JUVENTUS – MILAN 2:0
Rossoneri zwiększają stratę do czołowej czwórki...
Przygotowania do nowego sezonu rozpoczęły się na dobre. A.C. Milan zaprezentował nowego szkoleniowca i w miniony poniedziałek wszyscy obecni w Milanello zabrali się do pracy. Historycznie Rossoneri prawie zawsze byli wymieniani w gronie faworytów do wygrania zarówno Serie A, jak i Ligi Mistrzów. W ostatnich latach jednak ta tendencja uległa zmianie i dzisiaj nikt przy zdrowych zmysłach nie postawi Milanu na równi nie tylko z Realem Madryt w Europie, ale i z sąsiadami zza miedzy na krajowym podwórku. I nie zmieni tego nawet mistrzostwo sprzed dwóch lat, czy półfinał Champions League w sezonie 2022/2023. Jedno jest pewne. W okresie mercato przed władzami klubu znów dużo pracy - czasy kiedy Milan był ligowym średniakiem nie mogą już wrócić. Czy w trakcie okienka transferowego znów zapanuje legendarny optymizm?
Mimo chwilowego oddechu, jakim były dla kibiców Rossonerich lata 2022-2023, w kierunku nowego sezonu trudno spoglądać z wielkimi nadziejami. Oczywiście niepoprawni romantycy powiedzą po raz kolejny: „Tak, teraz już na pewno wrócimy na stałe do czołówki”. Na poparcie swojej tezy nie mogliby zaprezentować jednak zbyt wielu argumentów. Konkrety? Na pewno Theo w optymalnej formie, na pewno uśmiechnięty i zadowolony Leão, na pewno w pełni zdrowy Maignan. Z całą pewnością dwa znakomite wzmocnienia z poprzedniego sezonu, czyli Reijnders i Pulisic. I to by było na tyle. Oczywiście wszyscy wierzą w to, że do optymalnej dyspozycji wrócą Tomori, Kalulu czy Bennacer. To nadal jednak niezbyt dużo i to nawet pomijając kwestię niepewności czy wszyscy w komplecie będą w przyszłym sezonie zakładać czerwono-czarną koszulkę.
Rewolucja zamiast ewolucji
Milan ma zbyt wiele przeciętnych punktów w swojej kadrze. Lata zaniedbań, chaosu, zmian właścicielskich, niewytłumaczalnych transferów, roszad trenerskich, oddawania topowych zawodników za darmo po wygaśnięciu kontraktów, całkowite zaniedbanie włoskości drużyny, musiały w końcu odbić się czkawką. Sezon 2021-2022 dał nadzieję, że klub zmierza w dobrym kierunku, mimo że mistrzostwo zdobywał z biegającymi na zmianę na prawym skrzydle Saelemaekersem i Messiasem, a także z eksploatowanym do granic możliwości Hernándezem, który przez cały sezon nie doczekał się solidnego zmiennika. Jednak mimo wszystko wydawało się, że Scudetto to duży krok w dobrą stronę. Późniejsza znakomita kampania w europejskich pucharach dała nadzieję na ciągłość procesu. Niestety nic z tego. Przed poprzednim sezonem klub postanowił dokonać dużych inwestycji pozyskując aż dziesięciu piłkarzy, jednak ruchy na rynku transferowym nadal nie rozwiązały wszystkich problemów kadrowych. Bardzo możliwe, że właśnie ze względu na tak dużą ich liczbę.
W nieco ponad rok dyrekcja sportowa dokonała całkowitej rewolucji w środku pola, z mistrzowskiej kadry zostawiając jedynie Ismaëla Bennacera, który i tak stracił cały okres przygotowawczy ze względu na poważną kontuzję. W drużynie, na przestrzeni całego sezonu, znajdowało się dziesięciu środkowych obrońców, a i tak w pewnym momencie na stoperze musiał zagrać Theo. Davide Calabria, kapitan i jedyny regularnie grający wychowanek, popadał w coraz większą przeciętność, a eksploatowany do granic możliwości Olivier Giroud teoretycznie doczekał się solidnego zmiennika, ale nie dosyć, że transferu dokonano ostatniego dnia okienka, gdy liga już trwała, to dodatkowo Luka Jović sprawdzał się jedynie wchodząc z ławki. Gdy dostawał szansę od pierwszej minuty, najczęściej był całkowicie bezbarwny. Dwa nowe nabytki – Okafor i Chukwueze praktycznie cały sezon również spędzili jako rezerwowi, dający liczby Leão i Pulisic byli nie do wygryzienia, choć ten pierwszy niekiedy miewał długie okresy chimerycznej gry.
Finalnie ostatnie tygodnie sezonu 2023-2024 praktycznie nikogo nie interesowały, a Rossoneri tracąc aż 19 punktów do Interu zdobyli wicemistrzostwo, które nikogo nie ucieszyło. Koniec końców zamiast stopniowego, punktowego wzmacniania drużyny, dwóch-trzech mocnych transferów (jak to próbowano, z marnym skutkiem, zrobić przed sezonem 2022-2023) i skracania dystansu do coraz bardziej odstającego od reszty stawki sąsiada zza miedzy, otrzymaliśmy przed ubiegłym sezonem istną mozaikę, kilkanaście transferów, rewolucję kadrową i dość duże rozczarowanie. Działania władz klubowych na rynku transferowym nie pozwalają pozbyć się jednak wrażenia, że w ostatnich latach Stefano Pioli zrobił wynik ponad stan. Że nadal bardziej miarodajnym odzwierciedleniem siły obecnego Milanu jest walka o top 4 i awans do Ligi Mistrzów (a potem ewentualnie o wyjście z grupy) niż bicie się do maja każdego roku o mistrzostwo i triumf w Europie. Ubiegłoroczne nabytki miały zwiększyć głębię składu, wzmocnić rywalizację, jednak na przestrzeni całego sezonu, traktowane jako całość, nie przyniosły oczekiwanego efektu.
Po co oni przyszli?
Od momentu, gdy Stefano Pioli swoją pracą przywrócił Milan do krajowej czołówki władze klubu miały kilka okienek transferowych, aby stopniowo rozwijać ten projekt i systematycznie wzmacniać siłę kadry Rossonerich. Niestety wiele ruchów nie da się logicznie wytłumaczyć i ciężko oprzeć się wrażeniu, że dużo lepszym rozwiązaniem byłby w niektórych przypadkach brak transferu, niż podpisanie kontraktu z danym zawodnikiem i finalnie przepalenie w piecu kolejnych milionów euro. Dobrym przykładem jest sezon mistrzowski, przed którym do klubu przybyli nie tylko Maignan, Tomori, Giroud i Florenzi, ale także Bakayoko, Pellegri czy Ballo-Touré. Czy któryś z tych trzech transferów miał jakikolwiek sens? Uznajmy to za pytanie retoryczne. Celowo pomijam tutaj Juniora Messiasa, bo z jednej strony nie był to transfer na miarę Wielkiego Milanu, ale z drugiej, sympatyczny Brazylijczyk zawsze grał niezwykle ambitnie i starał się na tyle, na ile pozwalały mu jego umiejętności. Czy był rozczarowaniem? Nie. Czy kiedykolwiek powinien trafić na San Siro? Również odpowiedź negatywna. Warto zauważyć, że trzech z nich (Bakayoko, Pellegri i Messias) trafili do klubu w ostatnim tygodniu okienka transferowego, co w kolejnych latach pokazało niepokojącą tendencję.
Rok później sytuacja wyglądała jeszcze ciekawiej. Klub zainwestował w Charlesa De Ketelaere i na papierze ten transfer nie miał wad. Młody, zdolny, robiący furorę na rodzimym podwórku chłopak, miał stać się brakującym elementem układanki i punktowym wzmocnieniem drużyny na pozycji, która tego oczekiwała najbardziej. To, że Belg się nie sprawdził i finalnie nie ma już go w klubie, to zupełnie inna kwestia. W dniu transferu praktycznie wszyscy byli zadowoleni, piłka jednak musi zakładać różne scenariusze. Przy tym transferze rzuciło się w oczy jednak coś zupełnie innego. Milan negocjował z Brugią długie tygodnie starając się urwać jak najwięcej z oczekiwanej kwoty. Koniec końców młody pomocnik trafił na San Siro, jednak trudno było oprzeć się wrażeniu, że cała energia przeznaczona na mercato skierowana była tylko w tym jednym kierunku, a całą resztę zaniedbano. Efekt? Oprócz rozgrywającego Clubu Brugge dostaliśmy też Divocka Origiego, Astera Vranckxa, Sergino Desta i w zimowym okienku Devisa Vasqueza. To zdanie chyba nie wymaga jakiegokolwiek komentarza. Warto również zauważyć, że zarówno Belg, jak i Amerykanin przybyli w ostatnim dniu okienka. Jedynym, który mógł być i stał się sensownym wzmocnieniem był Malick Thiaw, pozyskany z niemieckiego Schalke.
Miniony sezon to sytuacja z jednej strony zupełnie inna, a z drugiej całkiem podobna. Klub przygotował kibiców na spora rewolucję, zwłaszcza w drugiej linii i szybko wykonał wiele ciekawych i obiecujących ruchów przychodzących. Całkowicie jednak zaniedbał przy tym wzmocnienie środka ataku i do ostatnich godzin okienka istniało ryzyko, że Giroud, przynajmniej do zimy, zostanie zupełnie sam. Ostatecznie udało się rzutem na taśmę podpisać kontrakt z Luką Joviciem, co ze wszech miar zdawało się być rozsądnym ruchem. Oczywiście jeżeli nie weźmiemy pod uwagę faktu, że zmiennik dla leciwego, choć nadal wspaniałego Francuza, powinien trenować z klubem od początku przygotowań. Charakterystyczne, że znów ktoś z osób odpowiedzialnych za politykę transferową klubu nie wytrzymał napięcia i pod koniec okienka zdecydował się na standardowy, niewytłumaczalny ruch, podpisując kontrakt z Marco Pellegrino. W jakim celu? To pozostanie nierozwiązywalną tajemnicą.
Transfery? Tylko do połowy sierpnia!
Milan trafiał na rynku transferowym, ale również przepalał pieniądze na zawodników, co do których wątpliwości były już w trakcie podpisania umowy. A nawet pewność, że to nie może się udać. Czy osiem błędnych transferów w trzy lata to dużo? Nie, jeśli mówimy o transferach, które po prostu nie wypaliły. Jeśli jednak mówimy o ośmiu zawodnikach, z których żaden nie miał prawa wypalić, bo gołym okiem było widać, że ani jeden z nich nigdy nie powinien trafić do Mediolanu, to skala problemu jest bardzo duża. Ośmiu kompletnie niepotrzebnych piłkarzy można było z cała pewnością zamienić na jednego-dwóch, którzy byliby prawdziwymi wzmocnieniami podstawowej jedenastki i rozwiązaliby palące problemy, a nie generowali kolejne w postaci wysokiej pensji i praktycznie żadnej wartości sprzedażowej.
Skala nielogicznych decyzji w ostatnich dniach letniego mercato sprawia, że może ktoś w klubie powinien podjąć decyzję, że wszystkie zmiany przeprowadzane są do 20 sierpnia. Za czasów Silvio Berlusconiego i Adriano Gallianiego ostatnie godziny przed zamknięciem okienka transferowego latami rozpalały kibiców do czerwoności, często bowiem można było spodziewać się prawdziwego i nieoczekiwanego hitu. W ostatnich latach Rossoneri powinni sami na siebie nakładać zakaz transferowy od drugiej połowy sierpnia. Klub zapewne byłby nieco bogatszy i z całą pewnością nie słabszy niż ten, który oglądaliśmy.
Przed obecnym sezonem Milan znalazł się w zupełnie nowym położeniu. Z jednej strony, po odejściach Piolego, Giroud i Kjæra, przy San Siro znów musi dojść do wielu zmian. Z drugiej, od tygodni słyszy się o kolejnych nazwiskach, które są rozważane przez władze klubu, ale finalnie nadal do niego nie trafiają. Coraz to nowe plotki nie zwiększają nadziei wśród kibiców, a raczej potęgują niepokój, gołym okiem bowiem widać, że coraz częściej Milan nie jest już pierwszym, ani nawet drugim wyborem dla poszczególnych piłkarzy. Dodatkowo klub stara się negocjować jak najkorzystniejsze warunki transferu, co oczywiście ciężko uznać za błędną politykę. Jednak dzisiejszy futbol jest nieustanną demonstracją siły nie tylko na boisku. Również w gabinetach czasem trzeba podjąć szybką decyzję by wyprzedzić konkurencję, czasem kosztem kilku milionów euro. Tych samych milionów, które z taką łatwością są w ostatnich latach wyrzucane w późnosierpniowe błoto.
Zatem, odpowiadając na tytułowe pytanie wydaje się, że wyjścia z tej sytuacji są dwa. Włodarze szybko i trafnie zdiagnozują palące problemy mercato ostatnich lat, dokonają kilku inwestycji, które zrobią wrażenie na konkurencji i dadzą jasny sygnał, że klub chce należeć do europejskiej czołówki. Wtedy w Mediolanie faktycznie znów zapanuje optymizm. Drugim wyjściem jest ponowne uzupełnianie kadry byle kim pod koniec sierpnia. Wtedy z kolei po raz kolejny pozostanie nam liczenie na słabość innych na krajowym podwórku, oglądanie pleców sąsiada zza miedzy i niepewność czy przed następnym sezonem w końcu przestaniemy popełniać te same błędy.
AUTOR FELIETONU: Łukasz Majchrowski
Natomiast nieco zaskakuje mnie, że w komentarzach obecnie dominuje zrozumienie dla tego jaką strategię ma klub. Niby od lat jest to bardzo czytelne, ale za Pioliego wszystko poniżej Scudetto i wygranej ligi Mistrzów to było kręcenie nosem, a jak Stefano tylko odszedł to jakby wszyscy wreszcie przyjmują do wiadomości, że na obecnym etapie celem jest top4 co sezon, do momentu kiedy nie będzie można sobie swobodnie pozwolić na więcej...
Przyjdzie czas na transfery gwiazd....
Jeszcze będziemy realem/barcelona tylko z głową i nie na kredyt.
Też tak uważam.
Absolutnie nie jest to przygotowanie na Atalantę 2.0
Zwróć uwagę, że minionych kilka sezonów było skupionych wokół redukcji kosztów i podniesieniu wpływów. Ciężar jest stopniowo przenoszony na podnoszenie jakości zespołu. Jak na moje to jest model prowadzenia klubu, w którym ktoś na górze wie, że jak chcesz rywalizować z Realem, City i innymi klubami z topu to musisz mieć finanse, chociaż jakkolwiek zbliżone do tych klubów... Milan przed przejęciem przez Elliota miał bodajże przychodzy rok do roku w okolicach 200m Euro... Na pensje graczy przeznaczał 140m... Obecnie? Przychody kręcą się koło 400m, a na pensje przeznaczamy w okolicach 90m. A przy tym klub odbudowuje swoją pozycję we Włoszech i Europie czysto sportowo.
Atalanta, Salzburg czy Ajax mają być samowystarczalne ale nie mają zapędów mocarstwowych. Milan - owszem - po prostu nie chce startować zawsze ze straconej pozycji. Po prostu jeszcze nie tu i jeszcze nie teraz.
PS: Dane finansowe znalezione na bardzo szybko w internecie, jeśli są gdzieś pomylone to przepraszam.
Jak pisałem przyjdzie czas na zakontraktowanie gwiazd ale to za parę lat z "czystym budżetem" nie jak farsa czy inne p$g na kredyt
Na walkę o Scudetto to nie wygląda. Celem minimum wydaje się być udział w LM i wiążące się z tym korzyści finansowe. A w innych rozgrywkach im więcej się uda ugrać tym lepiej, ale bez zbędnego ciśnienia. Do tego dalsze podbijanie wartości klubu i ciśnienie na cyferki. Wzrost rozpoznawalności klubu co ma wpływ na marketing.
No i teraz metody
Na początek trener, który ma stymulować rozwój zawodników i zrobić niezbędne minimum jeśli chodzi o wyniki. Do tego charakterem ma odpowiadać zarządowi i nie powodować zbędnych problemów. Atrakcyjna i lekka dla budżetu pensja to kolejna zaleta. Jeśli chodzi o transfery to mają być adekwatne do celów jakie ma osiągnąć trener i jego potrzeb, a marudził to on nie będzie (patrz wyżej). Młodzi, rozchwytywani zawodnicy są poza zasięgiem, bo klubu na nich nie stać i nie ma on szans w sytuacji licytacji o zawodnika. Trzeba dostosowywać strategię transferową do potrzeb. Dlatego z klubem łączeni są zawodnicy niechciani, pod formą, z kończącymi się kontraktami, mniej znani, z którymi ma sobie poradzić trener. Podbijanie wartości klubu - przez to należy rozumieć stabilność wyników, mozolne prace nad nowym stadionem, pozyskiwanie środków ze sprzedaży graczy, za których pojawią się atrakcyjne oferty. Wzrost rozpoznawalności - aktywność w mediach, udział w wydarzeniach, próba odnalezienia się w obecnych trendach. No i na koniec osoba Zlatana, który ma multi rolę - autorytet, który ma udobruchać niezadowolonych kibiców i firmować niepopularne decyzje swoim nazwiskiem, robić za pajaca w mediach i zwiększać zasięgi klubu oraz podbijać sprzedaż.
Jak np ten Simić, wyróżniał się na tle innych młodzików, udany debiut w lidze gdzie nawet zdobył bramkę kiedy to drużyna była w dołku i wydawać by się mogło, że będziemy go częściej widywać jednak tak się nie stało a w styczniowym okienku wrócił Gabbia z wypożyczenia. No ale to kiedy planujemy wgl im dać pograć w składzie seniorskim chłopak w maju skończył 19lat.
Przykładów jest wiele i można to zaobserwować dzisiaj jaką dojrzałością potrafią się wykazać bardzo młodzi gracze gdzie kiedyś to było wgl nie do pomyślenia. Zobaczcie tego Yamala każdy gadał, że za młody na to na tamto a proszę bardzo ktoś się nie bał postawić na chłopaka i dostał powołanie na Euro gdzie zresztą grał w podstawowym składzie, parę razy asystował i strzelił piękną bramkę w półfinale przy okazji wygrywając puchar i to w wieku 17lat. Obecnie ma status gwiazdy i jest wart 120mln euro. Albo ten cały Bellingham jeszcze 4lata temu był wart 11mln euro, obecnie 180 i ma doświadczenie w postaci 219 meczy rozegranych w karierze to są niebywałe liczby jak na gracza w wieku 21 lat.
Simić w niewiele ponad 6 miesięcy praktycznie potroił swoją wartość. Skoro tyle lat inwestowaliśmy w ten sektor młodzieżowy to jak już mamy konkretnych graczy to czemu z nich nie korzystamy i sprzedajemy za bezcen albo wgl nie zarabiamy a później oglądamy na boisku gości co wgl nie powinni byli zakładać tej koszulki bo na nią nie zasłużyli.
W sumie jest dobrze czy nie? Nie wiadomo.
I to życzeniowe myślenie, że można było zamienić te małe transfery z kilku lat w jeden większy. Wręcz to dziecinnie naiwne rozważania. Nie, nie dałoby się. Milan miał po prostu tyle środków na koniec okienka i tyle.
I serio, to czepianie się transferów za 1,2,3 mln jest niepotrzebne. To standard w wielu klubach, że się próbuje ściągać takie talenty. To że nie wychodzi nam to za często, to inna sprawa. Ale trzeba to wpisać w koszta i tyle.
Kluby jak Milan będą dalej kupować pod koniec okienka, bo wtedy pojawiają się okazję. Tak będzie i tyle. Nie stać nas na pokonywanie rywali i kupowanie topowych talentów. Zostają nam okazje i transfery za drobne. Czasem się taki uda i jest warty kilku nieudanych. Np. Kalulu.
To co nas różni, to brak chęci podejmowania ryzyka. I tego autor jakoś nie był w stanie zdiagnozować. Gdy jest koniec mercato, a my mamy palącą potrzebę, to nie robimy tego wzorem innych. Czyli np. wypożyczanie z obowiązkiem wykupu. Poniekąd słusznie, bo rywale pokazali jak wiele flopow z tego się rodzi. Dlatego wolimy transfery typu Jovic czy Pellegri. Proste.
Bardziej na miejscu autora bym się skupił na pytaniu, czemu Milan przestał być klubem w którym młodzi się rozwijają. Czemu musi odchodzić Simic za grosze albo czemu nie jesteśmy w stanie dać do kadry utalentowanego Włocha.
Bo ich wszystkich sprzedajemy i żadnych nie kupujemy. Z jakichś dziwnych powodów zarząd nie chce Włochów w drużynie, woli Francuzów
Albo że Pellegrino był zakupem który nie zrobił nam żadnej krzywdy.
Dobrze wiemy że nasi managerowie wiedzą czego nam brakuje (2 napastników, 1 albo 2 środkowych pomocników i obrońca) i co najważniejsze wiedzą też że muszą być to dobrzy zawodnicy. Ale rynek transferowy w rzeczywistości to nie jest kariera w Fifie. Żeby kogoś pozyskać to trzeba zadowolić wszystkie strony czyli sprzedającego, samego zawodnika i jego środowisko a w dodatku co w sumie najważniejsze to samemu pozostać zadowolonym.
Wszyscy wiemy że dysponujemy ograniczonym budżetem ( powiedzmy że wynosi on z 80 milionów) i musimy za to kupić 4/5 wartościowych zawodników.
Musimy być realistami i patrzeć na innych swoją miarą bo od lat widac tendencje że najlepsi a nawet bardzo dobrzy gracze rzadko zmieniają kluby a niektórzy tutaj na stronie to tak:
My możemy sprzedać Leao ale za 120 milionów minimum, Theo to 100 baniek, Maignan minimum 55 a Tomori i Bennacer to 50 milionów i nich idą ale za mniej to niech zostaną bo to się nam nie opłaca i ja zgadzam się z tym myśleniem bo sam za mniej bym nie sprzedał ale trzeba też zauważać drugą stronę.
Dla Salzburga Pavlović to najbardziej wartościowy gracz i oni też sobie myślą za 25 sprzedamy ale za mniej to już nie,
Udinese z Samardziciem to samo, Fofana ma rok kontraktu ale to nie znaczy że oni oddadzą go za 10 baniek bo za tyle to będą woleli go zostawić do końca kontraktu (sami też tak robiliśmy)
Zirkze niby był okazją ale wymagania agenta były absurdalne i nie dziwię się że zrezygnowaliśmy, Rabiot to samo niby piłkarsko jest okazją ale po pierwsze nie wiemy czy stać nas na niego a po drugie czy nawet jakby było nas stać to czy on by chciał tu grać.
Dlatego zachowajmy spokój bo nie mamy nieograniczonego budżetu i nie stać nas żeby za każdego dać tyle ile na poczatku chce ich klub bo 5 milionów stargowane na każdym z 5 transferów daje łącznie 25 milionów czyli lekko licząc prawie 1/3 całego naszego budżetu na transfery. Nie mamy wyboru musimy czekać na kogoś wartościowego bo inaczej nas nie stać i nie jest to wina Ibry, Furlaniego, Moncady tylko nasza obecna rzeczywistość (na pocieszenie powiem że podobną rzeczywistość ma 99 procent innych klubów xd)
Oczywiście, człowiek by chciał, żeby to był Milan Glamour złotej ery Silvio Berlusconiego, ale te czasy już dawno minęły i nie wrócą, mamy zupełnie inny model zarządzania klubem i możemy sobie tylko zgadywać co tam się pod dywanem dzieje, płodząc takie felietony i czytając rzewne żale w kolejnych relacjach z mercato Milanu.
Kupić 20 zawodników w ciągu 2 lat i zrobić z nich od razu automat do masakrowania przeciwników omijając zgranie... Nie wygrywasz dwóch meczów jesteś nikim, wygrywasz 7 meczow z rzędu to może być, ale mogłoby być lepiej...Najlepiej jakby wśród tych 20 zawodników byli sami gracze 18-25 lat max plus reszta 15 Latków z Primavery żeby ich ogrywać... Ten kto kopnie dobrze dwa razy w piłkę to kontrakt min 7m i na 8 la z gory jak Chelsea, a ten kto nie strzeli setki to spakować go do wora i do drugiej części Mediolanu... Aaa no i zapomniałbym.... Brak jakichkolwiek negocjacji przy transferach... Ktoś chce 50m to dać od razu 55m żeby pokazać siłę!!! Wtedy taki zawodnik widzi i myśli... O kurde tyle za mnie dają to ja dla nich wszystko.. I o to chodzi...
I wtedy wyskakuje @corsa ubrany cały na biało i mówi... " O taki Milan walczylem na forum!"