Typowa rimonta: Pulisic – Reijnders pokonują Como
Typowa rimonta: Pulisic – Reijnders pokonują Como
W starciach wzięło udział około pięćdziesięciu kibiców Milanu i francuskich kibiców. Rannych zostało także dwóch policjantów - informuje internetowy portal LGdS.
Miejscem starć był rejon Navigli. Według wstępnych informacji, w nocy grupa około pięćdziesięciu ultrasów Rossonerich przed siedzibą Ripa di Porta Ticinese zaatakowała kibiców Paris Saint-Germain. Byli przygotowani: w hełmach z racami dymnymi. Po wszystkim uciekli przez via Argelati. Na miejsce starć przybyło kilka wozów policyjnych i karabinierów.
Jak poinformowała miejscowa policja, francuski kibic został ciężko ranny w nogę w wyniku dwóch ran kłutych i został przetransportowany do Polikliniki. Doszło również do starć pomiędzy ultrasami PSG a policją, która również musiała podjąć stosowną internwencję. Funkcjonariusz został dźgnięty nożem w nogę, a napastnik został zatrzymany. Inni funkcjonariusz został uderzony jakimś przedmiotem i doznał rany twarzy.
WIDEO (źródło: Il Fatto Quotidiano)
W Polsce jest taki podział i nazewnictwo: hools i ultras.
U nas każdy ma swoją rolę.
Jakbyś przejrzał historię ruchu kibicowskiego, to ultras jest zagorzałym kibicem, który robi oprawy, jeździ za klubem i tłucze się z innymi.
Oczywiście wchodzą tu Anglicy ze swoim Hooligans, stąd też się później przyjęło nazewnictwo, ale tam też nie było takiego podziału jak w Polsce.
Szczerze, jak chcą sobie dawać po mordzie honorowo po lasach bez sprzętu to jeszcze jestem w stanie to zaakceptować. Ale jak do akcji sa potrzebne przedłużacze i cierpią osoby postronne, to trzeba tępić takie guano
W Polsce na szczęście czy też nieszczęście grupy kibolskie się dobrze zorganizowały. Praktycznie nie widzi się ataków na przypadkowych kibiców (o ile nie chodzisz w pasiastej koszulce po osiedlach Wisły, w koszulce Lecha po Warszawie itd.), a jakieś ataki, ustawki dotyczą ludzi powiązanych z tym środowiskiem. Duże znaczenie ma również podejście służb do kibiców, którzy nie traktują ich jak chłopców, którzy lubią wyładować się na meczu i pomachać racami, a elementy doskonale działającej grupy. Na zachodzie to dalej czysta, kiepsko (w porównaniu do naszego podwórka) zorganizowana patologia, która niejednokrotnie robi awantury gdziekolwiek to możliwe bez większego kalkulowania czy druga ekipa ma takie same nastroje czy przyjechali po prostu na mecz. Mieszkam od kilkunastu lat w owianym złą sławą Krakowie i nigdy ani mi ani wielu moim znajomym nie przytrafiły się jakieś sytuacje gdzie musiałbym uciekać albo coś jeszcze gorszego. Także określenie, że na gloryfikowanym zachodzie sobie poradzili może być prawdziwe biorąc jedynie pod uwagę cyniczny i prześmiewczy wydźwięk tego zwrotu.
Nie wyczules sarkazmu. Po tylu latach jestem zdania ze to jest nie do wytepienia, walki hoolsow zawsze będą już wpisane w ten sport gdziekolwiek by to nie bylo Polska czy Włochy, więc pitolenie zachodu ze u nich wszystko pieknie, cudnie i powabnie to przejaw turbohipokryzji. Czy mowilem ze w naszym piekielku nie ma takich rzeczy. Nie, są az ponad to i nie neguję tego.
Wielu z nich nie potrafi nawet wymienić pierwszego składu swojej drużyny.
Można dać sobie po ryjach w lesie jak ktoś lubi, ale co k..wy biorą ze sobą noże i inne tego typu rzeczy.
Wiadomo, że lepiej jakby się każdy kochał i przytulał ale świat nie jest taki kolorowy.