To, co miało być wymarzonym wieczorem, dla Rafaela Leão ostatecznie okazało się koszmarem - pisze Marco Pasotto na łamach LGdS. Portugalski skrzydłowy jest negatywnym bohaterem czwartkowej porażki Milanu z Romą. W jego stronę w momencie zmiany w 78. minucie skierowano grad gwizdów i buczenia. Mniej-więcej z trzech czwartych stadionu, bowiem śpiewy słyszane były jedynie z trybuny południowej na San Siro. Kibiców zirytować mogło również powolne opuszczanie murawy (przy niekorzystnym wyniku).
Ani jednego zagrożenia pod bramką przeciwnika, ani nawet poczucia, że chciałby spróbować. Widać to było również po mowie ciała 24-letniego napastnika. Jego postawa nie została doceniona nawet przez kolegów z zespołu, ponieważ w pewnym momencie drugiej połowy Maignan również krzyknął i gestykulował w jego stronę, że nie zareagował na wznowienie gry przez Giallorossich.
Tam nie ma świętych krów. Wygrywa i przegrywa cała drużyna. Jeśli nie jesteś w stanie umierać na boisku za drużynę w każdym momencie spotkania to nie zasługujesz żeby w niej grać.
Temat poruszany wielokrotnie. Rafał jak ma dzień to wygrywa mecze a jak nie ma to jest kotwicą przez którego wszyscy cierpią
Wczoraj nie.
Ale Leao kumuluje swoją energię na całe spotkanie skupiając swoją siłę na ofensywie. Może to zabrzmi dosyć drastyczniecdzisiaj i jednocześnie trywialne, ale Rafa nie będzie nadmiernie tracił sił w obronie, bo woli się pokazać ataku.
A Pioli zwyczajnie tego nie ogarnia, tak jak w sytuacji z RLC.
Ale według mnie to cała drużyna powinna zostać wybuczana, bo wszyscy zagrali słabo - może prócz Gabbii, Maignana i Adliego. Jak prawie cała drużyna gra źle, to jest i również wina przygotowania taktycznego - a za to odpowiadają Pioli i jego sztab.
Co do Leao, on nigdy nie miał cech lidera i nie będzie mieć. Lubię bardzo Portugalczyka, ale jeśli on sam mówi o byciu liderem Milanu, to moim zdaniem musi zdecydowanie popracować nad mentalnością.
Niech odpowie na boisku i przyłoży znowu paluszek do ust. :P