Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!
Inter - Milan 0:3! Rossoneri w finale Pucharu Włoch!
Przedstawiamy treść wywiadu, którego dyrektor sportowy Milanu Paolo Maldini udzielił włoskiemu dziennikowi La Gazzetta dello Sport:
Paolo, o kim pomyślałeś w pierwszej chwili po zdobyciu scudetto?
- O mamie i tacie. Mam nadzieję, że tam w górze są ze mnie dumni.
Zastanawiałeś się, co powiedziałby ojciec Cesare?
- Może nic konkretnego, poklepałby mnie po plecach albo uściskał. Nie był zbyt wylewny, zwłaszcza wobec mnie. Z czasem trochę złagodniał i więcej rozmawialiśmy. Z drugiej strony moi synowie też nie są zbyt wylewni. Ja byłem taki sam, gdy grałem w piłkę. Musiałem się zmuszać do mówienia, starałem się robić to jak najrzadziej.
Świętowałeś razem z synem Danielem?
- W Reggio Emilia w trakcie dekoracji w pewnym momencie usłyszałem spikera, który ogłaszał Florenziego z numerem 25. Wtedy zdałem sobie sprawę i powiedziałem sam sobie: "Teraz kolej na Daniela, coś pięknego!" Widziałem, jak idzie w moją stronę z wzrokiem skierowanym w dół. Nie patrzył na mnie. Wiedziałem, że tak będzie. Zawsze tak robi. Przybiliśmy tylko szybką „piątkę”. Następnego dnia zobaczyliśmy się tutaj w salonie. Powiedziałem mu: "Dani, gratulacje!" Uściskaliśmy się. I na tym koniec.
Wygrałeś siedem mistrzostw jako zawodnik i teraz pierwsze jako działacz. Jakie miejsce zajmuje to ostatnie w twoim sercu?
- To pierwsze trofeum na nowym etapie życia. Tym razem nie grałem z wykorzystaniem szybkości i techniki piłkarskiej, ale głową i moimi wartościami. Uważam to scudetto za coś wspaniałego. Jest coś, co je łączy z pozostałymi trofeami – pasja do piłki nożnej i Milanu.
To mistrzostwo numer 19 to dzieło sztuki czy cud?
- Powiedziałbym, że dzieło sztuki. To wygrana idei, ducha i woli walki zespołu. Spędziliśmy dwa lata na szczycie, osiągając coś zupełnie wbrew wszelkim prognozom. Nie można też bagatelizować faktu, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat Milan wygrał ligę zaledwie dwa razy. To dlatego jesteśmy tak bardzo dumni z tego tytułu.
Wielu byłych zdobywców mistrzostwa w barwach Milanu w sondażu Gazzetty określiło to scudetto jako najpiękniejsze. Zgadzasz się?
- Chyba tak. Jest podobne do tytułu zdobytego przez ekipę Zaccheroniego w 1999 roku. Ale zostało zdobyte przy mniejszych nakładach w inwestycje, za to bardziej dzięki ideom.
Niektórzy twierdzą, że to bardziej Inter przegrał, niż Milan wygrał...
- Każdy może mieć swoją opinię. Ja powiem tylko, że zdobyliśmy 86 punktów. Tylko raz w historii rozgrywek, w dobie trzech oczek za zwycięstwo, Milan zdołał zgromadzić więcej punktów. Chciałbym jeszcze dodać, że entuzjazm kibiców był podyktowany także stylem gry zespołu Piolego oraz odwagą, którą się odznaczał. Także w kontekście wyborów w trakcie mercato. Zimą brakowało nam Kjaera z powodu kontuzji, a Tomori doznał urazu łąkotki. Nie mieliśmy budżetu do dyspozycji. Mogliśmy sprowadzić kogoś, aby załatać dziurę. Tymczasem postanowiliśmy zaufać naszej młodzieży, bo wiemy, że może nam wiele dać.
Gdzie zatem tkwi sekret tego Milanu?
- Od 2019 roku sprowadziliśmy 21 zawodników – mieszankę młodości i doświadczenia. Massara i ja każdemu z nich przedstawiliśmy wizję projektu, który następnie udało się wprowadzić w życie. Byliśmy zatem wiarygodni i to jest ważny aspekt naszego sukcesu. Oczywiście, wiążą się z tym różne historie. Zlatana poprosiliśmy na przykład, aby dał z siebie to, co może dla tego zespołu. Jeśli chodzi o Kalulu, to mówiliśmy: "Przez pierwsze pół roku patrz i ucz się. Jesteś w ojczyźnie defensywy, zapamiętuj wszystko. Prędzej czy później twoja szansa nadejdzie".
Jaka jest największa satysfakcja w tej pracy?
- Osobiste relacje, które udało się zbudować z zawodnikami. Większość z nich to młodzi chłopcy, którzy potrzebowali przewodnika. Wielu z nich uważa mnie za drugiego ojca.
W szatni jest też twój syn, Daniel. Trudno jest zarządzać taką sytuacją?
- Nie, bo to świetny chłopak, który zna swoje miejsce. Jest doceniany za to, jaki jest. A boisko w takiej sytuacji mówi jasno – jeśli nie nadajesz się do gry na tym poziomie, twoi koledzy od razu się zorientują. Danielowi nic takiego się nie przydarzyło. To jasne, że musi się rozwijać, ale jego autonomia życiowa i samodzielność są dla wszystkich w zespole jasne.
Tylko raz w sezonie zdarzyło ci się podnieść głos – po meczu z Udinese, z powodu kontrowersyjnego gola Udogiego.
- Od czasu do czasu trzeba powiedzieć głośno, jak jest. Ja robię to rzadko, bo wolę zwrócić się z prośbą o wyjaśnienia do właściwych organów sędziowskich za kulisami. I prawie zawsze są one skłonne do dialogu. Wtedy tak nie było i dlatego zdecydowałem się zabrać głos. Zasadniczo jednak nie lubimy głośno narzekać, aby nie tworzyć zawodnikom alibi i nie ryzykować podgrzewania atmosfery.
Jako dyrektor sportowy zawsze miałeś portfel w połowie pusty. Zdarzyły się momenty frustracji, że nie udało się sprowadzić zawodnika, którego miałeś w rękach?
- Oczywiście. Pozyskanie 21 zawodników, którzy przybyli za mojej kadencji na zasadzie transferu definitywnego, wliczając jednocześnie odejścia, to wydatek rzędu 75 mln euro. Kiedy po pożegnaniu Leonardo ja zdecydowałem się zostać, myślałem, że będę miał większy budżet. Idea, aby zrobić coś, w co naprawdę wierzysz, musi wziąć górę nad pokusą wydania tego, co masz. Jeśli mogę sprawić, że klub zaoszczędzi, to tak robię. To sprawiło, że moja wizja zupełnie się zmieniła. Zrozumiałem, że młodym graczom należy dać szansę. Trzeba jednak sprawić, aby czuli, że mamy do nich zaufanie - zwłaszcza w trudnych momentach. To coś, czego ja jako młody chłopak nigdy nie doświadczyłem.
Maignan to była niespodzianka także dla was?
- Zaufaliśmy opinii Didy, Ragno i Bettiego – naszych trenerów bramkarzy. Potem rozmawiając z nim zrozumieliśmy, co myśli, jaką jest osobowością i że nikt nie dorównuje jego woli zwycięstwa.
Zdradź nam proszę, czy Donnarumma napisał do ciebie wiadomość z gratulacjami?
- Nie, ale rozmawialiśmy w trakcie sezonu i widzieliśmy się na imprezie z okazji 40-tych urodzin Ibry. Czy żałuje? Nie wiem. Mam nadzieję, że jest szczęśliwy. Wiele dał Milanowi.
Tonali był jednym z zawodników, którzy odegrali kluczową rolę w zdobyciu scudetto. Gdybyś miał go porównać do któregoś ze swoich kolegów z wielkiego Milanu, z kim byś go skojarzył?
- Mówiło się o nim, że będzie nowym Pirlo, ale on czuł się bardziej Gattuso. Rzekłbym, że ma cechy obu tych graczy. Pierwszy rok w Milanie miał bardzo trudny. Wracał do zdrowia po urazie i trochę odczuł presję związaną z grą w ulubionym klubie. Rozumieliśmy to, kiedy podejmowaliśmy decyzję, aby zatrzymać go w zespole. Teraz wszyscy zobaczyli efekty.
Przejdźmy do Piolego. Jak to się stało, że trener „normal one” stał się szkoleniowcem wyjątkowym?
- Bycie normalnym w 2022 roku to już coś specjalnego. Znałem Stefano, bo graliśmy razem w reprezentacji U-21 i zawsze szanowałem go jako człowieka oraz trenera, obserwując go z zewnątrz. To, co mnie zaskoczyło, to intensywność z jaką próbuje wprowadzać swoje pomysły oraz energia, którą wkłada w pracę w Milanello. Powtarzałem mu kilka razy: "Możesz zmieniać system gry tyle razy, ile chcesz, ale nigdy nie trać tej energii, która dla nas jest siłą życiową". I wiedźcie, że jest też twardy, jeśli chodzi o komunikację. To mi się bardzo podoba.
Dyskutujecie na temat gry?
- Razem z Massarą siadamy wspólnie z trenerem, aby szukać możliwości poprawy. Robimy to zwłaszcza wtedy, kiedy idzie dobrze, bo wtedy ludzie są bardziej otwarci na dialog.
To właściwy człowiek, aby rozpocząć zwycięski cykl z Milanem?
- Z pewnością jest ważną częścią. Oczywiście, do tego jest potrzebna wola klubu, aby taki cykl rozpocząć. W tej chwili Milan dzięki strategicznej wizji na wysokim poziomie może być w stanie konkurować w przyszłym sezonie z najlepszymi. Jeśli jednak postawi się na wizję kontynuowania obecnego stanu, bez inwestycji, bez idei na miarę Milanu, pozostaniemy w zawieszeniu razem z 6-7 najlepszymi włoskimi klubami, aby spróbować znów powalczyć o scudetto albo zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Dlatego jest to moment, aby właściciele - Elliott bądź ich ewentualni następcy - zamknęli trzylecie i określili, jaką strategię chcą wdrożyć na przyszłość. Dzięki dwóm lub trzem poważnym wzmocnieniom oraz skonsolidowaniu obecnej ekipy możemy walczyć o coś więcej w Lidze Mistrzów.
To jasna wskazówka dla RedBird?
- Tak, choć ja nie miałem z nimi kontaktu.
To prawda, że o zmianie właściciela dowiedziałeś się z prasy?
- Zostało nam to zakomunikowane po tym, jak informacja pojawiła się w prasie. Tak czy inaczej, przebywając w naszej siedzibie coś przeczuwaliśmy. Ale to nie problem. Ostatecznie, kiedy udaje się zbudować tak wyjątkowy zespół jak nasz, tego typu plotki nie mają wpływu na nastroje. W Milanello pracowaliśmy dalej, wiedząc, że stoi za nami silny klub, który zawsze punktualnie wywiązuje się ze zobowiązań finansowych. Oczywiście, była ciekawość. Niektórzy gracze, z którymi rozmawialiśmy o przedłużeniu umowy, powiedzieli: "Zaczekajmy, bo może będzie więcej pieniędzy".
Wyobrażam sobie, że pod kątem mercato jesteście od dawna gotowi do działania.
- Od miesięcy, ale w tej chwili nie mamy środków finansowych, aby myśleć o skoku jakościowym. Również dlatego, że jesteśmy w fazie przejściowej. Zobaczymy... Do tego jest jeszcze kwestia związana z kontraktami Massary i moim. Kończą nam się umowy i nie podpisaliśmy nowych. Muszę powiedzieć, że z uwagi na naszą dotychczasową historię i przez to, co się wydarzyło w przeszłości podczas kryzysu związanego z Rangnickiem, uważam za brak szacunku fakt, że do tej pory dyrektor generalny i Elliott nawet nie usiedli z nami do rozmów. Mówię tylko o rozmowie, bo oni mogą stwierdzić: "Wasza praca nie jest dość dobra, aby kontynuować”. Albo jak mogę powiedzieć: "Wasza strategia mi się nie podoba”. Jak kiedyś powiedziałem – ja lubię być pewnego rodzaju gwarancją dla kibiców Milanu. Nie jestem właściwą osobą, aby angażować się w projekt, który nie zakłada zwycięstwa. Nie mógłby tego zrobić. Rzeczywistość jest taka, że właściciele dotąd nie usiedli z nami do stołu i to nie jest w porządku.
Wróćmy do drużyny. Eksplozja talentu wielu z tych chłopaków - poczynając od Leao - to kamienie milowe na drodze do przyszłości. Słychać już o wielkich klubach, które chcą Portugalczyka pozyskać. Uważasz go za nietykalnego?
- Oczywiście. To jeszcze nieoszlifowany diament, który z roku na rok robi wielkie postępy. Ściągnęliśmy go z ławki w Lille, płacąc 24 miliony i od razu umieściliśmy klauzulę w wysokości 150 milionów, bo Boban, Massara i ja wierzyliśmy w niego. Od zawsze miał potencjał na piłkarskiego mistrza. Musiał przejść proces piłkarskiego dojrzewania, który - swoją drogą - jeszcze się nie zakończył. Jest wybitnie inteligentny i potrzebował trochę pomocy. Wiele z nim rozmawiałem. To jasne, że jeśli w przyszłości Milan nie będzie na poziomie Leao, albo Leao nie będzie na poziomie Milanu, sprawy mogą ulec zmianie. Ale w tej chwili zarówno klub, jak i zawodnik gwałtownie się rozwijają.
Ibrahimović musiał przejść kolejny zabieg kolana. Co zamierzacie?
- Rozmawiałem z nim w poniedziałek i ustaliliśmy, że spotkamy się za 15 dni. Nie widzę problemu, aby dojść do porozumienia. Na pewno nie jest zadowolony, że tak mało gra. Zobaczymy, co się wydarzy w kolejnych tygodniach. Każda decyzja będzie miała na celu dobro Milanu i Zlatana. Z tego co zrozumiałem, zamierza kontynuować karierę.
Giroud ma za sobą fantastyczny sezon, ale w przyszłym Milanowi będzie potrzebny przynajmniej jeszcze jeden napastnik.
- Z pewnością. Rozmawiamy z Origim i sprawa jest mocno zaawansowana.
To wystarczy?
- Nie zapominajmy, że Giroud to świetny piłkarz, gracz na wysokim poziomie, ale mamy też Rebicia. Istnieją różne rozwiązania. To naturalne natomiast, że jeśli chcesz rywalizować, to musisz szukać poprawy. Będziemy podejmować kroki na bazie dostępnego budżetu.
Botman wzmocni defensywę?
- Obserwowaliśmy go, ale na tej pozycji jest wielu wartościowych zawodników.
Inter i Juventus interweniują już na rynku transferowym, aby się wzmocnić.
- Juve nie zatrzyma się tylko na Vlahoviciu. Inter również nie będzie bierny. W przyszłym sezonie poziom w lidze wzrośnie, bo również Roma, Napoli, Fiorentina, Lazio i Atalanta będą konkurencyjne. Dlatego właśnie kluczowa jest kwestia naszej strategii.
Paul Singer, wielki szef Elliotta, pojawił się na trybunach w Reggio Emilia. Co ci powiedział?
- Był bardzo zadowolony. Znał moją historię. Pogratulował mi ze względu na wartości, które udało się zaszczepić w klubie. Był też oczarowany i zaskoczony pasją kibiców. Wiedział, że ja wierzyłem w ten sukces. Syn Gordon opowiedział mu, że pół roku temu wysłałem wiadomość: "Przygotuj się, bo wygramy scudetto".
Na Boże Narodzenie już myślałeś o tytule?
- Tak, wiedziałem i wierzyłem, że jest taka szansa.
Zakończymy tematem San Siro. Należy zachować obecny stadion czy wybudować nowy?
- San Siro stało się wielkim symbolem dzięki drużynom, które tam grały. Jeśli chcemy być konkurencyjni, potrzebny jest nowy stadion. To jedyny sposób, aby konkurować w Europie. Nowy obiekt nie może jednak mieścić 55 tysięcy widzów. Musi być wielki, pojemny. Piłka nożna to sport masowy, stadion nie może być tylko dla elity. Jesteśmy winni naszym fanom obiekt przynajmniej tak duży jak San Siro.
"Nowy obiekt nie może jednak mieścić 55 tysięcy widzów. Musi być wielki, pojemny. Piłka nożna to sport masowy, stadion nie może być tylko dla elity. Jesteśmy winni naszym fanom obiekt przynajmniej tak duży jak San Siro." - podoba mi się taki pomysł. Co najmniej 70 tyś. I bez Interu. Byłoby idealnie.
!
Oby nowo właściciele go słuchali to wtedy znajdziemy daleko i kibice będą szczęśliwi.
Wzmocnienia, duży stadion, charakter w zespole, a nie patrzenie na same umiejętności, praca tylko gdy będzie widział, że klub chce się rozwijac i inwestować. Czy nie tego także chce każdy z nas?
Forza Paolo!
Tylko przeoczyli bramkę Juniora Messiasa ze Spezią.
https://youtu.be/wzooWAZGrZQ
Moje serce też rozpalił tak na dobre i złe a jego słowa zawsze dodawały otuchy nawet w tych złych momentach i za to go najbardziej szanuję, że od zawsze stara się rozpalić jak najwięcej serc niezależnie od tego w jakiej sytuacji znajduję się klub. Ktoś kiedyś to pięknie powiedział :
"Możesz zmienić żonę, poglądy polityczne, religię, ale nigdy, nigdy nie możesz zmienić swojej ulubionej drużyny."
"To mistrzostwo numer 19 to dzieło sztuki czy cud?
- Powiedziałbym, że dzieło sztuki. To wygrana idei, ducha i woli walki zespołu. Spędziliśmy dwa lata na szczycie, osiągając coś zupełnie wbrew wszelkim prognozom. Nie można też bagatelizować faktu, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat Milan wygrał ligę zaledwie dwa razy. To dlatego jesteśmy tak bardzo dumni z tego tytułu."
-Lepiej bym tego nie ujął :) to była istna symfonia futbolu w dobie szejków i petrodolarów.
"Możesz zmieniać system gry tyle razy, ile chcesz, ale nigdy nie trać tej energii, która dla nas jest siłą życiową"
-Przy tych słowach pewnie ożyłby nie jeden pacjent podłączony do respiratora :) Paolo nawet bez opaski kapitana wciąż się zachowuje i wypowiada tak jakby ją ciągle miał na sobie.
Dzisiaj urodziny ma Ionut Radu. Wszystkiego najlepszego, legendo!
Duże osłabienie Interu.
Przy pojemności 55 tys. I takich wynikach sam bilet będzie po 100-150 euro już nie mówiąc o ich dostępności.
Oby
Ave Paolo!
Podobno Perisić dogadany ze Spurs
Paolo jest gotowy wejść level wyżej
Nawet jak go gdzieś dają to nie będzie CEO i nie będzie się wtrącał. Maldini wyraźnie zasugerował, że łysy rył i nawet nie próbował się tłumaczyć. Nigdy go nie lubiłem i dobrze, że Maldini powiedział jak było.
A jeśli chodzi o "następny krok" w celu rywalizacji w LM, to Gazidis akurat ma to samo zdanie co Paolo: https://sempremilan.com/gazidis-praises-extraordinary-tomori-and-outlines-the-next-step-for-milan
Oczywiście, że Ivan robił wszystko w porozumieniu z jankesami, ale Maldiniego boli to, że nawet z nim nie pogadał, choć upłynęło wiele czasu. Dla mnie to Gazidis próbował przejąć całą władzę w klubie i sobie go prowadzić bez Maldiniego. Na szczęście nie pykło, ale Paolo nie zapomina.
Dla mnie jedyne rozsądne wytłumaczenie braku rozmowy to takie, że Gazidis dostał przykaz "z góry", by nikomu nie mówić o sprzedaży klubu - w takiej sytuacji przecież nie mógł pójść do Maldiniego i powiedzieć "słuchaj, chętnie z Tobą przedłużymy umowę, ale w sumie może to nie będziemy my, a tak naprawdę nie mogę nic więcej powiedzieć", bo to by brzmiało jak jakiś ponury żart. :P
Poza tym, czy chcemy tego czy nie, Paolo jest "tylko" dyrektorem - a gdy dzieją się rzeczy takie jak sprzedaż firmy (klubu), to o tym dyskutują ludzie wyżej w hierarchii.
Widać z tego wywiadu jasno, że Maldini domaga się inwestycji i to poważnych. Przykro mi, bo wiele razy go krytykowałem za wzmocnienia, a raczej ich brak, ale nawet on z pustego nie naleje. Także Forza Paolo!
Rafa jest świetny, ale co z tego skoro nie mamy 10 i prawego skrzydła. Taka prawda, że każdego da się zastąpić.
Lepiej mieć trzech ledwie dobrych piłkarzy na trzech różnych pozycjach, niż jednego genialnego i dwóch totalnych przeciętniaków na pozostałych.
Powiedz to Tottenhamowi który tak sie wzmocnił kasa z Bale'a że tylko jeden Eriksen wypalił