Empoli – Milan 0:2. Gol Leão (68') i debiutanckie trafienie Gimeneza (76') zapewniły komplet punktów Rossonerim w "dziwnym" meczu z Empoli
SÉRGIO CONCEIÇÃO: "W życiu trzeba mieć pasję, piłka nożna to pasja, emocje. Takie momenty, jak ten po meczu, są wspaniałe. Moi gracze zasłużyli na zwycięstwo po tym, jak zagrali w drugiej połowie. Zasłużyli na obecność w finale. W pierwszej połowie widziałem Milan taki, jak jeszcze kilka tygodni temu — zawodników niepewnych siebie. Gra była wolna, było mało ruchu, dużo pracy w defensywie. Po przerwie jednak to się zmieniło. Porozmawialiśmy, spojrzeliśmy sobie w oczy. Zawodnicy musieli zrozumieć, co zrobić, aby odmienić losy meczu, wykonać to, co przygotowaliśmy. Gdybyśmy przegrali 0-2 czy 0-3, to trudno, moja wina. Ale jeszcze nic nie wygraliśmy. Teraz musimy odpocząć. Mamy jeden dzień mniej na regenerację i trzeba to wziąć pod uwagę. Leão może wrócić na finał? Zobaczymy. Dziś trenował już na tyle długo, że prawie może wrócić do pracy z zespołem na pełnych obrotach. Jutro może jeszcze nie być gotowy, ale zobaczymy pojutrze. Spotkanie z synem? Był spokojny, smutny z powodu porażki, ale cieszący się moim sukcesem, takie jest życie. Gra dwoma napastnikami? Jak najbardziej. Tak graliśmy w drugiej połowie. Alvaro często się cofa, żeby pomóc drużynie, nasi skrzydłowi nie wychodzili tak głęboko do przodu, jakbym chciał, więc w pierwszej połowie atak nie istniał. Latami grałem 4-4-2, ale przygotowaliśmy coś innego, choć nie zrealizowaliśmy tego w pierwszej połowie. W przyszłości na pewno będzie szansa, żeby pograć na dwóch napastników. Dotarcie do głów zawodników? Mogę powiedzieć, że po pierwszej połowie nie rozdawałem całusów w szatni. Trochę się zdenerwowałem. Nie robiliśmy tego, co sobie założyliśmy i to mnie trochę wyprowadziło z równowagi. Ten zespół jest bardzo pokorny i skłonny do pracy, ale czasami brakuje mu sportowej złości, aby wydobyć z siebie nieco więcej. To jednak przyjdzie z czasem. Piłkarze potrzebują miłego słowa, ale czasami też wstrząsu. Nie jestem zbyt sympatycznym człowiekiem, nie lubię rozdawać uścisków. Częściej się denerwuję, niż jestem spokojny. Dla zawodników ważna jest solidna praca i pozytywna energia. To grupa, która ma dużo talentu. Jestem zadowolony, bo zespół przyjął do wiadomości moje przesłanie i zaakceptował trenera, który się zbyt często nie uśmiecha. To mnie cieszy, bo ja nie jestem tutaj, żeby zawierać przyjaźnie, ale żeby wygrywać. To jest najważniejsze. Co sobie powiedzieliśmy w szatni? Przykro mi, ale to, co powiedziałem w szatni, zostaje w szatni".
Forza Sergio!
Na plus też ustawianie się przy pressingu, to już jest widocznie wykonana praca, nawet na przestrzeni dwóch dni (!).
Ale na razie spokojnie, bo wiemy, że ten zespół potrafi się spiąć na ważne mecze. Co będzie dalej, zobaczymy.
Ciekawe jak sie odnajdzie w tym Rafa.
Powiem coś mało popularnego ale dzis np. podobał mi sie Emerson i jakies mam dziwne wrazenie ze to moze byc czarny kon nowego trenera
Jak dla mnie grucha, możesz trzymać tą fajkę nawet w dupie, ale nie w moim aucie.
Nie ma miękkiej gry. Trener z mentalnością interisty, w Milanie… to musi się udać ;-)
Żadnej calmy, Forza Milan
Forza Conceicao!