Santiago Gimenez zdobywa swojego pierwszego gola na San Siro i zapewnia trzy punkty Milanowi!
Andrea Pirlo w wywiadzie dla Radio TV Serie A opowiedział o swoim niedoszłym transferze do Realu Madryt czy odejściu z Milanu.
- To był okres Calciopoli, właśnie zdobyliśmy mistrzostwo świata i nie było jasne, jak Serie A zostanie wznowiona. Miałem już podpisaną umowę z Realem Madryt, kiedy pierwszego dnia zgrupowania Milanu powiedzieli nam, że zostajemy w Serie A, a karą będzie odebranie punktów. Więc za zgodą mojego agenta i Gallianiego przedłużyłem kontrakt z Rossonerimi.
- Przy okazji meczu o trofeum Gampera zostałem wezwany przez Guardiolę do jego biura, ponieważ chciał mnie w Barcelonie. W międzyczasie kształtował się także pomysł i możliwość przybycia Ibry do Milanu. Ostatecznie Ibra przyszedł i ja też zostałem w klubie.
- Z Milanem wygrałem wszystko, ale najlepszym triumfem była pierwsza Liga Mistrzów. Prawie wszyscy byliśmy wtedy w finale po raz pierwszy i czekaliśmy na osiągnięcie tego celu od początku sezonu, zwłaszcza po półfinałowym zwycięstwie z Interem. Przez te lata miałem okazję doświadczać wspaniałych emocji, także dzięki moim kolegom z drużyny, którzy sprawili, że każda chwila była piękna.
- Rana po finale w Stambule jest trudna do zagojenia, kolejny wygraliśmy, ale po tamtym myślałem nawet o odejściu. Moja przygoda z Milanem nie skończyła się tak, jak sobie wymarzyłem. Miałem nadzieję, że zostanę i nadal będę przydatny. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie jestem już postrzegany jako ważny zawodnik, nie wahałem się ze zmianą drużyny. W tamtym czasie w klubie obowiązywała polityka, zgodnie z którą graczom powyżej 30. roku życia proponowano jedynie rok kontraktu. Byłem jeszcze młody i nie mogłem znaleźć porozumienia z klubem, więc poszedłem w innym kierunku.
Hehe świetny argument. Montolivo, mówi ci to coś?
Słabe porównanie. Pierwsze lata Montolivo miał udane, a zjazd zaczął się już po tym, jak podpisał z nami nowy, trzyletni kontrakt. A że był wtedy w podobnym wieku, co Pirlo lata wcześniej? Może Galliani nie chciał powtórzyć swojego błędu.
- miał podpisaną umowę z Realem (!!!), a został tylko ze względu na wynik wyroku Calciopoli
- smalił cholewy do Barcelony, ale został ze względu na przyjście Ibry
- myślał o odejściu w 2005
Pracownik, jak każdy inny, kto przychodzi do swojej roboty, robi swoje i albo zostaje, albo (w tym przypadku) rozpatruje inne opcje. Sorry, żadna to legenda. Świetny piłkarz, tyle.
"Zostałem wezwany przez Guardiolę do jego biura, ponieważ chciał mnie w Barcelonie" faktycznie mocno zabiegał o transfer.
"Myślał o odejściu w 2005" chyba dość jasno wyjaśnił dlaczego?
"Tylko głupek zostałby w zdegradowanym klubie."
Czyli wg Ciebie Buffon, Nedved, Del Piero, Trezeguet i reszta co została w Juve po degradacji do Serie B, to byli głupcy?
Fajnie, że ktoś tu wreszcie docenił Buffona. Nedved w 2006 był już wiekowy, Del Piero najlepsze lata też miał za sobą. Nie dziwię się, że zostali. Cannavaro czy Zambrotta, który wtedy byli światowym topem byliby idiotami, gdyby z klubie, z którym łączyła ich tylko umowa i nie byli ani jego wychowankami ani symbolami.
Kto wie jakby potoczyłaby się kariera Adlego, gdyby w tym wieku otoczony był Gattuso, Kaką i Seedorfem w środku pola.
A serducho zawsze boli jak wartościowy piłkarz opuszcza nasze progi.
Najpierw nikt na nic nie patrzył i okazało się, że jesteśmy już starym zespołem, a potem skreślano takich zawodników jak Pirlo, który w Juve pokazał jaką jest klasą.
teraz to wyważył, albo sobie podkoloryzował w książce