"Dom starców" mówili, a tak naprawdę więcej witalności na boisku niż w tych wszystkich młodych aktualnie piłkarzach. Po prostu klasa.

Oj tak, świetny zawodnik.

Aj tam przeżywasz. Wolę raz na dwadzieścia lat przerżnąć taki Stambuł, ale przy okazji zgarnąć dwa tytuły, aniżeli przez ten okres przegrać wszystkie trzy finały jak niektórzy ;). Apropo Stambułu - w następnym sezonie finał LM będzie właśnie w tym mieście.

Czy ja wiem...
Stambuł oznacza dla mnie traumę, a Ateny vendette! To jest sport, raz przegrywasz, innym razem odnosisz wielkie zwycięstwo. Myślę, że te dwa finały są ze sobą ściśle powiązane, gdybyśmy w Stambule jednak dowieźli wygraną do końca, prawdopodobnie nie byłoby nas w Atenach (piłkarze wielokrotnie powtarzali, że chęć zmazania plamy ze Stambułu, była paliwem, które pozwoliło im dotrzeć do tego finału). Tak więc ilość pucharów LM byłaby taka sama.

Ja patrzę na to inaczej, co by nie mówić to jest dla wielu najbardziej pamiętny, niezwykły, niesamowity mecz w historii tych rozgrywek. Milan przegrał to fakt który z biegiem lat ma coraz mniejsze znaczenie, sama obecność Milanu który tworzył ten spektakl i był tam ze swoim wspaniałym gwiazdozbiorem, jest piękną kartą historii, ten mecz dlatego właśnie ma tak wielkie znaczenie bo Milan będąc faworytem i który zaczął jak faworyt jednak w niesamowitych okolicznościach przegrał z Liverpoolem, mimo że wystąpiliśmy tam w roli pokonanego to tworzyliśmy te emocje, z czasem sama nasza obecność tam coraz bardziej będzie przybierać na znaczeniu. Tak jak w antycznym pojedynku Hectora i Achillesa, Milan był wtedy Hectorem i poległ ale chały nie stracił do dziś i będzie pamiętany jeszcze długo nie jak wielu bezimiennych triumfatorów tych rogrywek bo kto pamięta np. finał MU vs Chelsea?

Ja wiem, czy smrodu?
Patrzymy teraz na Milan z perspektywy frajerów, bo przez ostatnie lata byliśmy frajerami, których goliła górna połowa tabeli i gdy na San Siro beniaminek przyjeżdżał po punkt. Wtedy, mimo różnych przygód w lidze, w LM byliśmy kolosami, ekipą z którą każdy się liczył. Na Milan z tego meczu nie patrzy się jak na frajerów, tylko jak na mocarną ekipę, która się po prostu potknęła. Tak samo jak na nasz finał z Barceloną z lat 90'. Nie pamiętam tego meczu bo mnie na świecie nie było, ale z historii nigdy nie słyszę o tym, że Barcelona jest frajerska, tylko że Milan pokonał wielka Barcelonę. Nikt nie deprecjonuje przegranych, choć wiadomo, że nie jest to szczytny moment w ich historii :p

Albo kto pamięta finał Real-Juventus? My stworzylismy historię, to był dobry mecz i nic na to nie poradzimy.

pamiętać zawsze będziemy o 94 i laniu Barcy naszpikowanej gwiazdami :) Koledzy pisali wcześniej, Liverpool to był wypadek, potem go naprawiliśmy :)

Bardziej spektakularny come back, to na szczęście Bayern United.. no sorry

No, tak, albo poza ligą mistrzów kiedyś Schalke z Borussią Dortmund z 4-0 odrobiła do 4-4.

Victor Van Dort, nic dodać, nic ująć! To jest piękno sportu. Czyż nie zanudziłyby nas ciągłe zwycięstwa Milanu w finałach? Czasem trzeba przegrać. Stambuł jest też częścią legendy Milanu.

Tak, Stambuł to ból, do dzisiaj.
Cieszę się jednak, ze dane mi było widzieć taki mecz i finał z 99'. To jest historia i dwa najbardziej niesamowite finały.