W sobotę Olivier Giroud rozegra swój ostatni mecz w koszulce Milanu. Od nowego sezonu będzie zawodnikiem Los Angeles FC. Francuski napastnik udzielił wywiadu dla L'Equipe, w którym m.in. poinformował, że Euro 2024 będzie jego ostatnim wielkim turniejem w reprezentacji Les Bleus. Najlepszy strzelec reprezentacji Francji skomentował także swoje relacje z Ibrą.
"To będą moje ostatnie mistrzostwa z Les Bleus, oczywiście będzie mi tego bardzo brakowało, ale myślę, że moja przygoda z reprezentacją Francji zakończy się po mistrzostwach Europy. Zawsze mówiłem, że zakończę, kiedy moje ciało mnie o to poprosi. Myślę, że przede mną jeszcze dwa dobre lata, ale jeśli chodzi o reprezentację, moim zdaniem, to już koniec". "Zaczynam patrzeć wstecz i mierzyć poczynione postępy. To oczywiście dla mnie wielka duma, zaszczyt i przywilej, że mogłem rozegrać tak wiele meczów dla mojego kraju. Emocje nie mogą wziąć góry. Nadal jest coś do wygrania, nawet jeśli będzie to dla mnie wyjątkowy turniej".
O Milanie: "Minęło kilka miesięcy, wiedziałem, że mój kontrakt dobiega końca. Podjąłem decyzję o odejściu kilka miesięcy temu i doszła ona do skutku w ostatnich kilku tygodniach. Decyzję o przejściu do MLS musieliśmy podjąć już po obejrzeniu klubu. Ciężar lat zaczyna być odczuwalny i pomyślałem, że gra co trzy dni jest coraz trudniejsza, szczególnie na tym poziomie. Nie jadę tam jako turysta, ale myślę, że MLS to dla mnie odpowiednie miejsce".
"Ibra wyjaśnił mi, czego mogę się spodziewać. Powiedział mi, że będę się dobrze bawił, w tej lidze napastnicy mają wiele okazji do zdobywania goli. Uprzedził mnie również, abym uważał na warunki pogodowe, bowiem można dostać udaru cieplnego, gdy będziemy grać latem w Houston lub Dallas"
Ostatni sezon w barwach Milanu? "Statystycznie radziłem sobie dobrze, ale nie jest to najlepszy sposób na pożegnanie z Milanem. Mówiąc bardziej szczegółowo, w lidze zdobyłem 14 goli i zaliczyłem 8 asyst. Biorąc pod uwagę mój wiek, niewielu sądziło, że nadal mogę wnieść taki wkład. To oznacza, że byłem aktywny i włożyłem w to swój wkład".
Francuz opowiedział także o swoich relacjach z Ibrahimoviciem, który pojawi się w dokumencie (zostanie wyemitowany we francuskiej telewizji w najbliższą niedzielę): "Producent powiedział mi, że byłoby fantastycznie mieć go ujętego w filmie dokumentalnym. Spotkaliśmy się w małej restauracji w Mediolanie i zaczęliśmy rozmawiać. Przypomniałem mu, że kiedy dołączyłem do Milanu, powitał mnie szokującymi słowami: 'Pamiętaj, jest tylko jeden król w Milanie i jestem nim ja'. Mamy świetne relacje, panuje między nami wzajemny szacunek, a rywalizacja z nim była stymulująca, ponieważ jestem konkurencyjny. Przeżyliśmy niezwykłe chwile w Milanie, na przykład te związane ze zdobyciem mistrzostwa dwa lata temu. Podobnie jak on byłem na swój sposób liderem. Nie jestem przyzwyczajony do wydawania poleceń, staram się mówić w sposób przemyślany i rzeczowy. I jak mówi Zlatan: 'Często ten, kto nic nie mówi, jest najbardziej niebezpieczny'".