła?

Jeśli wygrywamy, to tak. 

A Ibra?

On też, ale to zależy. Jeśli jesteśmy w nastroju do żartów, to tak. 

Ale kto jest ważniejszy: Bóg czy Prezes?

A ty wiesz? [śmiech]

Paolo Maldini powiedział, że stałeś się przewodnikiem i liderem zespołu. Jaki jest twój sposób bycia w tej roli?

Jeśli mam coś do powiedzenia któremuś z kolegów, to nie robię tego na forum zespołu, bo nie wiem, jak może zareagować. Biorę go na bok i mu tłumaczę. W trakcie meczu jest o to trochę trudniej, dlatego może się zdarzyć, że coś krzyknę. Jeśli ktoś spaceruje po boisku, mówię mu: "Dalej, biegajmy, bo musimy wygrać!"

Pozostając w temacie boiska. Jaki jest sekret pary pomocników, którą tworzysz z Bennacerem, że tak dobrze działa?

Obaj mówimy po francusku. Zdarza mi się, że użyję tego języka także w komunikacji z innymi. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że nie rozumieją, więc wysilam się, żeby znaleźć włoskie słowo, tymczasem rywal zdążył już uciec...

Jeśli dochodzi do sprzeczki w szatni, kto ma ostatnie słowo - ty czy Ibra?

Głos zabierają przede wszystkim najstarsi - Ibra i Kjaer. Oni dwaj oraz kapitan Romagnoli. 

A jeśli trzeba porozmawiać z trenerem w imieniu grupy?

Również ta sama trójka. 

O tobie mówi się, że jesteś bardzo skrytym człowiekiem, który pilnie strzeże swojego życia prywatnego. To zachowanie trochę kontrastujące z rolą lidera, która wymaga czasem wyjścia z ukrycia. Pytanie więc brzmi, czy rola przewodnika jest czymś, o co zabiegałeś, czy raczej czymś, co musiałeś zaakceptować?

W reprezentacjach młodzieżowych mojego kraju, Wybrzeża Kości Słoniowej, zawsze byłem kapitanem. Jestem przyzwyczajony do brania odpowiedzialności, na boisku i poza nim.

A w domu kto jest prezesem - ty czy twoja żona Joelle, również Iworyjka?

We Włoszech rządzą kobiety, prawda? A my teraz mieszkamy we Włoszech... [śmiech]

Wśród młodych zawodników Milanu jest ktoś, kto szczególnie liczy na twoją pomoc?

Ja rozmawiam ze wszystkimi, począwszy od najmłodszych jak Hauge, Daniel Maldini... Również z chłopakami z Primavery, którzy czasami z nami trenują, jak Mionić. 

Poza boiskiem jesteś bardzo zżyty z Calhanoglu. Co was łączy najbardziej?

Dołączyliśmy do Milanu w tym samym czasie cztery lata temu. Ja czasem go odwiedzam w domu, a on mnie. Mamy podobne charaktery. Kiedy dostajemy wolny dzień, prawie zawsze spędzamy go razem. Chodziliśmy razem do restauracji albo na zakupy przy Duomo, kiedy była tak możliwość... Ale odwiedzam także Bennacera, Meite, Leao, Saelemaekersa... 

Strofujesz czasem Leao za to, ile mógłby dać z siebie w czasie meczu, ale mu nie wychodzi?

Rozmawiam z nim. On ma prawie wszystko -  jest bardzo silny, ma talent, drybling, potrafi też strzelać gole... Mówię mu, żeby zachowywał koncentrację, żeby jego uwaga pozostawała przez cały mecz na tak samo wysokim poziomie. 

Czy dzisiejszy Kessie odstąpiłby ponownie koledze swój numer na koszulce, jak to miało miejsce w momencie dołączenia Bonucciego, który chciał przejąć "19" - numer, z którym grałeś przez całą karierę?

On mi wyjaśnił, że było to dla niego ważne. Rozmawiałem z Leonardo, z trenerem Montellą, a nawet z Gattuso, który wtedy jeszcze trenował Primaverę. Bonucci był starszy, miał większe doświadczenie. Ale dziś nie wiem, czy zrobiłbym to jeszcze raz. 

Urodziłeś się w Ouragahio. Jakie to miasto?

Niewielkie. Moja rodzina szybko przeniosła się do stolicy, Abidżanu, gdzie miałem możliwości, aby rozpocząć swoją przygodę z piłką. 

Twój ojciec też był piłkarzem grającym na środku pomocy przed obrońcami. To on zachęcił cię do gry w piłkę?

Myślę, że tak. Poszedłem w jego ślady, choć udało mi się zajść dalej, bo ojciec nigdy nie grał w Europie. Moja rola na boisku też jest mniej więcej taka sama. Na początku to było dla mnie naturalne, żeby poczuć z nim więź, choć potem grałem też w obronie. 

Twój ojciec był wojskowym i straciłeś go, gdy miałeś zaledwie 11 lat. 

Zabrała go choroba. Jego śmierć sprawiła, że musiałem szybko dorosnąć, choć byłem najmłodszy z siódemki rodzeństwa - czterech chłopców i trzy dziewczyny. Zostaliśmy sami - z moim rodzeństwem i mamą. Piłka nożna pomogła mi uporać się z bólem. Ból nigdy nie przemija, ale życie idzie dalej. 

Co ci pozostało po twoim ojcu?

Wspomnienie dni, kiedy odprowadzał mnie do szkoły i myśli, które zwracam ku niemu, kiedy strzelam gola i staję na baczność, aby mu zasalutować. Widziałem czasem, jak to robił, kiedy ktoś nas odwiedzał w domu. Zapytałem go, dlaczego to robi. Odpowiedział: "Tak w wojsku wita się osobę, która jest ważniejsza od ciebie".

Dziś sam jesteś ojcem dwójki dzieci - 2,5-letniego Prince'a Kyliana oraz 4-miesięcznej Inayah. Jak zmieniło cię ojcostwo?

Wiem, że muszę dla nich pracować, że jestem odpowiedzialny za ich edukację i za to, żeby niczego im nie brakowało. Chcę być dla nich wspaniałym ojcem.

Starasz się o to przygotowując dla nich również papki albo kąpiel? 

Tak, tak, tym też się zajmuję. Nawet gdy wracam zmęczony po treningu, zajmuje się nimi i bawię z Kylianem, dopóki nie pójdzie spać. Umie już kopnąć piłkę, ale jeszcze za wcześnie, by stwierdzić, czy będzie z niego piłkarz. 

Twoja mama i rodzeństwo nadal mieszkają w Wybrzeżu Kości Słoniowej?

Mama i trójka rodzeństwa tak, pracują i mają swoje rodziny. Dwójka jest w Paryżu, a jedno na studiach w Kanadzie. 

W twoim kraju zaczynałeś grę w drużynie Stella Adjamé.

Potrzebowałem trzech godzin, aby dotrzeć na trening. Jeździłem autobusem albo odwoziła mnie mama. Boisko to była mieszanka trawy i ziemi. Bardziej ziemi niż trawy. Nie było łatwo, ale jeśli chcesz zajść daleko, musisz być gotów na każde poświęcenie. Ja tak właśnie zrobiłem, choć przede mną jeszcze daleka droga. 

Nawiązując do sloganu z kampanii reklamowej twojego sponsora, Adidasa, "Impossible is nothing", można powiedzieć, że w twoim wypadku sprawiłeś, że niemożliwe, stało się możliwe?

Można tak powiedzieć. Myślę, że można doznać porażki raz, drugi, trzeci, ale jeśli wierzysz, ostatecznie możesz osiągnąć to, czego pragniesz". 

To prawda, że jako dziecko kibicowałeś Milanowi i szalałeś na punkcie Szewczenki?

Tak. Milan był też zawsze moją drużyna, gdy grałem na Playstation. Łatwo było im wtedy kibicować, bo wygrywali wszystko. Kiedy pierwszy raz założyłem czerwono-czarną koszulkę, nie mogłem w to uwierzyć. Pomyślałem, że muszę przelać dużo potu za te barwy, bo byłem kibicem tego klubu. I to staram się robić w każdym meczu. Zagrać z Milanem w Lidze Mistrzów to byłoby coś wspaniałego.

Za rok wygasa twój kontrakt. To myśl, która cię trapi, czy też zachowujesz spokój? 

Teraz jestem skoncentrowany na pracy, którą mamy do wykonania i która ma nas zaprowadzić do Ligi Mistrzów. Po zakończeniu sezonu porozmawiamy z klubem.

Przybyłeś do Włoch, do Atalanty jako 18-latek, w styczniu 2015 roku. Jak doszło do tego transferu?

Zobaczyli mnie w Abu Dhabi na mundialu do lat 17. Wysłali list do mojego agenta, George'a Atangany i sprowadzili do Włoch w styczniu. Wylądowałem na lotnisku Malpensa. Padał śnieg, a ja nigdy wcześniej nie widziałem śniegu. Powiedziałem do Geroge'a: "Ja wracam. Nie wydaje mi się, żebym mógł grać w takich warunkach". A on: "Zobaczysz, że to minie". Odbyłem trzy czy cztery treningi, a potem testy medyczne. Ulokowali mnie w internacie, gdzie przebywali inni piłkarze klubowej młodzieżówki. Zostałem tam siedem czy osiem miesięcy, a potem powędrowałem na wypożyczenie do Serie B, do Ceseny. Kiedy wróciłem, wynająłem mieszkanie tylko dla siebie. 

Dziś dobrze mówisz po włosku, ale jak było na początku?

W Atalancie moim trenerem był najpierw Colantuono a potem Reja. Trener mówił jedno, a ja robiłem na odwrót, więc wysyłał mnie na treningi z młodzieżówką. "Idź do nich, tam według mnie łatwiej załapiesz" - mówił. Krążyłem tam i z powrotem między młodzieżówką a pierwszą drużyną. Pomagali mi Dramé i Benalouane, którzy tłumaczyli mi wszystko na francuski. Pewnego dnia, kiedy obu ich zabrakło na treningu, zostałem w szatni: "Trenerze, źle się czuję, dziś nie dam rady trenować" [śmiech].

No i właśnie w sierpniu 2015 roku przechodzisz do Ceseny i trener Drago zmienia ci pozycję na boisku - z obrony na pomoc. To był przełomowy moment.

Dołączyłem w ostatnim dniu mercato. W treningu uczestniczyłem jako środkowy obrońca. Trzy mecze spędziłem poza składem, aż pewnego dnia Sensi doznał urazu. A potem Cascione i w końcu Moussa [Saib] Koné, dzień przed meczem. Krótko mówiąc, wypadli wszyscy pomocnicy, więc trener pyta mnie, czy czuję się na siłach, aby zagrać na tej pozycji. "Tak, trenerze, już tak grałem". Wygrywamy 1-0 z pierwszym w tabeli Livorno i już więcej nie opuszczam meczu. To pozostali zostają do rotacji. 

Zacząłeś już wtedy rozumieć coś po włosku?

W ogóle się nie odzywałem. Na treningu obserwowałem innych i robiłem to samo. Koné był francuskojęzyczny, ale przeniósł się do Włoch jako dziecko i prawie w ogóle nie mówił już po francusku. 

Wracasz do Atalanty i zastajesz Gasperiniego. 

Rozmawiałem z moim agentem, żeby zostawili mnie jeszcze na rok w Cesenie, gdzie grałem i dobrze się bawiłem. Tymczasem dzwoni do mnie Gasperini i mówi: "Obserwowałem cię, chodź do nas spróbować swoich sił w Serie A". Pomógł mi fakt, że oprócz mnie było wielu innych zawodników w podobnej sytuacji, bez doświadczenia w Serie A: Spinazzola, Caldara, Petagna... Zagrałem od razu w pierwszym meczu. Z Gasperinim trzeba dużo pracować, nie ma miejsca na żarty, ale ostatecznie ta praca się opłaca. Po jego treningu jesteś jednak wykończony, wracasz do domu i nie masz siły na nic. 

Od kogo zebrałeś większy ochrzan - od Gasperiniego czy od Gattuso?

Według mnie Gattuso więcej krzyczy. Jest bardzo przywiązany do zawodników, jest fantastyczny, ma z nimi kontakt fizyczny: obejmuje, uderza pięścią w ramie, albo otwartą dłonią w kark. To jego sposób zaangażowania w trening. Wkurza się, gdy ktoś popełni błąd, ale szybko mu przechodzi. 

U Gattuso grałeś jako mezz'ala w trójce pomocników. Teraz jesteś bliżej środka w dwójce. Czy tylko tym można wyjaśnić twoja niesamowitą grę przez ostatnie półtora roku?

Dla mnie rola nie ma znaczenia. Grałem na środku w Bergamo z Freulerem albo Cristante. W Milanie już Montella powiedział mi, że będziemy grać trójką, a ja odpowiedziałem, że grałem tak już w Cesenie. Prawdą jest, że ze środka łatwiej jest atakować, startując z własnej połowy, bo masz przed sobą tylko trequartistę rywala. Jeśli go przejdziesz, masz przestrzeń z przodu. Jako mezz'ala jesteś bliżej obrońców rywali, musisz więcej dryblować. 

Gattuso oczekiwał od ciebie więcej odwagi. Udało się ją odnaleźć?

Mówił mi, abym nie bał się popełniać błędów, abym grał na większym luzie. Wiedziałem, że mam w sobie coś, co muszę uzewnętrznić. Dzisiaj jest łatwiej, bo Pioli bardzo pomógł drużynie, a teraz drużyna pomaga mnie. 

Pioli przyznał, że na początku wasze relacje nie były najlepsze. Dlaczego i co się zmieniło później?

Kiedy przychodzi nowy trener, wprowadza własne pomysły i wymaga od ciebie rzeczy, których wcześniej nie robiłeś. To normalne, że na początku masz z tym problem. Dużo jednak rozmawialiśmy, ja dużo nad sobą pracowałem, aby zrozumieć, jak dać mu to, czego ode mnie oczekiwał. I w końcu się udało. 

Teraz Pioli mówi, że rodzi się wielki Milan. Czego brakuje Milanowi, aby wrócić do wielkości?

Kontynuacji dobrych wyników. Wielkie drużyny nigdy nie spoczywają na laurach, chcą wygrywać wszystkie mecze. Taka powinna być nasza mentalność. Wiemy, że nie można zawsze wygrywać, ale musimy próbować. Ale my już jesteśmy wielką drużyną. 

Franck, jesteś osobą wierzącą, masz swojego Boga?

Jestem katolikiem. Ale wierzę też w człowieka, w to, do czego dąży każdego dnia, z cierpliwością i przekonaniem. 

To już cztery lata w Mediolanie. Co ci się podoba w tym mieście?

Wszystko. To miasto mody, dobrego jedzenia... Kiedy mam czas, lubię pograć w kręgle. Jak wydaję swoje pieniądze? Jeśli chcę ich wydać dużo, pomagam tym, którzy tego potrzebują - ludziom w moim kraju. W Wybrzeżu Kości Słoniowej istnieje fundacja, która nosi moje imię. Pomagam biednym, dzieciom w sierocińcach.   

Nasz wywiad dobiega końca. Ile czasu zajmuje ci uczesanie włosów w warkocze?

Dużo. Dwie godziny, dwie i pół. Trzeba robić jeden warkocz na raz. Potem przynajmniej przez dwie noce trzeba spać w czapce, która ciasno oplata głowę, w przeciwnym razie warkocze się rozplotą.

Kiedy patrzysz w lustro, kogo widzisz?

Jak to kogo? Francka Kessiego!

A kim jest Franck Kessie?

Prezesem Milanu!"



31 komentarzy
Musisz być zalogowany, aby komentować
grayman88
grayman88
25 kwietnia 2021, 11:57
przez to jego ubranie przypomniał mi się ten pajac Kosecki
0
hunga
hunga
25 kwietnia 2021, 09:34
SS79.


0
jasiom22
jasiom22
25 kwietnia 2021, 09:10
Ahh.. "Kessie musi zostać" - ktos pamięta moj spam z przed półtora roku...? Jak ja sie ciesze, ze Milan go nie wywalił... Choc nie brakowało takich głosów, człowiek chaos, dorósł.. złapał rolę, i Milan bez niego nie jest Milanem..

Teraz kolej na Hakana ...i Leao, jezeli to możliwe. Zgranie i dobra atmosfera to podstawa, kessie-bennacer i hakan, w przyszlym roku musi byc taka sama pomoc, zadnych oszczednosci na kontraktach dla tych panów.
Edytowano dnia: 25 kwietnia 2021, 09:11
1
krasy
krasy
25 kwietnia 2021, 09:06
Wielu z nas ( ja też) kiedyś wieszało na nim psy. Ale całe szczęście nie my jesteśmy trenerami . Fajnie że Prezes został i po aklimatyzacji stał się centralna postacią drużyny. Szkoda tylko że inni nie biorą z niego przykładu i tak bardzo się nie angażują w mecze. Co do Leao Franek nie gadaj z nim tylko od razu z liścia może to dotrze skoro to taki talent.
Frank jest dobrym piłkarzem i dobrym człowiekiem oby takich więcej w naszej drużynie.
3
LunaS
LunaS
25 kwietnia 2021, 00:19
Nie wyobrażam sobie abyśmy go utracili. Trzeba klęknąć te 4-4,5 mln.

Na pytanie czego brakuje Milanowi aby wrócić do świetności mógłby odpowiedzieć że prawoskrzydłowego i napastnika. No i kogoś bardziej stabilnego od Hakana. Czyli bardzo dużo ....
3
Radwan
Radwan
24 kwietnia 2021, 23:00
Jak to jest, że Kessie mówi w wywiadzie, że jest katolikiem a jak dodaliście post o ramadanie, to go tam wymienialiście obok Hakana i Bennacera?
1
ksieciunio
ksieciunio
24 kwietnia 2021, 23:15
Ekumenizm :)
0
Ginevra
Ginevra
24 kwietnia 2021, 23:57
La Gazzetta tak twierdziła...
1
ArekMILANISTA
ArekMILANISTA
25 kwietnia 2021, 07:22
Wystarczyło zaobserwować...też zdziwiła mnie informacja o jego rzekomym wyznawaniu islamu, skoro od początku robił znak krzyża przed meczami...
2
GiveMeReason
GiveMeReason
25 kwietnia 2021, 15:25
Mi się imię nie zgadzało, muzułumanin raczej nie nazwie dziecka Franck
0
Cervusius
Cervusius
25 kwietnia 2021, 16:16
Franck Ribery jest muzułmaninem także tego
2
gieksa51
gieksa51
24 kwietnia 2021, 22:20
jeden z tych piłkarzy milanu co wiem że poradziłby sobie w każdym klubie na świecie
0
ba_acm
ba_acm
24 kwietnia 2021, 22:17
Fajne są wywiady takich zawodników niemedialnych, o których poza aktualną formą na boisku wiesz niewiele. Fajny wywiad, czekamy na kogoś następnego z Milanu. Może Tomori?
9
GWIDON1979
GWIDON1979
24 kwietnia 2021, 22:09
A były czasy że wszyscy mówili Kessie out! A teraz bez niego nie wyobrażają sobie ACM. Facet dojrzał i na szczęście jest z nami- oby jak naj dłużej. Prezes powinien dostać opaskę kapitana.
0
Fushnikov
Fushnikov
24 kwietnia 2021, 22:08
Ledwo dołaczył do drużyny i strzelił gola Bayernowi. To musiało się tak skończyć :D
0
Trzesuaf
Trzesuaf
24 kwietnia 2021, 21:55
idiotyczna okładka, Kessie nie gra w Napoli
0
pawel1989
pawel1989
24 kwietnia 2021, 23:36
kurna na czym ty sie skupiasz, na tresci wywiadu czy na okladce? juz sie nie mial do czego dopierdzielic, jezusie kochany.
6
Trzesuaf
Trzesuaf
25 kwietnia 2021, 00:26
na wszystkim, gracz Milanu,. a tak jakby na siłę przekolorowany na Napoli
0
Milanista95
Milanista95
24 kwietnia 2021, 21:31
Podpora Milanu!
0
Fifi22100
Fifi22100
24 kwietnia 2021, 21:20
I pomyśleć,ze byłem za jego sprzedażą do Anglii w pewnym momencie. Chyba do żadnego piłkarza się aż tak nie pomyliłem jak co do Franka. Płuca i serce zespołu i w dodatku obecnie zdecydowanie mój ulubiony piłkarz.
10
DarthImpaler
DarthImpaler
25 kwietnia 2021, 11:34
Zapewne co do Kieara też się pomyliłeś
0
Corsa
Moderator Corsa
24 kwietnia 2021, 21:17
Franck Kessie, kapitan Milanu.
7
MK92
MK92
24 kwietnia 2021, 21:15
Normalny, odpowiedzialny facet. Płuca i serce Milanu. Oby tylko nikt mocniejszy nam go nie podwędził, a w ostatnim roku Franck niewątpliwie zaczął zaliczać się do grona najlepszych pomocników w Europie.
3
DarthImpaler
DarthImpaler
24 kwietnia 2021, 20:52
Kiedy patrzysz w lustro, kogo widzisz?

Jak to kogo? Francka Kessiego!

A kim jest Franck Kessie?

Prezesem Milanu!"


Uwielbiam gościa. I pomyśleć, że potrzebował prawie 2 lat na grę na "swoim" poziomie.

edit. kurła włosy układać 2-2.5 h ja pier...
Edytowano dnia: 24 kwietnia 2021, 21:00
15
Manolas
Manolas
24 kwietnia 2021, 20:34
Przyszłość klubu. Bardzo się cieszę że go mamy
4
wielki prostownik
wielki prostownik
24 kwietnia 2021, 20:27
Według mnie najwartościowszy obecnie piłkarz Milanu.
10
Hoop
Hoop
24 kwietnia 2021, 20:20
Super wywiad. Bardzo dojrzały chłopak jak na swój wiek.
4
ConradJethro
ConradJethro
24 kwietnia 2021, 20:18
Fajny i poukładany człowiek, po tym wywiadzie jeszcze bardziej go szanuję
8
Lomaxini
Lomaxini
24 kwietnia 2021, 20:10
A pomyśleć, że na początku przygody z Milanem był beznadziejnym wozem z węglem.
4
Marcos Salinas
Marcos Salinas
24 kwietnia 2021, 20:24
50 spotkań w sezonie i rola btb robiły swoje.
5
Grande
Grande
24 kwietnia 2021, 20:04
Musi zostać na kolejne lata i koniec.
2

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się