BAYER LEVERKUSEN - AC MILAN 1:0
Milan po dwóch kolejkach fazy ligowej Ligi Mistrzów z dorobkiem... 0 pkt
Mecze z Torino w ostatnich latach kojarzą się z ciężkimi przeprawami... nie tylko dla piłkarzy Milanu, ale i dla dopingujących ich fanów. To jeden z najmniej wygodnych rywali dla klubu z Mediolanu, a wyniki niedawnych starć z "Bykami" tylko to potwierdzają. Owszem, Pioli potrafił na początku swojej kadencji pokonywać Turyńczyków przez sześć meczów z rzędu, ale w ostatnich dwóch sezonach częściej boleśnie im ulegał. Najpiękniejszym wspomnieniem związanym z niedawną rywalizacją z ekipą "Granaty" jest z pewnością ikoniczne już zwycięstwo 7:0 dla Rossonerich, a najbardziej bolesnym to z 1/8 finału Coppa Italia, kiedy Milan po tragikomicznych 119 minutach meczu został wyeliminowany w ostatniej akcji dogrywki przed rzutami karnymi. I ten ból, który towarzyszył w tamtej chwili kibicom Rossonerich, dobrze oddaje nastrój, jaki kojarzył się z ekipą Torino szczególnie pod wodzą Ivana Juricia. Bicie głową w mur, boiskowe szachy, silny pragmatyzm – z tym musieli walczyć wszyscy ci, którym zależało na zwycięstwie Milanu przeciwko Turyńczykom. Teraz jednak wiele się zmieniło, a zespół z Piemontu stał się prawdziwym kameleonem przed startem rozgrywek.
W klubie nie ma już Ivana Juricia. Został on zastąpiony przez debiutanta na stanowisku pierwszego trenera w Serie A – Paolo Vanolego. To on ponownie wprowadził Venezię na najwyższy szczebel rozgrywkowy, a Torino bez wahania wykupiło go za 800 tys. euro. Warto jednak przypomnieć, że jego ostatnia przygoda w dużym klubie nie zakończyła się w sposób udany. Po wicemistrzowskim sezonie 2020/2021 Włoch przejął Spartaka Moskwa i już w następnej edycji zesłał go aż na 10. miejsce w lidze. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, klub ze stolicy Rosji po jego odejściu poszybował znów na szczyt, tym razem na 3. miejsce. Na podstawie tej informacji można mieć wątpliwości, czy nowy szkoleniowiec Torino podoła wyzwaniu w pierwszej lidze włoskiej, szczególnie jako zupełny żółtodziób. Jednak Urbano Cairo bardzo w niego wierzył i w wywiadzie dla LGdS stwierdził, że jest to człowiek, którego szukał, grzmiąc, że teraz to się zacznie czas "Il Toro" w Serie A. Czy warto wierzyć takiemu piłkarskiemu maniakowi? Może w tym szaleństwie jest jakaś metoda.
Oprócz straty renomowanego szkoleniowca gruntowną przebudowę przeszedł także blok obronny Torino, który stracił swoje wszystkie filary z poprzedniego sezonu: Buongiorno, Rodrigueza i Djidjego. Trudno o lepszą wiadomość dla atakujących Milanu, którzy przed nadchodzącym sezonem forsowali defensywy City lub Realu. I o ile próżno szukać pozytywów także w pomocy, to atak Torino może podnieść ciśnienie fanom Rossonerich. Thiawa, czy Tomoriego mogą postraszyć Zapata i Sanabria, którzy choć elitarnymi napastnikami nie są, potrafią napsuć krwi. Duván strzelił w zeszłym sezonie Serie A 13 goli, przez co osiągnął najlepszy wynik bramkowy od ponad 3 lat. Jego partner z Paragwaju miał ich tylko pięć, ale stanowił punkt odniesienia w ataku. Największym zagrożeniem ze strony Torino jest jednak nieprzewidywalność ustawienia drużyny i sposobu gry. Plan taktyczny "Byków" jest prawdziwą zagadką, ale gdy asystowało się na ławce Antonio Conte, chyba można zakładać, że zespół trenera Paolo Vanolego postawi na murowanie bramki i szybkie ataki z kontr. Czyli to, czego Fonseca raczej chciałby uniknąć.
Jeśli Torino rzeczywiście postanowi się zamknąć i oddać piłkę Milanowi, Paulo Fonsecę w debiucie może czekać jazda po solidnych wertepach. Poza Torino Juricia chyba tylko Udinese Gottiego potrafiło skuteczniej obracać przewagę w posiadaniu piłki w słabość. Z pewnością nie będzie to na rękę nowemu szkoleniowcowi Milanu, który jawnie zapowiedział wolę stworzenia agresywnego i dominującego organizmu, skupionego na kontroli piłki. Już w Romie Fonseca miał problemy z grą przeciwko Turyńczykom, przegrywając łącznie dwa z czterech meczów, w tym jeden na inaugurację swojej przygody w Rzymie wynikiem 0:2 i to jeszcze na własnym stadionie. Dziś Belottiego, który zepsuł wtedy wieczór Fonsece, już w Turynie nie ma, ale dawne demony mogą się jeszcze objawić. Pytanie tylko, czy Fonseca okaże się bardziej inteligentnym trenerem od Piolego i w trakcie meczu znajdzie rozwiązania na ewentualne problemy drużyny, zamiast powielać jeden schemat. To właśnie starcia przeciwko takim starym, symbolicznym wręcz, przeciwnikom Milanu pokazują, czy zespół wyciąga wnioski z ewentualnych błędów z przeszłości. Jedną z największych wad poprzednika Fonseki było m.in. to, że nie potrafił przygotowywać się pod konkretnego rywala.
Po stronie Milanu jutro z pewnością nie zagrają Emerson Royal, a także rzecz jasna Youssouf Fofana, którzy dopiero przybyli do klubu. Według źródeł Luki Bianchina do kadry meczowej nie zostali także powołani Yacine Adli, Pierre Kalulu oraz Tomasso Pobega, którzy w tym momencie są pierwszymi kandydatami do odejścia z klubu. Trener Fonseca na piątkowej konferencji wyjawił, że również Pavlović i Reijnders nie są gotowi fizycznie, by grać od pierwszej minuty, ale mogą pojawić się w trakcie meczu. Z dobrych informacji: Christian Pulisic pozbył się bólu kostki i będzie mógł zagrać od pierwszej minuty. Po stronie Torino raczej próżno liczyć na występy Schuursa i Vlašicia, którzy według portalu TransferMarkt, wciąż zmagają się z urazami. Reszta graczy powinna być dostępna.
Początek rozgrywanego na San Siro meczu zaplanowano na sobotę, godz. 20:45. Sędzią głównym spotkania będzie Fabio Maresca z Neapolu. Transmisja w kanale Eleven Sports 1.
PRZEWIDYWANE SKŁADY:
AC MILAN (4-2-3-1): Maignan – Calabria, Tomori, Thiaw, T. Hernández; Bennacer, Loftus-Cheek; Chukwueze, Pulisic, Leão; Jović.
TORINO FC (3-5-2): Milinković-Savić – Vojvoda, Coco, Masina; Bellanova, Ricci, Linetty, Ilić, Lazaro; Sanabria, Zapata.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Obyśmy nie posiwieli za mocno przez nadchodzące miesiące!
O Piolim tez tak gadali i co ? osiągnął więcej niż poprzednicy .
Forza Milan, oby to był przyjemny sezon!
Od już nic nie jest zależne ode mnie.
Przez okres mercato doradzalem tutaj Zarządowi jak umiałem. W kwestii transferów, sztabu trenerskiego, ewentualnego ustawienia na boisku. To, czy z moich rad i podpowiedzi dzisiaj skorzystają, to już nie ode mnie zależne.
Czasami dobrze jest prrzyjąć taki zewnętrzny głos rozsądku, na chwilę odcinając się od swoich przemyśleń i poglądów współpracowników, i spojrzeć na sytuację z szerszej perspektywy.
https://x.com/lucabianchin7/status/1824558717460701501
Nadszedł dzień dzisiejszy w końcu, po trzy punkty, Forza Milan!
W każdym razie liczę na to, co napisane w zapowiedzi: jeśli będziemy bili głową w mur, bo nowy trener Torino będzie powielał taktykę Juricia, to mam nadzieję, że Fonseca będzie umiał wpływać z ławki na sytuację na boisku. Bądźmy szczerzy, Pioli dużo częściej sytuację na boisku z ławki psuł, niż poprawiał. Oby to się zmieniło. Nie chciałbym znów widzieć idiotycznych zmian ofensywnych graczy na obrońców, kiedy prowadzimy i gramy lepiej w piłkę, ale już przy stanie 1:0 czy 2:0 zamiast iść do końca po więcej goli, to zaczynaliśmy się bronić i kończyło się remisem, że o boskich zmianach typu wejście Bakayoko nie będę wspominał. Zobaczymy. Trzymam kciuki za zwycięstwo.
- Remis = 1 punkt dla drużyny, która wygra konkurs rzutów karnych
- Wygrana jedną bramką = 2 punkty
- Wygrana dwoma bramkami lub więcej = 3 punkty
nie wiem, czy kiedykolwiek próbowano tego w topowych ligach
Jeszcze KSM niech dodadzą do Serie A:)
Jest kilka powodów, dla których uważam, że to, co proponuję, przyniosłoby inny rezultat niż eksperyment Ekstraklasy z lat 80.
1. Fani przez lata byli przyzwyczajeni do innego systemu, a wszystkie ligi robiły to inaczej, więc fani nie byli zbytnio zadowoleni ze zmiany. Na dodatek odejmowanie punktów to była zbędna komplikacja – system, który proponuję, byłby trochę prostszy i łatwiejszy do zrozumienia.
2. Remisy dalej przyznawały 1 punkt dla obu drużyn i nie prowadziły do rzutów karnych, tak jak ja proponuję. Problem polegał na tym, że drużyny takie jak Torino, grając z Milanem, naturalnie próbowałyby bronić remis, tak jak to robią dzisiaj. Oczekiwane punkty z remisu dla faworyta i dla underdoga w tej chwili (jak i w tamtym eksperymencie) to 1. Jeżeli konsekwencją remisu byłyby rzuty karne, które przyznają 1 punkt tylko dla drużyny wygranej, to nie dość, że faworyt byłby bardziej zmotywowany, żeby strzelić gola i nie doprowadzić do remisu (bo ich oczekiwane punkty z remisu byłyby mniejsze), to drużyny nie w roli faworyta również byłyby bardziej zmotywowane (jako że ich oczekiwane punkty z remisu również byłyby mniejsze). Przyjmując, że faworyt ma 60% szans na wygranie konkursu, to oczekiwane punkty dla faworyta spadają z 1 do 0.6, a oczekiwane punkty dla niefaworyta z 1 do 0.4.
3. Jest jeszcze jeden pomysł, który by różnice punktowe powiększył, co dawałoby mniejszą wartość pojedynczym punktom i jeszcze bardziej motywowało drużyny do ofensywnej piłki. Ale to znowu mogłoby zbytnio skomplikować system.
co do większej ilości bramek, ja mam jeden prosty pomysł - zlikwidujmy spalone, które zabierają pewnie z 1/3 goli (strzelam, nie sprawdzałem nigdy takich statystyk), zamiast anulować gola "bo 1-2cm" zaliczajmy wszystko co wleci do sieci
> ale faworyt w meczu nie równa się faworytowi w rzutach karnych
Chodzi o to, że to nie ma znaczenia. Nawet jeżeli underdog ma 80% szans na wygranie konkursu rzutów karnych, to i tak ich oczekiwane punkty z remisu wynosiłyby mniej niż teraz (0.8 a nie 1).
> co do większej ilości bramek, ja mam jeden prosty pomysł - zlikwidujmy spalone, które zabierają pewnie z 1/3 goli (strzelam, nie sprawdzałem nigdy takich statystyk), zamiast anulować gola "bo 1-2cm" zaliczajmy wszystko co wleci do sieci
Nie mam opinii na ten temat. Nie oglądałem futbolu bez zasady spalonego, więc trudno mi powiedzieć, czy jego likwidacja prowadziłaby do przyjemniejszej dla oka piłki. Ale jeżeli by tak było, to absolutnie byłbym na tak.