Typowa rimonta: Pulisic – Reijnders pokonują Como
22 maja 2022 roku, po jedenastu latach przerwy Milan wrócił na szczyt. Zwyciężając w meczu wyjazdowym z Sassuolo, zapewnił sobie dziewiętnasty tytuł mistrza Włoch. Od tamtego momentu miało miejsce pięć okienek transferowych, stanowiących dobrą okazję do wzmocnienia solidnych już fundamentów pierwszej drużyny. Po kolejnych dwóch latach nastąpiła zmiana na stanowisku pierwszego trenera. Jak w międzyczasie zmieniła się kadra pierwszego zespołu? Czy Rossoneri wykorzystali dobry sportowo moment i postawili na rozwój czy wręcz przeciwnie, zatrzymali się i znów zmierzają w stronę przeciętności? Dziś przyjrzymy się defensywie.
W sezonie 2021/2022 Milan rozegrał 48 spotkań, z czego wygrał aż 29 (bilans 29-10-9), co stanowiło nieco ponad 60% całości. Bramki? 82 zdobyte, 44 stracone. W kolejnym sezonie, okraszonym półfinałem Ligi Mistrzów, drużyna rozegrała cztery mecze więcej jednocześnie wygrywając o cztery mniej, notując przy tym aż czternaście porażek (bilans 25-13-14, stosunek bramek 79-58, 48% zwycięstw). Minione rozgrywki, zakończone na drugim miejscu, znajdują się prawie idealnie pomiędzy dwoma poprzednimi sezonami. 52 mecze rozegrane, bilans spotkań 28-11-13, niespełna 54% zwycięstw, aż 99 bramek zdobytych i 69 straconych.
Co ciekawe, pierwszy pełny sezon Piolego w roli trenera Milanu wyglądał bardzo podobnie do ostatniego. 53 mecze, 30 zwycięstw, 13 remisów, 10 porażek (56,6% zwycięstw), bramki 98-59, wicemistrzostwo, ćwierćfinał Pucharu Włoch i odpadnięcie w 1/8 finału Ligi Europy (tu jedyna różnica – w minionych rozgrywkach ćwierćfinał LE po odpadnięciu w grupie Ligi Mistrzów). Gołym okiem widać, że Rossoneri strzelają dużo lub bardzo dużo bramek, jednak, począwszy od sezonu mistrzowskiego, tracą ich coraz więcej. To musi niepokoić chyba wszystkich, którym leży na sercu dobro klubu. Tyle statystyka. A jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o konkretnych wykonawców?
Bramka
Za kadencji Stefano Piolego w bramce Milanu doszło do całkowitego przemeblowania. Po sezonie 2020/2021 z klubu, w nieprzyjemnej atmosferze, odszedł Gianluigi Donnarumma, a zastąpił go pozyskany z Lille za 16 mln euro Mike Maignan. Francuz szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców, którzy szybko zapomnieli o swoim znienawidzonym wychowanku. W debiutanckim sezonie w samej lidze zaliczył aż siedemnaście czystych kont (na 32 rozegrane mecze), emanował pewnością siebie przez cały sezon prezentując równą i wysoką formę, stając się jednym z architektów mistrzowskiego tytułu. Rezerwowymi bramkarzami byli wówczas Ciprian Tătărușanu i Antonio Mirante, i przyzwoicie wywiązywali się z obowiązków odpowiednio drugiego i trzeciego bramkarza. Rumun, ze względu na poważną kontuzję Magic Mike’a, rozegrał finalnie sporo meczów w czerwono-czarnych barwach (33 mecze w dwa lata plus pięć rozegranych jeszcze jako zmiennik Donnarummy), po czym został zastąpiony rok temu przez Marco Sportiello, który jawił się jako pewniejsza opcja rezerwowa w bramce Milanu. Mirante z kolei po trzech latach spędzonych w Mediolanie i rozegranych czterech meczach, zawiesił buty na kołku, a w obecnym sezonie funkcję trzeciego bramkarza pełni dziewiętnastoletni Lorenzo Torriani, czyli prawdziwe odkrycie letniego okresu przygotowawczego.
Można zatem stwierdzić, że (przynajmniej na papierze) w bramce Milan jest mocniejszy. Pozycja drugiego golkipera została wymieniona na plus, Sportiello to bramkarz lepszy niż Tătărușanu, z kolei trzecim bramkarzem w miejsce czterdziestoletniego Mirante został utalentowany wychowanek. Wszystko jednak rozbija się o jakość i formę pierwszego bramkarza. Po debiutanckim sezonie zachwytów nad Maignanem nie było końca. Po kolejnych dwóch latach wszyscy z utęsknieniem czekają na ustabilizowanie jego dyspozycji na najwyższym poziomie. Bo to, że zdrowy Francuz znajdujący się w optymalnej formie należy do światowej czołówki na swojej pozycji, to fakt. Problemem często jest właśnie odnalezienie tej optymalnej dyspozycji, co stanowi poważne wyzwanie dla sztabu szkoleniowego. Choć trzeba przyznać, że wrześniowe mecze w jego wykonaniu mogły wlać odrobinę optymizmu w serca fanów.
Inną kwestią jest obsada trzeciego bramkarza. Młody Torriani przejawia spory talent i oczywistym jest, że powinien grać jak najwięcej. Klub powinien zadbać o rozwój swojej perełki i nie można pozwolić na to, aby spędził najbliższy rok przyspawany do ławki rezerwowych pierwszego zespołu. Wydawało się, że posiadanie zespołu Primavery w najwyższej lidze, a także przede wszystkim długo wyczekiwanego klubu na poziomie Serie C da sporo możliwości w tym zakresie. Na razie jednak utalentowany Włoch nie rozegrał żadnego meczu w którejkolwiek z młodzieżowych drużyn, co jako żywo przypomina sytuację z ubiegłego sezonu, kiedy inny młody bramkarz – Lapo Nava rozegrał zaledwie trzy mecze, a w pierwszej drużynie…trzy minuty.
Podsumowanie:
Zdecydowanie najlepszym bramkarzem Milanu w omawianym okresie był Maignan z sezonu mistrzowskiego. Sportiello wydaje się z kolei opcją lepszą niż Tătărușanu, jednak jest również opcją, z której sztab nie może obecnie korzystać. Łącznie Włoch opuścił w nieco ponad rok aż 27 spotkań ze względu na kontuzje. Rumun natomiast przez trzy sezony opuścił zaledwie trzy mecze, więc w temacie drugiego bramkarza porównanie dotyczy odrobinę gorszego, ale zdrowego bramkarza i pewniejszego, na którego często jednak nie można liczyć. Pozycja bramkarskiej trójki powinna mieć marginalne znaczenie, jednak ze względu na wspomniane już częste problemy zdrowotne Maignana i Sportiello jest to temat, obok którego nie można przejść obojętnie. Nie sposób jednak porównywać Mirante i Torrianiego, ponieważ są to dwa diametralnie różne pomysły na zagospodarowanie głębi składu w bramce. Obecny sposób zarządzania golkiperami skłania jednak do refleksji, że rozwiązanie z doświadczonym trzecim bramkarzem jest lepsze niż stawianie na młodość, ponieważ przez takie podejście młodość ma mniejsze szanse na harmonijny rozwój.
Defensywa
Trzon drużyny mistrzowskiej stanowił kwartet Calabria-Kalulu-Tomori-Theo. Ważne role odgrywali również Romagnoli i Florenzi, mniejszą leczący wówczas poważną kontuzję Simon Kjær. Pojedyncze epizody zaliczyli Fodé Ballo-Touré i Matteo Gabbia. Duet stoperów stanowił fundament defensywy, która zaliczyła bardzo udany sezon, tracąc średnio poniżej jednej bramki na mecz (wspomniane już wcześniej 44 bramki w 48 meczach). Do tego jeden ze swoich najlepszych okresów przeżywał Davide Calabria, a na lewej stronie szalał Theo, który na koniec sezonu mógł pochwalić się znakomitymi statystykami ofensywnymi, zdobywając na wszystkich frontach 5 bramek i aż 10 asyst. Ważnym zawodnikiem był również kapitan Alessio Romagnoli, który po zakończeniu sezonu zdecydował się opuścić Mediolan po siedmiu latach, na rzecz stołecznego Lazio.
Po nieco ponad dwóch latach w drużynie pozostali Calabria, Theo, Tomori, Gabbia (z przerwą na półroczne wypożyczenie) i Florenzi, który stał się niestety stałym pacjentem włoskich lekarzy. Odejście Romagnolego i Kjæra było, odpowiednio w 2022 i 2024, sporym osłabieniem. Klub uzupełnił środek obrony najpierw Malickiem Thiawem, a następnie Strahinją Pavloviciem. Niemiec, po bardzo obiecującym początku, mocno obniżył loty i obecnie wydaje się być ostatnim wyborem Fonseki. Z kolei Serb to melodia przyszłości i wypada mieć nadzieję, że stanie się solidnym wzmocnieniem defensywy Rossonerich. Na chwilę obecną wydaje się, że największym wzmocnieniem środka obrony stał się…Matteo Gabbia, który po kilku miesiącach spędzonych w hiszpańskim Villarrealu stał się dużo pewniejszym i odważniejszym piłkarzem, co cieszy podwójnie z racji statusu wychowanka, których tak niewielu w ostatnich latach.
Zupełnie osobną kwestią jest Pierre Kalulu, który przybywał do Mediolanu jako obiecujący boczny obrońca, by swój najlepszy sezon rozegrać w przeważającej części jako stoper, znacząco przyczyniając się do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Kolejne lata, jak i całej drużyny, były zdecydowanie słabsze, jednak z racji wieku i potencjału, usilne wypychanie Francuza w minionym okienku transferowym, który finalnie opuścił klub, a zwłaszcza formuła transferu zakrawa o spory skandal. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę to, że uzupełnieniem prawej strony został Emerson Royal, o którym chyba wszyscy poza władzami Milanu i trenerem Fonsecą wiedzieli przed faktem, że nie będzie realnym wzmocnieniem, co w pełni potwierdza w pierwszych tygodniach nowego sezonu. Boki obrony zostały uzupełnione za sprawą Filippo Terraciano, którego ciężko przypisać do konkretnej pozycji. Mimo zaledwie 21 lat zdążył w swojej karierze zagrać już na siedmiu (!) pozycjach, co może świadczyć albo o niesamowitym talencie, albo o szukaniu pozycji, na której w końcu zacznie grać na odpowiednim poziomie. Jego pobyt w Milanie zdaje się jednoznacznie wskazywać, która opcja jest bliższa prawdzie. W międzyczasie w klubie pojawił się również (i na szczęście szybko zniknął) Sergiño Dest, piłkarz do bólu przeciętny, który nigdy nie powinien trafić na San Siro.
Gdy dodamy do tego coraz częściej przeciętnego Tomoriego, chimerycznego Calabrię i wiecznie kontuzjowanego Florenziego, kształt defensywy Rossonerich może i musi budzić niepokój. Klub pozyskał w tym czasie dwóch obiecujących, niezweryfikowanych jeszcze (w momencie przybycia do Mediolanu) na najwyższym poziomie stoperów, dwie zapchajdziury i bardzo przeciętnego prawego obrońcę. Tym większy niepokój może budzić fakt, że w minionym okienku transferowym nowy szkoleniowiec naciskał na właśnie na zakup Emersona Royala, przedstawiając go jako brakujące ogniwo swojego zespołu. Efekt? Defensywa Milanu prezentuje się przeciętnie i tak naprawdę trzeba liczyć na to, że dwa filary mistrzowskiego zespołu, czyli Tomori i Calabria, odzyskają formę i zaczną grać tak jak trzy sezony wcześniej. Bo z „wzmocnień” poczynionych w ciągu pięciu ostatnich okienek zdecydowana większość nie powinna nigdy pojawić się na San Siro. Obrazu niezrozumiałych decyzji dopełnia transfer bardzo utalentowanego stopera w minionym okienku. Niestety był to transfer wychodzący, a klub zarobił bezcenne 3 mln euro. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Jan-Carlo Simić, bo o nim mowa, przy obecnym kształcie defensywy szybko wywalczyłby sobie miejsce w pierwszym składzie. I oczywiście zrobił to, niestety w zupełnie innym miejscu.
Podsumowanie:
Choć od mistrzowskiego sezonu minęły już dwa pełne sezony trudno oprzeć się wrażeniu, że w defensywie klub cofnął się w rozwoju. Chyba każdy kibic Rossonerich z utęsknieniem wspomina kapitalny kwartet, który dawał swoją grą mnóstwo radości. Wymowny jest fakt, że z dzisiejszej drużyny nikt nie może się równać z żadnym z czwórki Theo-Tomori-Kalulu-Calabria sprzed zaledwie trzech sezonów. Najgorsze jest jednak to, że aż trzech z nich nadal znajduje się w obecnej kadrze. Ich forma jednak pozostawia wiele do życzenia i ustępują jakością gry nie tylko sobie samym z sezonu 2021-2022, ale i dzisiejszemu Matteo Gabbii czy Strahinji Pavloviciowi, co nigdy nie powinno mieć miejsca. To z kolei jednoznacznie diagnozuje największą bolączkę, z jaką musi mierzyć się (jeszcze) Paulo Fonseca. Gdy dodamy do tego, że w sezonie mistrzowskim klub posiadał w zanadrzu zdrowego Florenziego, Romagnolego i kontuzjowanego, ale będącego dobrym duchem w szatni Kjæra, a teraz ma Terracciano, Emersona i Thiawa, wyłoni nam się obraz po prostu dużo słabszej kadry. Jedno pozostaje niezmienne. Theo nadal nie doczekał się solidnego zmiennika, a akurat w bieżących rozgrywkach mogłoby to wyjść na plus całej społeczności Milanu.
Ciąg dalszy nastąpi…
AUTOR FELIETONU: Łukasz Majchrowski
Lui e il suo grande Milan !
"On i jego wielki Milan"
To jest wręcz niesamowite, jak degradacja tej drużyny postępuje rok po roku i z miesiąca na miesiąc, a zarząd i niektórzy kibice miesiąc po miesiącu robią tę samą minę zdziwionego Pikachu. Te próby przebudowy kadry i wypracowania mitycznego stylu przez butnych amerykańców są takie skuteczne, jakby leczyć raka rutinoscorbinem.
Kessie i Pioli.
Obaj są odpowiedzialni za to jak nasza defensywa wygląda od 2 lat.
A nie jakieś Romagnoli czy gracze na emeryturze.
To zdanie nie jest prawdą. Milan nic nie stracił na tych odejściach. Zyskał za to w budżecie, po tym jak odeszły duże kontrakty graczy zupełnie już nieprzydatnych i odstających od reszty kolegów. Jedynie kwestia mentalna tu była na plus w ostatnim ich sezonie.
Kjaer kończy karierę, a Romagnoli zmierza konsekwentnie tam gdzie inny utalentowany niegdyś kolega po fachu Rugani. W niebyt przeciętności.
"W między czasie w klubie pojawił się również (i na szczęście szybko zniknął) Sergiño Dest, piłkarz do bólu przeciętny, który nigdy nie powinien trafić na San Siro."
To jest po prostu nasza polityka transferowa xD