Nie tak to miało wyglądać...
Porażka Milanu z Napoli na San Siro
W piątkowym wydaniu La Gazzetta dello Sport ukazał się wywiad z obrońcą Milanu, Fikayo Tomorim:
Fikayo Tomori mówi tak, jak broni - uważnie, ostrożnie, ale skutecznie. Nie waha się się nad udzieleniem odpowiedzi, od razu przechodzi do rzeczy. Podobnie wygląda jego historia w Milanie. Przybył 21 stycznia 2021, a dziewięć dni później grał już w pierwszym składzie przeciwko Bolonii. Niektórzy ministrowie obrony nie potrzebują okresu próbnego. Dziś, czternaście miesięcy później, ma na koncie już 52 występy, dwa gole strzelone, wiele unikniętych. Milan swój marsz w górę opiera także na solidnej defensywie, a Tomori jest zawsze o krok przed resztą. Miał występować u boku Kjaera albo Romagnolego, tymczasem sam wysunął się na pierwszy plan. Jest uniwersalny. Potrafi pogodzić kibiców wszystkich drużyn - tych Chelsea, którzy denerwowali się, kiedy został sprzedany, milanistów, którzy cieszyli się z jego przybycia, a także kibiców reprezentacji Anglii, którzy nie mogą uwierzyć w brak powołanie do kadry. Zdaniem wszystkich Tomori - czy też "Fik" jak nazywają go w Milanello - to wartość dodana w zespole. 24-letni sportowiec, zaangażowany społecznie, uczestnik ostatniej akcji Serie A przeciwko rasizmowi, absolwent kierunku "Business administration".
Czy uczyłeś się także, jak osiągnąć sukces z Milanem?
Mamy za sobą świetne wyniki i nie chcemy się zatrzymywać. Musimy kontynuować to, co zaczęliśmy, a sposób w jaki podchodzimy do meczów, przynosi owoce. Mamy nadzieję, że będziemy mieli okazję coś poświętować na koniec sezonu...
Byliście w grupie pościgowej, teraz znów jesteście panami swojego losu - czy w zespole coś się zmieniło?
Jeszcze wyraźniej widzimy to, czego chcemy. Jesteśmy skoncentrowani na własnej pracy i na tym, co chcemy osiągnąć. Mamy jasno określoną strategię. Trzymaliśmy się jej i zaprowadziła nas do miejsca, w którym obecnie jesteśmy. Teraz musimy wytrwać. Jeśli to możliwe, musimy zagrać z jeszcze większą intensywnością i koncentracją. To będą kluczowe elementy. Pokazaliśmy to w Neapolu. Wiemy, jaką drogę musimy obrać, aby dotrzeć do wyznaczonego celu. A teraz każdy mecz do samego końca będzie miał coraz większą wagę.
Nie macie już w kalendarzu pojedynków z głównymi rywalami, dlatego też wszyscy kibice Milanu wstrzymali oddech. Ostatnio przydarzyły wam się potknięcia z Salernitaną i Udinese. Macie na to jakieś wytłumaczenie?
Po prostu takie, że nie da się wygrać wszystkich spotkań. My się staramy, ale taka jest piłka. Każdy rywal może sprawić inne problemy, ale naszych kibiców mogę zapewnić, że do wszystkich meczów podchodzimy i będziemy podchodzić bardzo poważnie. Niezależnie od miejsca, które nasi rywale zajmują w tabeli. Każdy przeciwnik może być groźny.
Mierzyliście się po dwa razy z Interem, Napoli i Juve. Bilans to dwa zwycięstwa, trzy remisy i tylko jedna porażka. Te wyniki dodają wam pewności siebie czy też jest jakiś rywal, którego szczególnie się obawiacie?
Inter to świetna drużyna, Napoli ma jakość. Podobają mi się także Juventus i Roma. Nie wydaje mi się się, że jest jedna drużyna dużo lepsza od innych. Każda z nich ma swoje mocne i słabsze strony. Podobnie jak my zresztą. Mamy zalety, które pozwalają nam wygrać praktycznie z każdym. Tabela na koniec sezonu odpowie na pytanie, kto był najlepszy. W tej chwili premiuje nas i nasze mocne strony.
Czy czujecie, że tych mocnych stron jest więcej, niż w zeszłym sezonie?
Czujemy bez wątpienia, że się rozwinęliśmy. W dużej mierze jesteśmy tą samą ekipą, co w zeszłym sezonie, z tym że zyskaliśmy doświadczenie jako jednostki i jako drużyna. Trenera Piolego nigdy nie męczy uczenie i przekazywanie wiedzy, codziennie przyswajamy coś nowego i się rozwijamy. Pracujemy nad błędami i mamy większą świadomość własnej wartości. Jesteśmy wspaniałą grupą, gramy jak kolektyw, jesteśmy świetni w kontrataku dzięki naszym skrzydłowym, dobrze się prezentujemy także w fazie defensywnej. I biegamy jeden dla drugiego, z poświęceniem. Jesteśmy młodzi, mamy energię, intensywność, ale również osobowość.
Jak duża presja panuje w szatni?
Wiemy, gdzie jesteśmy i co chcemy osiągnąć. Wiemy, że to decydujący moment i że nie ma miejsca na dekoncentrację. Ale mamy też wielkich mistrzów, którzy nam pomagają i wskazują drogę - Maignan wygrał w poprzednim sezonie mistrzostwo Francji z Lille, Giroud był mistrzem świata, Ibra ma niesamowitą mentalność, a w sztabie szkoleniowym też mamy kompetentnych ludzi z sukcesami na koncie, jak Dida czy Bonera. Nasz zespół pracuje zawsze z pełną koncentracją. Jesteśmy młodzi, ale zdeterminowani.
Aby zwiększyć motywację, Pioli wywiesił w szatni tabelę z zeszłego sezonu. Jakie obrazy was motywują?
Porównanie z zeszłym sezonem pokazuje nam, że jesteśmy na dobrej drodze. Pioli nieustannie nas motywuje. A Milanello pod tym względem jest miejscem symbolicznym. Wystarczy przejść się po korytarzach i zobaczyć te wszystkie zdjęcia uwieczniające sukcesy, które klub zdołał osiągnąć w przeszłości, zwycięstwa, które tworzyły historię włoskiej i nie tylko włoskiej piłki. Kto szuka dodatkowej motywacji, na pewno ją tam znajdzie.
Można też udać się na krótką pogawędkę ze Zlatanem...
Odkąd dołączyłem, powtarza mi tylko jedno słowo: "wygrywać". Wygrywać w każdej sytuacji - na treningu, w trakcie meczu. W szatni i na murawie jego głos jest zawsze słyszalny. Nieustannie nas zagrzewa do walki i wnosi wielki wkład w to, abyśmy zawsze pozostawali skoncentrowani. Pierwszy daj nam znak, kiedy trzeba więcej biegać, albo lepiej bronić.
Wspomniałeś też Girouda, innego z utytułowanych zawodników w zespole. Byliście kolegami w Chelsea. Kontaktowaliście się zanim dołączył do ciebie w Milanie?
Oczywiście. Jak tylko zaczęły krążyć pierwsze plotki. Pytał mnie, jak wygląda sytuacja w Milanie, a ja odpowiedziałem, że byłoby wspaniale mieć go w drużynie, bo pomógłby nam odnosić zwycięstwa. Oli jest decydującym zawodnikiem, pokazał to także w Milanie. Dzięki swojemu doświadczeniu potrafi pokierować młodszych graczy.
Maignan też potrafi kierować formacją obronną. Czujesz się bezpiecznie wiedząc, że czuwa za waszymi plecami?
Mike daje wielkie poczucie bezpieczeństwa, dużo rozmawiamy podczas meczu i poza boiskiem. Siedzimy obok siebie w szatni. Mike ma niesamowitą mentalność. Rozmawiamy na każdy temat. Ostatnio także na temat jego doświadczenia we Francji i tego jak przeżywał końcówkę sezonu, która potem doprowadziła Lille do triumfu. Mówi nam, że nie możemy się przejmować innymi, musimy się skoncentrować całkowicie na sobie i na następnym meczu. A potem na kolejnym i tak krok po kroku.
Ani chwili żeby pomyśleć, jak by to było świętować scudetto?
Jeszcze nie, ale jestem pewien, że wymyślilibyśmy coś razem z Saelemaekersem... W tej chwili mogę powiedzieć tylko tyle, że gdyby trzeba było przebiec dodatkowe dziesięć kilometrów, na pewno bym się nie wzbraniał...
Dorastałeś w Chelsea. Klub Abramowicza jest aktualnie w niecodziennej sytuacji. Śledzisz to, co się dzieje na Ukrainie i w Rosji?
Czytam informacje na ten temat w prasie. Mogę tylko powiedzieć, że jest to trudny moment, który powoduje cierpienie wielu ludzi. Chciałbym, żeby osoby, które mają taką władzę w swoich rękach, podjęły decyzje, aby zakończyć tę sytuację najszybciej jak to możliwe.
Edit: tylko mam nadzieję, że nie sprowadzimy środkowego obrońcy kosztem prawego skrzydłowego lub napastnika, bo znowu trzeba się będzie męczyć ze Snickersem, który nie potrafi strzelić nawet z kilku metrów sam na sam.