Obrońca Milanu, Alessandro Florenzi, udzielił wywiadu StarCasinòSport. Oto, co miał do powiedzenia włoski zawodnik:
Co zapamiętałeś z pierwszego meczu Milanu z Tottenhamem? Z Tottenhamem chłopaki z pewnością zaliczyli ważny występ, jakiego w tamtej chwili potrzebowała cała drużyna. Wszyscy razem przeszliśmy przez trudne chwile, nawet ja bardzo to odczuwałem nie mogąc pomóc na boisku. starałem się dać z siebie wszystko. Drużyna rozegrała wspaniały mecz, wkrótce rewanż i musimy dać z siebie wszystko, aby przejść dalej.
Milan bardziej tęsknił za tobą czy ty za Milanem? Trochę tak, a trochę tak. Tęskniłem za radością, jaką widziałem w oczach chłopaków, którzy dali mi tyle siły... Tęskniłem za całym środowiskiem Milanu i mam nadzieję, że ono za mną też.
Jakiego rodzaju miałeś uraz? Wcześniej nie miałem tego typu kontuzji mięśniowej, to traumatyczne. Jest to kontuzja rzadko spotykana w tym sporcie, ale tak już jest. Pierwsze tygodnie nie były łatwe; na szczęście miałem za sobą rodzinę, która mi pomogła.
Odczuwałeś zniechęcenie? Byłem bardziej niż zniechęcony. Nie zaprzeczam: były sytuacje, w których chciałem to wszystko rzucić. Moja rodzina pomogła mi wyjść z tego stanu psychicznego. Wystarczyło, że zobaczyłem piłkę i chęć do życia wróciła.
Milan walczy o wicemistrzostwo... Chcieliśmy wygrać scudetto, to był bardzo jasny cel, jak wielu mówiło i głosiło. Ale są też rywale... Jeśli Napoli utrzyma dobrą passę, jako pierwsi im pogratulujemy. Teraz celem jest awans do kolejnej Ligi Mistrzów. Zrobimy wszystko, aby przeżywać takie wieczory jak ten z Tottenhamem. Staramy się zrobić wszystko, aby niczego nie żałować na koniec sezonu.
Co się stało w styczniu? To był miesiąc w którym nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej motywacji. Ale media powiedziały teorie, które rozśmieszyły nas w szatni: wymyślili takie rzeczy... Mieli bujną wyobraźnię, to było naprawdę zabawne.
Spodziewałeś się tak silnego Napoli? Już w zeszłym sezonie radzili sobie bardzo dobrze. Mam dużo szacunku dla Spallettiego i moim zdaniem wszystko zaczęło się od jego przybycia. Mam związane z nim pozytywne wspomnienia i dużo szacunku dla niego jako człowieka oraz trenera. Sekretem Napoli jest posiadanie szkoleniowca, który potrafi sprawić, że zawodnicy w pełni pokazują swoje umiejętności.
Co poczułeś, gdy powiedzieli ci o zainteresowaniu Milanu? Byłem w Romie poza kadrą, a Milan chciał mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Świetnie rozmawiało mi się z Massarą, który chciał mnie również półtora roku wcześniej, przed wypożyczeniem do Valencii, kiedy byłem już na lotnisku, ale powiedziałem, że jeśli mam trafić do Milanu, to kiedyś się tak stanie. Valencia dała mi wiele. Potem zmieniło mnie PSG, miałem tam świetną szatnię ze wspaniałymi mistrzami.
Jaki był miniony sezon? Pierwszy gol dla Milanu wywołał we mnie wielkie emocje. Koledzy z drużyny powiedzieli mi, że to nie był dobry rzut wolny, ale najważniejsze, że wpadło, Kogo to obchodzi... Gol zdobyty w Weronie także był szczególny: ja wracałem po kontuzji kolana i zrobiliśmy wszystko żebym mógł zagrać w tym meczu, nawet trochę ryzykując. Uważam się za dobrego w strzałach z woleja, ale jest jeden lepszy niż ja: Fabio Quagliarella, fantastyczny zawodnik z wielu punktów widzenia i pod tym względem jest najlepszy ze wszystkich.
A potem celebracja mistrzostwa w Emilia-Romania... W Reggio zdobyłem mistrzostwo i zadebiutowałem jako kapitan reprezentacji. Scudetto to emocje nie do opisania.
Jak wyglądała twoja aklimatyzacja w szatni? Znałem już wielu kolegów, byli Włosi i Francuzi, którzy znali mnie z PSG. A jedną z moich cech jest to, że nie jestem nieśmiały i zamknięty w sobie.
Jakie są różnice w wygraniu Mistrzostw Europy, a Scudetto? O jedno walczysz miesiąc, a o drugie rok. Wyglądało to podobnie. Ani Włosi ani Milan nie byli faworytami, ale to są najpiękniejsze zwycięstwa. To się zdarza tylko tym, którzy w to wierzą. W zeszłym sezonie powiedziałem:" Chłopaki, czuję to...”. Z Atalantą w maju mecz był niesamowity, osiągnęliśmy wygraną, bo w to wierzyliśmy. Potem w Reggio Emilia nie mogliśmy przegrać i ugryźliśmy przeciwnika. Musimy to kontynuować, a trener powiedział to ponownie w zeszłym tygodniu: musimy myśleć, że każdy kolejny mecz jest meczem życia.
Jak wspominasz zmarłego Gianlucę Vialego? Trudno mi o tym mówić, pozostawił wielką pustkę i wspaniałe wspomnienia. Same piękne rzeczy. Nigdy nie okazywał tego z czym się zmagał. Mówił odpowiednie rzeczy we właściwym czasie: tak, jakby czytał w twoich myślach. Kiedy na niego patrzyłem, byłem zachwycony, to było jakby papież i Dalajlama stali przede mną... Ci ludzie, o których mówisz, że są "oświeceni".
Kto cię zachwyca w Lidze Mistrzów? Verratti. To zawodnik, który fascynuje mnie najbardziej w Europie. Kiedy jest w formie, może odmienić obraz meczu.
Dlaczego jesteś taki towarzyski? Staram się, by nie utknąć w martwym punkcie, kiedy skończę karierę. Myślę, że mam już plan na to, co będę robił potem. Nie będzie to raczej związane z piłką nożną, ale gdy odwieszę buty kołek, może będzie im jej brakować.
Opowiedz jak zaczęła się twoja przygoda z piłką... Zacząłem kopać za kontenerem, ponieważ moja mama pracowała w pobliżu. Kiedy kończyłem trening, słyszałem gwizdek mamy, która mnie wzywała. Dorastałem w takim otoczeniu. Rozkładaliśmy na ziemi dwie kurtki i graliśmy. Tam się to narodziło.