SS LAZIO – AC MILAN 2:2
Milan nadal bez zwycięstwa w Serie A...
Jednym z kluczowych elementów budowania tożsamości klubowej jest stawianie na rodzimych zawodników. Oczywiście w dzisiejszych czasach globalizacja sprawiła, że w Europie zostało już niewiele drużyn, które w większości stawiają na piłkarzy z własnych akademii, a często nawet pochodzących z tego samego kraju. Budowanie tożsamości na przywiązaniu do klubu młodych chłopców, którzy od dziecka kibicowali swojej drużynie i marzyli o grze w ukochanych barwach jest coraz rzadziej spotykane i zakrawa o niepoprawny romantyzm. W dużej części „swoimi” stają się przybysze z innych krajów, niekiedy nawet kontynentów. I nie ma w tym absolutnie nic złego. Gorzej, jeżeli w klubie wychowuje się dobrych piłkarzy, którzy muszą odejść, aby rozwinąć swój talent i pokazać pełnię umiejętności. Jak pod tym względem odnajduje się AC Milan? Czy drużyna ma problem z niedoborem utalentowanej młodzieży, czy może tylko z jej posiadaniem w pierwszej drużynie? A może problem w ogóle nie występuje?
Chyba każdy kibic Rossonerich od czasu do czasu z rozrzewnieniem wraca do epoki Paolo Maldiniego, Franco Baresiego czy Alessandro Costacurty, z których tylko ten ostatni na chwilę opuścił San Siro, aby w wieku dwudziestu lat nabrać doświadczenia na wypożyczeniu. Cała trójka to żywe symbole przywiązania do jednego klubu jakich w skali Europy możemy wymieniać bardzo wiele, zwłaszcza w latach dziewięćdziesiątych. Obecnie chyba najlepszym przykładem takiego przywiązania jest wieloletni kapitan Atlético Madryt – Koke, który wręcz poświęcił swoją karierę dla dobra klubu, stając się boiskowym odzwierciedleniem myśli Diego Simeone. Dynamiczne czasy, jakich doczekał się futbol, nie sprzyjają tego typu romantycznym karierom i chyba nikt już tak naprawdę nie oczekuje takiego „bohaterstwa” od swoich zawodników.
Inną kwestią jest wychowywanie młodych piłkarzy i dbałość o rozwój ich talentu do tego stopnia, aby mogli stać się ważną częścią drużyny seniorskiej przynajmniej na kilka lat. Wszystkie największe kluby mają potężne akademie, systemy szkolenia i bazy treningowe właśnie po to, by „produkować” swoich zawodników, którzy od dziecka mają wpajane DNA klubu. Stawianie na rozwój młodzieży daje również pozytywny aspekt finansowy, sprzedaż zawodnika dorastającego w klubie to czysty zysk, który można przeznaczyć na dalszy rozwój klubowych struktur. Kto zaniedbuje ten aspekt, siłą rzeczy prędzej czy później pozostanie w tyle za największymi.
W poniższej analizie autor wziął na tapet ostatnich dwadzieścia lat. Z racji mnogości informacji celowo pominięci zostali zawodnicy, którzy kibicom włoskiego calcio mogą być znani głównie z boisk Serie B, a w najwyższej lidze zaliczyli niewiele znaczące epizody. Dziś przyjrzymy się prehistorycznym czasom, czyli okresowi 2004-2013.
2004-2007
W pierwszej dekadzie XXI wieku Milan należał do ścisłego europejskiego topu, trzykrotnie grając w finale Ligi Mistrzów. Siłą rzeczy kadra pierwszego zespołu była naszpikowana gwiazdami światowego formatu i młodym zawodnikom trudno było znaleźć swoje miejsce w tak wymagającej szatni. W szeroko rozumianej kadrze pierwszego zespołu pojawili się między innymi: Lino Marzorati, Davide Di Gennaro, Alessandro Matri, Luca Antonelli czy pozyskany z Ceseny Nicola Pozzi. Pierwszych dwóch zaliczyło w barwach Rossonerich epizody i przez kilka sezonów byli wypożyczani, aż w końcu odeszli na stałe, by kontynuować swoje kariery. Jak pokazały późniejsze lata, zdecydowanie większą ich część spędzili w Serie B. Na trochę wyższym poziomie, bo w barwach drużyn dolnej połowy tabeli Serie A, większość czasu spędził Nicola Pozzi, który nie doczekał się debiutu w pierwszej drużynie Milanu.
Inaczej wygląda sytuacja z dwoma pozostałymi Włochami. Obaj zaliczyli epizody u progu seniorskiej kariery, byli wypożyczani do różnych klubów, odeszli na stałe, by po latach wrócić i założyć czerwono-czarną koszulkę w zupełnie innej rzeczywistości niż ta, w której dorastali. Matri po dwóch przyzwoitych sezonach w Juventusie został wykupiony przez Milan za 11 mln euro w 2013 roku. W jego barwach spędził pół roku, rozegrał 15 spotkań, strzelił jedną bramkę, znów był wielokrotnie wypożyczany, a następnie odszedł do Sassuolo w 2016 roku za niecałe 2 mln euro. Czy Matri był piłkarzem na miarę ówczesnego Milanu? Kwestia mocno dyskusyjna, niemniej jednak biorąc pod uwagę jego liczby w innych klubach zdecydowanie i tak był sporym rozczarowaniem. W latach 2015-2018 z kolei 66 spotkań rozegrał Luca Antonelli, który również wrócił po latach, jednak jego przygoda była dużo bardziej udana niż Matriego. Solidny boczny obrońca, który jakościowo idealnie wpasował się w szeregi przeciętnego klubu. Nie zmienia to faktu, że obaj nigdy nie trafiliby z powrotem do Milanu, gdyby ten nie popadł w wieloletni kryzys.
W omawianych latach zdecydowanie ponad wymienioną piątkę wybija się dwóch zawodników. Pierwszy z nich jest wzorem modelowo poprowadzonej kariery i powinien być punktem odniesienia w kontekście kolejnych zdolnych wychowanków z potencjałem na grę w pierwszej drużynie. Debiut w pierwszym zespole w wieku siedemnastu lat. Wypożyczenia, na których spędził cztery sezony – rok w Serie C, dwa lata na drugim poziomie rozgrywkowym we Włoszech, a następnie debiutancki rok na pierwszoligowych boiskach w barwach Empoli. Taka ścieżka kariery zaowocowała w przypadku Ignazio Abate transferem do Torino, w którym okrzepł, grał dość regularnie i zapracował na powrót na San Siro już po roku. Od razu, od sezonu 2009/2010, wychowanek stał się ważną częścią pierwszego zespołu, którą był przez kolejnych dziesięć lat aż do zakończenia kariery. W między czasie rozegrał 22 spotkania w reprezentacji Włoch, a jego licznik w barwach Milanu zamknął się w liczbie 306 występów we wszystkich rozgrywkach.
Zupełnie inaczej potoczyła się kariera ostatniego piłkarza, o którym należy wspomnieć. 266 spotkań w Serie A, 60 w Premier League, 34 w Lidze Mistrzów i 46 w reprezentacji narodowej. W barwach Milanu zaledwie 106 minut. Matteo Darmian dopiero w wieku dwudziestu jeden lat rozegrał w miarę regularny sezon, występując na wypożyczeniu w barwach drugoligowej Padovy. Zaowocowało to transferem na zasadzie współwłasności do Palermo, które zapłaciło za niego zaledwie 1,3 mln euro. Już po roku piłkarz znów został wypożyczony do grającego w Serie B Torino.
"Milan był moją szkołą życia. Przebywałem w nim do 19. roku życia. Nauczyłem się tam wszystkiego. Gra wśród wielkich mistrzów była dla mnie powodem do dumy. Nie żałuję, że odszedłem z Milanu, ponieważ chciałem grać".
Matteo Darmian w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport w 2018 roku.
Reszta jest historią. Awans klubu, wykupienie zawodnika za bezcen (nieco ponad 2 mln euro), regularna gra przez kilka lat, debiut w reprezentacji i transfer za 18 mln euro do Manchesteru United. Od czterech sezonów Darmian występuje regularnie w barwach lokalnego rywala Milanu, a także, pomimo 34 lat na karku, znów zaczął stanowić ważny punkt Squadra Azzurra. Czy jego kariera mogła potoczyć się inaczej? Wydaje się, że nawet jeśli tak, to raczej nie w barwach Rossonerich. Od roku bowiem, na prawej stronie królował inny z wychowanków, wspomniany wcześniej Ignazio Abate, a w kadrze nadal znajdowali się Gianluca Zambrotta, Daniele Bonera czy Massimo Oddo. Dla młodego i zdolnego Darmiana nie było miejsca w ówczesnej pierwszej drużynie Milanu.
2007-2010
Na początku 2007 roku do Primavery Milanu trafił z francuskiej Bastii wielki talent. W ciągu półtora roku gry w drużynie młodzieżowej Rossonerich Pierre-Emerick Aubameyang rozegrał łącznie 37 spotkań, w których zdobył 15 bramek. Jako najmłodszy z trójki braci (Catilina i Willy również byli piłkarzami sektora młodzieżowego) przejawiał zdecydowanie największy talent, jednak w pierwszej drużynie nigdy nie zadebiutował.
"W czasach gry w Milanie byłem bardzo młody i niedoświadczony, ale to tam nauczyłem się bycia profesjonalistą. Miałem przyjemność trenować z takimi zawodnikami jak Maldini, Nesta, Kaká, Seedorf czy Ronaldo. Byłem nieśmiałym chłopakiem, ale podglądałem to, co wyprawiają na boisku. Mieliśmy szczęście, że się tam wychowywaliśmy".
Pierre-Emerick Aubameyang w czasie gry dla Arsenalu.
Gabończyk jest zdecydowanie największą porażką Milanu, który przez kolejne lata wypożyczał piłkarza do francuskich klubów, aż oddał go bez żalu do Saint-Étienne za niespełna 2 mln euro na początku 2012 roku. Kolejne półtora roku w barwach dziesięciokrotnego mistrza Francji były dla piłkarza kołem zamachowym. W lipcu 2013 roku na transfer zdecydowała się Borussia Dortmund, która inwestując zaledwie 13 mln euro, zagwarantowała sobie usługi znakomitego strzelca na kolejne 4,5 roku. Pierre-Emerick rozegrał w barwach niemieckiego klubu 213 spotkań, zdobywając aż 141 bramek i pracując na transfer do Arsenalu za ok. 63-65 mln euro. Dla Kanonierów zdobył przez kolejne lata 92 bramki, później zaliczył również epizody w FC Barcelonie, Chelsea i Olympique Marsylia. Na zakończenie bogatej kariery Gabończyk zdecydował się na wyjazd do Arabii Saudyjskiej i od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Al-Qadsiah. Jak zawodnik, który w swojej karierze zdobył łącznie 381 bramek mógł zostać tak łatwo odpuszczony przez władze AC Milan? To pozostanie słodką tajemnicą Adriano Gallianiego.
W omawianych latach na szczególną uwagę zasługuje jeszcze dwóch wychowanków, którzy zrobili solidne kariery na poziomie Serie A. Jednym z nich jest Alberto Paloschi, czyli zawodnik, który miał swoje pięć minut w barwach Rossonerich na samym początku długiej kariery. Urodzony w Chiari napastnik został włączony do pierwszej drużyny na sezon 2007/2008 i rozegrał w jej barwach dziewięć spotkań strzelając cztery bramki. Tak, jak szybko został namaszczony na następcę legendarnego Filippo Inzaghiego, tak szybko został sprowadzony na ziemię. Przed następnym sezonem klub wzmocnili Andrij Szewczenko i Marco Boriello co sprawiło, że dla zdolnego wychowanka zabrakło miejsca w pierwszej drużynie. Transfer do Parmy, która nabyła 50% praw do karty zawodnika, miał pozwolić młodemu snajperowi nabrać niezbędnego doświadczenia. I rzeczywiście, już w pierwszym sezonie znacząco przyczynił się do awansu Crociatich do Serie A. W kolejnych latach występował w barwach Genoi, z której został z powrotem wykupiony przez Milan, ale od razu oddany do Chievo. Następnie przywdziewał barwy Atalanty, Swansea, SPAL, Cagliari i Sieny, rozegrał też 29 spotkań w młodzieżowej reprezentacji. Paloschi stał się symbolem solidnego włoskiego ligowca. W swojej karierze rozegrał 269 spotkań w Serie A, strzelając 60 bramek (plus 10 meczów i dwie bramki w Premier League), jednak wydaje się, że swoimi umiejętnościami najbardziej pasował do Milanu wtedy, gdy jako młodzieniec zaliczył w nim kilka udanych epizodów. Zdecydowanie nie rozwinął swojego potencjału na miarę regularnej gry w barwach Rossonerich, czego dowodem lista klubów, których barwy reprezentował później.
Drugim zawodnikiem, o którym należy wspomnieć jest Simone Verdi. Do Milanu trafił w wieku 11 lat i doczekał się debiutu w pierwszej drużynie w rozgrywkach krajowego pucharu w sezonie 2009/2010. Niestety uzbierane wtedy 42 minuty były jedynymi jakie rozegrał w czerwono-czarnych barwach. A szkoda, ponieważ przez całą swoją karierę udowodnił on, że jest solidnym zawodnikiem na poziomie Serie A. Inna sprawa, że wejście na ten poziom i utrzymanie się na nim na stałe zajęło Verdiemu długie cztery lata. Swój najlepszy okres przeżywał zdecydowanie w sezonie 2017/2018, kiedy to w barwach Bolognii zaliczył jedyne w swojej karierze double-double. Efektem dobrej gry był debiut w reprezentacji i transfer do Napoli za niespełna 25 mln euro. Obecnie Włoch reprezentuje barwy Como, z którym wywalczył awans do Serie A w minionych rozgrywkach. Czy był to piłkarz na miarę Milanu? W swoim najlepszym okresie na pewno, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę w jakim położeniu znajdowali się wówczas Rossoneri.
W omawianym okresie w klubie pojawili się również Antonio Donnarumma, Michelangelo Albertazzi, Simone Romagnoli, sprowadzony z młodzieżowej drużyny VfB Stuttgart Alexander Merkel, czy gracz brazylijskiego Gremio Rodrigo Ely. Romagnoli może pochwalić się całkiem przyzwoitą karierą, podczas której uzbierał ponad 100 spotkań na boiskach Serie A. Niemiec rozegrał w pierwszej drużynie Rossonerich czternaście spotkań zdobywając jedną bramkę w Pucharze Włoch. Z kolei brazylijski stoper jest przykładem piłkarza, na którym udało się choć trochę zarobić. Po standardowej serii wypożyczeń został w 2017 roku wykupiony przez hiszpańskie Alavés za 2,8 mln euro. Żaden z nich nie prezentował jednak umiejętności, które pozwalałyby myśleć o zadomowieniu się na dłużej w ekipie z San Siro.
Zupełnie osobną historię stanowi reprezentant Sierra Leone Rodney Strasser. Do Milanu trafił już w 2006 roku, w wieku szesnastu lat. W pierwszej drużynie rozegrał łącznie dziewięć spotkań, ale przez wielu jest zapamiętany jako ten, który kilka minut przed końcem spotkania z Cagliari przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Milanu. Z racji tego, że było to w sezonie 2010/2011, można bez ogródek powiedzieć, że miał ważny wkład w zdobycie osiemnastego Scudetto.
2011-2013
Lata 2011-2013 to kolejno pierwsze, drugie i trzecie miejsce w ligowej tabeli, które były ostatnimi znaczącymi wynikami przed kilkuletnim kryzysem w następnych sezonach. Przez cały omawiany okres trenerem pierwszej drużyny był Massimiliano Allegri, a w jej szeregach znów pojawiło się kilku ciekawych i perspektywicznych młodych zawodników.
Przed rozpoczęciem sezonu 2011/2012 do kadry pierwszego zespołu został włączony niezwykle utalentowany prawy obrońca. Traf chciał, że od dwóch lat pewne miejsce w wyjściowej jedenastce zajmował wspominany wcześniej Ignazio Abate. To sprawiło, że Mattia De Sciglio mógł w spokoju dorastać, rozwijać się i zbierać pierwsze szlify będąc opcją rezerwową. Szybko okazało się jednak, że posiada on wystarczający talent, aby częściej grać w pierwszym składzie Rossonerich. Koniec końców doprowadziło to do tego, że niemal połowę spotkań rozegranych w czerwono-czarnej koszulce rodowity mediolańczyk spędził po przeciwległej stronie boiska. Drugim z powodów, dla którego De Sciglio miał problemy z regularną grą były częste kontuzje, które spowolniły rozwój młodego Włocha. Stąd tylko 133 rozegrane spotkania w sześć lat. Niemniej jednak był on solidnym punktem pierwszej drużyny, a w 2016 roku zdecydował się kontynuować swoją karierę w Juventusie, po jedynym (!) sezonie w swojej karierze, w którym nie doznał żadnego urazu. Milan zarobił na transferze ok. 12 mln euro, a sam zawodnik do dzisiaj, z roczną przerwą na grę w Olympique Lyon, reprezentuje barwy Juventusu, tracąc praktycznie całe poprzednie rozgrywki na leczenie poważnej kontuzji.
Drugim zawodnikiem, który w tym samym okresie trafił do dorosłej szatni Milanu był Bryan Cristante. Mając zaledwie 16 lat 9 miesięcy i 3 dni zadebiutował w pierwszej drużynie w meczu Ligi Mistrzów. Kolejną szansę otrzymał dopiero dwa lata później, a następnie w styczniu 2014 roku rozegrał trzy mecze z rzędu w wyjściowym składzie, zdobywając bramkę i notując asystę. Po całkiem udanym tygodniu usiadł jednak na ławce rezerwowych, z której nie podniósł się do końca sezonu. Jak się okazało, były to jedyne mecze w koszulce Rossonerich, którzy bez żalu oddali młodego i niewątpliwie utalentowanego środkowego pomocnika do Benfiki Lizbona za zaledwie nieco ponad 5 mln euro. Transfer z perspektywy zawodnika wydawał się całkiem sensowny, Portugalczycy od lat słyną z wychowywania i rozwijania młodzieży. Młody Włoch jednak kompletnie nie odnalazł się nad rzeką Tag i po osiemnastu miesiącach rozpoczął dwuipółletni cykl wypożyczeń do Palermo, Pescary i Atalanty. Dopiero w tym ostatnim klubie, w wieku 22 lat, pokazał pełnię swoich możliwości. Po półtora roku gry nieopodal Mediolanu został wykupiony przez klub z Bergamo…i od razu wypożyczony do stołecznej Romy. Dla Atalanty był to złoty interes, za zawodnika zapłaciła 9,5 mln euro (niektóre źródła podają 5 mln), by od razu wypożyczyć go za 5 mln, a po roku zgarnąć kolejne 22 mln euro, gdy Roma zdecydowała się zatrudnić go na stałe. W barwach Giallorossich Cristante gra nieprzerwanie od 2018 roku i za chwilę rozpocznie swój siódmy sezon w stolicy Italii.
281 spotkań na najwyższym poziomie (krajowym i w europejskich pucharach) rozegrał kolejny wychowanek San Siro, który do pierwszej drużyny trafił w 2011 roku, również w wieku 16 lat. Andrea Petagna w swojej karierze był aż dziewięciokrotnie wypożyczany do innych klubów. Najlepszy jego okres przypadł zdecydowanie na lata 2018-2020, gdy reprezentował SPAL i w samej lidze zdobył w ciągu dwóch sezonów aż 28 bramek. Atalanta znów zrobiła złoty interes kosztem Milanu. Za wypożyczenie i późniejszy wykup zawodnika przez SPAL, klub z Bergamo otrzymał bowiem 15 mln euro, płacąc Rossonerim zimą 2016 roku za, przebywającego wówczas na wypożyczeniu w drugoligowym Ascoli, Petagnę zaledwie milion. Bilans Włocha w Milanie? Minuta w grudniu 2012 roku w meczu Champions League z Zenitem, cztery epizody na krajowym podwórku w kolejnym sezonie, łącznie 59 minut. Inna sprawa, że przebywając na wypożyczeniach (łącznie czterech) podczas pobytu w Milanie, grał przeciętnie i nie mógł myśleć o pozostaniu w Mediolanie.
W omawianym okresie przez Milanello przewinęło się także kilku zawodników sprowadzonych z innych klubów do sektora młodzieżowego. Z AlbinoLeffe na półtora roku trafił środkowy pomocnik Mattia Valoti, obecny piłkarz Monzy z ponad stu rozegranymi spotkaniami w Serie A. Z młodzieżówki FC Porto drużynę Primavery zasilił w tamtych latach również Kanadyjczyk portugalskiego pochodzenia Ricardo Ferreira. Stoper spędził w Mediolanie rok, na kolejny był wypożyczony do Empoli, a następnie wrócił do Portugalii, gdzie kontynuował swoją karierę do 2021 roku. Co ciekawe rozegrał po jednym meczu w seniorskiej reprezentacji zarówno Portugalii, jak i Kanady. Zarówno Ferreira, jak i Valoti nie doczekali się natomiast debiutu w seniorskiej drużynie Milanu.
Ocena
Omawiane lata 2004-2013 to czasy niezwykle odległe. Był to okres, w którym w Mediolanie rządzili senatorzy i mistrzowie, i który może być słownikową definicją pojęcia Wielki Milan. Rok 2013 można potraktować jako symboliczne oddzielenie lat pięknych, zakończonych złotym, srebrnym i brązowym medalem, od mrocznych, w których największą radość przyniosło zdobycie krajowego Superpucharu w 2016 roku. Do roku 2013 szatnia Milanu była przepełniona wspaniałymi piłkarzami i młodym, nawet najzdolniejszym, ciężko było się do niej przebić. Bo ich niewielka liczba nie oznacza, że Milan nie posiadał zdolnej młodzieży. Przykład Abate czy De Sciglio pokazuje oczywiście, że wejście do tej najtrudniejszej z możliwych szatni nie było całkowicie nierealne. Przykłady Verdiego, Cristante, Petagny czy Paloschiego pokazały jednak, że było to szalenie trudne. Z kolei Darmian i Aubameyang są dowodami na to, że nawet jeden z największych klubów europejskich może czasem popełniać bardzo duże błędy w selekcji i ocenie zawodnika. Czy w takim razie w kolejnych latach, gdy Milan stał się klubem nieporównywalnie słabszym, młodym zawodnikom było łatwiej wejść do pierwszej drużyny i stać się jej istotnym elementem? To autor spróbuje zaprezentować w drugiej części analizy.
AUTOR FELIETONU: Łukasz Majchrowski
Choć faktycznie w Sassuolo był obiecujący.
Itd.. moza sobie hejtowac ile sie chce (bo odszedł do Juve, bo psioczył na Milan w mediach - nomen omen słusznie, bo Milan go wypluł), jednak to solidny zawodnik , rep. Wloch - do takiej roli Ambrosiniego z wielkiego Milanu, a na tle haseł cardoso czy Kone to juz w ogole, taki zawodnik jak Locetelli byłby zbawieniem aktualnej pomocy Milanu.. gdzie w podstawie gra RLC. Na def pomie chyba teraz.. szalenstwo psioczyc. Przede wszystkim mozna by uwolić Reinjdersa czy Bennacera, no manu jest faktycznie defensywnie usposobionym pomocnikiem.. ale wiadomo. Nie wroci. Jak Tonali… tez nie wroci. Beda nas mamić Fonfaną.. a przyjdzie Koné - jak dobrze pojdzie.
Praktycznie wszyscy to nic nie warte ogórki. Można żałować Auby i tyle. Darmian to gracz który nigdy w Milanie by nie wszedł na ten poziom. Jak Acerbi.
Zabawne było w sumie to jak znalazł miejsce u Conte w kadrze, ale tam był zestaw takich jak on, np. Zaza. A w tym samym czasie w Milanie był najgorszym obrońcą.
Polecam zobaczyć sobie kilka meczów z tamtych lat. Na przykład słynne mecze z Napoli, Juve czy 5:4 z Parma.
W Juve pierwszy sezon miał faktycznie całkiem niezły. Strzelił nawet jedynego gola w karierze. Później było po staremu.