Nie tak to miało wyglądać... Milan zremisował 3:3 z Cagliari. Bardzo słaba gra defensywy Rossonerich i szalony wynik – tak można podsumować grę podopiecznych Paulo Fonseki.
Rafa Leão to Portugalczyk, ale nie jest Cristiano Ronaldo. Każdy, kto pominąłby CR7 w składzie – albo chociażby odważył się go zmienić w 60. minucie – musiałby liczyć się z wrogą reakcją, kontrowersjami i koniecznością tłumaczenia decyzji – komentuje Luca Bianchin na łamach LGdS. W przypadku Rafy tak nie będzie. Leão internalizuje, wpada w zadumę i staje się smutny. Widzieliśmy to w meczu z Club Brugge, kiedy został zmieniony po godzinie gry, a także przy innych okazjach. Zawodnik nie był zadowolony i było to widać, ale ani publicznie, ani prywatnie nie skomentował tej sytuacji.
Leão najprawdopodobniej zasiądzie na ławce również w meczu Milan – Napoli, podobnie jak to miało miejsce 19 października w konfrontacji Milan – Udinese. Po pięciu latach spędzonych ze Stefano Piolim, przyzwyczaił się do tego, że czuł się najsilniejszym graczem w drużynie, będącym punktem odniesienia w ofensywie, właściwie nietykalnym. Był rozpieszczany przez byłego szkoleniowca Rossonerich. Fonseca wybrał inną drogę: w ciągu tygodnia wysłał w kierunku piłkarza trzy mocne wiadomości. Po pierwsze: trzymał go z dala od meczu z Udinese; po drugie: nie wpuścił go na boisku przez całe spotkanie; po trzecie: zdecydował się podziękować mu za grę w 60. minucie meczu z Club Brugge. Z tych właśnie powodów "świat" Leão uległ zmianie. Teraz czuje, że jego pozycja w drużynie nie jest już tak pewna jak wcześniej.
Okafor świetnie zaczął mecz z Club Brugge oraz rozegrał dobrą pierwszą połowę z Udinese. Co się dziś wydarzy? Pierwsza opcja: Leão zareaguje, zmotywuje się i wróci na boisko bardziej zły niż kiedykolwiek. Druga opcja: Rafa będzie przybity sytuacją, straci pewność siebie i wpadnie w negatywną spiralę. Ławka może być bodźcem, ale istnieje duże ryzyko, że dwa-trzy-cztery kolejne negatywne sytuacje dobiją go.