Typowa rimonta: Pulisic – Reijnders pokonują Como
Milan ograł u siebie 2-0 Lecce po dwóch trafieniach Rafaela Leao. Dzięki wygranej udało się utrzymać kontakt z czołową czwórką tabeli i po dwóch remisach w końcu zainkasować trzy punkty.
Do dwunastej minuty niewiele działo się na murawie San Siro. Dopiero pod koniec pierwszego kwadransa zobaczyliśmy pierwszy groźny strzał Milanu za sprawą Sandro Tonalego. Piłka po jego uderzeniu, zza pola karnego, została sparowana przez Falcone do boku, ale po chwili znalazła się w okolicach jedenastego metra pod nogami Leao, ale przyjęcie portugalczyka pozostawiało wiele do życzenia. Chwilę później arbiter Chiff, dla którego były to bardzo słabe zawody, podyktował rzut karny dla Milanu po faulu Baschirroto na Theo Hernandezie, ale po wideoweryfikacji, która trochę trwała, anulowano "jedenastkę". W 19' minucie to goście mogli wyjść na prowadzenie. Znakomite dośrodkowanie w pole karne Milanu dostał Lameck Banda, ale z kilku metrów trafił w słupek. Pierwszego gola kibice na San Siro zobaczyli w 40' minucie. Wówczas rossoneri krótko rozegrali rzut rożny, Tonali dograł do zamykającego akcję Leao, a ten głową wpakował piłkę do bramki Falcone. Do przerwy mistrzowie Włoch prowadzili 1-0.
W drugiej połowie tempo gry w zasadzie nadal było raczej spokojne. Milan próbował spokojnie konstruować akcje, co wychodziło im ze średnim rezultatem, a Lecce nastawiło się na kontry, które jednak skutecznie kasowali defesorzy gospodarzy. W 9' minucie Brahim Diaz mógł podwyższyć prowadzenie, ale z około dwunastu metrów strzelił po ziemi wprost w Falcone, który poradził sobie ze strzałem pomocnika. W odpowiedzi mocnym strzałem zza pola karnego popisał się Strefezza, ale Maignan nie miał większych problemów ze zbiciem piłki na rzut rożny. Kilka minut później drugi raz w tym meczu na listę strzelców mógł wpisać się Leao. Na lewym skrzydle piłkę odzyskał Rebić, podał do Portugalczyka, a ten wpadł w pole karne i z ostrego kąta próbował przelobować Falcone, ale posłał piłkę nad bramką gości. Jednak co się dowlecze to nie uciecze. W 75' minucie Leao dostał podanie na swojej połowie boiska, pomknął przed siebie, minął rywali i nie za mocnym, ale precyzyjnym strzałem z lewej strony pola karnego pokonał Falcone, który nawet nie próbował interweniować. Ten gol "dobił" Lecce, po którym widać było, że już nie ma nadziei na wywiezienie korzystnego rezultatu z Mediolanu. Sędzia Chiffi doliczył cztery minuty do podstawowego czasu gry, po czym zakończył spotkanie.
MILAN (4-2-3-1): Maignan; Kalulu, Thiaw (59' Kjaer), Tomori, Theo Hernandez; Tonali (59' Bennacer), Krunić; Messias (59' Saelemaekers), Diaz (78' De Ketelaere), Leao (78' Origi); Rebić
Rezerwowi: Mirante, Tatarusanu, Florenzi, Kjaer, Gabbia, Ballo-Touré, Vranckx, Bakayoko, Bennacer, Saelemaekers, Adli, De Ketelaere, Origi, Ibrahimović
LECCE (4-3-3): Falcone; Gendrey (80' Romagnoli), Baschirotto, Umtiti, Gallo; Blin (76' Gonzalez), Hjulmand, Oudin; Banda (80' Maleh), Ceesay (66' Voelkerling), Di Francesco (66' Strefezza)
Rezerwowi: Bleve, Brancolini, Romagnoli, Askildsen, Tuia, Helgason, Gonzalez, Ceccaroni, Strefezza, Voelkerling, Maleh, Cassandro, Pezzella
Bramki: Leao 40', 75'
Żółte kartki: Thiaw 27'
Arbiter główny: Daniele Chiffi (Padwa)
Miejsce: San Siro (Mediolan)
U nas Messias do pożegnania w drugiej połowie.
Bardzo słabe zawody sędziego które są tematem nr 1 w meczu Milan vs Lecce, bo co tutaj mówić więcej o spotkaniu? Wygrywa zespół lepszy i tyle, no i brawa za wreszcie dobrze rozegrany stały fragment gry, brakowało tego.
Ale tam powinny być co najmniej ze 3 żółte kartki dla rzeźników z Lecce.
Lecce drwale, trzeba szybko strzelic 2 gola i wpuścił zlatana na tego pajaca blina z lecce żeby go wyjasnil
Ostatnie czego nam potrzeba to kontuzje.