Empoli – Milan 0:2. Gol Leão (68') i debiutanckie trafienie Gimeneza (76') zapewniły komplet punktów Rossonerim w "dziwnym" meczu z Empoli
Nie jest tajemnicą, że trener Paulo Fonseca jest wielkim fanem Tammy'ego Abrahama i z chęcią widziałby go na San Siro, mimo iż ostatni czas dla kariery Anglika jest delikatnie rzecz ujmując – bardzo trudny. Powracający po fatalnym zerwaniu więzadeł napastnik wystąpił w minionym sezonie w zaledwie ośmiu meczach ligowych, strzelając tylko jedną bramkę. Natomiast w sezonie poprzedzającym kontuzję nie zdołał wskoczyć na pułap choćby 10 goli w Serie A mimo rozegrania pełnych 38 spotkań w sezonie. Czysto statystycznie transfer ten wydaje się być daleki od opłacalnego, szczególnie że Milan chciałby sprowadzić realnego konkurenta dla Moraty do walki o pierwszy skład. Tymczasem ewentualna forma Abrahama pozostaje zagadką. Kiepska dyspozycja na boisku nie jest jednak jedynym czynnikiem, który obecnie hamuje przyjście ulubieńca Fonseki na San Siro.
Rossoneri wciąż nie mogą spieniężyć Luki Jovicia, którego odejście jest niezbędne do poczynienia jakichkolwiek wzmocnień na pozycji napastnika. Były gracz Fiorentiny nie jest chętny na opuszczenie Milanu, a przejęcie koszulki z numerem "9" tylko to potwierdza. Ponadto 26-latek w meczach towarzyskich w USA strzelił dwa gole, pokonując także bramkarza Monzy tym samym, udowadniając swoją wartość i co jeszcze ważniejsze... pozytywnie szokując trenera. Fonseca pochwalił w wywiadzie dla MilanNews pracę Serba na boisku i stwierdził, że może on bardzo pomóc zespołowi. To tylko jeden z powodów, dla których sprawa przyjścia atakującego Romy się utrudnia. Tym bardziej, że w trakcie sześciu sparingów Abraham strzelił zaledwie jedną z dwunastu bramek dla swojej drużyny.
Oprócz kwestii sportowych dochodzą oczywiście problemy finansowe. Według doniesień medialnych Milan chciałby pozyskać Abrahama najchętniej na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu. Nie ma w tym niczego dziwnego, bowiem forma Anglika jest w tym momencie zagadką i ewentualny, definitywny zakup mógłby być równoznaczny z kupieniem kota w worku. Romy to jednak nie interesuje. Ich okno transferowe zostało poprowadzone w iście amerykańskim stylu dzięki transferom przychodzącym Dovbyka, Soule i Le Fee. Na wzmocnienia przeznaczyli blisko 90 milionów euro, sprzedając jedynie Aouara za 12 milionów i Belottiego za 4,5 miliona. Na nadmiar gotówki nie mogą zatem narzekać. Nic dziwnego, że nie zamierzają ujmować Anglikowi wartości mimo kontuzji i domagają się definitywnego transferu, by natychmiastowo otrzymać potrzebne fundusze. W tym przypadku droga dla Milanu robi się jeszcze trudniejsza, bowiem cena wywoławcza, którą zaproponowali Giallorossi to aż 30 milionów euro. Śledząc negocjacje transferowe na linii Monaco–Milan ws. Fofany nie trudno się domyślić, że taka kwota zdaje się poza zasięgiem działaczy Rossonerich, a czas na negocjacje topnieje w zastraszająco szybkim tempie.
Pozycji Milanu w rozmowach nt. przyjścia Abrahama nie poprawia również informacja podana przez La Gazzetta dello Sport, a mianowicie, że do walki o podpis byłego piłkarza Chelsea włączył się także West Ham United. "Młoty" zdążyły w trakcie tego okna transferowego przechwycić już jeden potencjalny cel transferowy Milanu, czyli Niclas Füllkruga, a teraz niewykluczone, że ograbią Rossonerich także i z drugiej potencjalnej szansy na wzmocnienie rotacji w ataku. Oficjalnej oferty jeszcze nie złożono, ale zdaniem mediów Giallorossi zaakceptowaliby transfer swojej niedawnej gwiazdy także w przypadku otrzymania 25 milionów euro podstawowej opłaty i 5 milionów w bonusach. Milanowi zostają lekko ponad dwa tygodnie, żeby zdobyć podpis angielskiego napastnika, choć w obecnej sytuacji należy się spodziewać, że Abraham zostanie wyłączony z planów Rossonerich, którzy zwrócą się ku poszukiwaniom tańszych opcji o podobnym profilu.
Oferują mu trzyletni kontrakt na 15 mln za sezon.
Jeśli ta sytuacja dojdzie do skutku, to Giallorossi od razu uderzają po Chiesę.
Roma zwariowała z taka wyceną. Mam nadzieję że nikt się po niego nie zgłosi i po roku odejdzie za gruszki
Kolejny do odbudowy
Co my kuźwa - Fundacja społeczno-dobroczynna?
Origi, Mandžukič ch niczego nie nauczyli