Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!
Inter - Milan 0:3! Rossoneri w finale Pucharu Włoch!
Fala radości po wygraniu Superpucharu Włoch przez Milan okazała się złudna. W sobotę wieczorem Rossoneri powrócili do realiów gry w lidze, po raz pierwszy od czasu, gdy Sérgio Conceição został nowym trenerem Rossonerich. Wyniki jednak się nie zmieniły: remis 1:1 z Cagliari i stracona szansa na odzyskanie punktów po remisach Juventusu i Lazio. Liga Mistrzów pozostaje w dalszym ciągu daleko... – podsumowuje La Gazzetta dello Sport.
W meczu z Cagliari zobaczyliśmy inny Milan niż za czasów Fonseki. Teraz drużyna gra futbol bardziej bezpośredni i konkretny, z większą agresywnością. Jednak szczególnie w pierwszej połowie, energia, z jaką Rossoneri podeszli do meczu, nie przełożyła się na konkretne okazje. Cagliari nie zostawiało zbyt dużej przestrzeni do gry. Milan starał się przebijać środkiem. W drugiej odsłonie nastawienie było takie samo. Problemem nie były szanse, których było mnóstwo, ale umiejętność ich wykorzystania.
Po objęciu prowadzenia przez Moratę, a także po uderzeniu Pulisica w poprzeczkę, Rossoneri popełnili dziecinny błąd: Fofana podający piłkę przeciwnikom i niezatrzymujący ich faulem, jak i Maignan, który popełnia katastrofalny błąd. Mimo że wyrównanie ze strony Cagliari przyszło w 55. minucie, Milan nie zdołał wykorzystać licznych szans na zmianę rezultatu. Najpierw Pulisic, a następnie dwukrotnie Abaraham. Zespół zmarnował liczne szanse z powodu paraliżu przed bramką przeciwnika, a także dzięki Caprile, który raz za razem popisywał się świetnymi interwencjami. Remis, który pozostawia marzenia o grze w Lidze Mistrzów daleko w tyle, co z pewnością jest ogromnym problemem.
Gdyby nie kryminał Fofany, dzisiaj po 1:0 mówilibyśmy że ich totalnie zdominowaliśmy. I że Cagliari oddało jeden celny strzał przy naszych 10?.
Nie mamy napastnika. Morata bardzo ładnie wraca do obrony ale z liczbami to tak średnio...
Abraham dwie setki i odpalił mu się kasztan.
Do trenera tym razem bym się nie czepiał. Bo biegali aż miło. Leao wracał, Morata wracał.
Okazje były, tylko egzekutora nie było.
17 minut pięknych wspomnień
Pech też chciał, że akurat w tej akcji Maignanowi się rękawice przedziurawliły no ale to co odwalił nasz pomocnik to jest amatorska liga grenlandzka.
Niestety nasi napastnicy dalej nie strzelają akcji sam na sam (Abraham), więc ciężko o dobre rezultaty tak czy inaczej.
Do tego przynajmniej jeden pomocnik. Jaki, to zależy od pomysłu taktycznego trenera. Ogółem widać, że jak ich nie poustawia, to zawsze mu brakuje kogoś do wejścia z ławki.
Dominacją na boisku się nie najesz, tylko tym, jak ją wykorzystasz by zdobywać bramki. Oni się muszą bać porażki i tego, że nie strzelą bramki, bo jak będą myśleć, że będą strzelać i wrzucać byle jak i kiedyś wpadnie, to będzie to prowadzić do takich wyników.
Prawda jest taka, że to Fofana i Maignan przegrali ten mecz swoimi tragicznymi błędami.
Forza!
Ręce opadają.
kto by się spodziewał, że po wchodzeniu w dupę przez media po superpucharze, przyjdzie nieudany mecz i placki typu LGdS zaczną znów Milan mieszać z błotem.
Piłkarze po tej medialnej otoczce znów poczuli się wielcy, wyszli na mecz z wiarą, że nie muszą się za bardzo starać i mecz się sam wygra. Ile razy przez to musimy przechodzić?
Jak ktoś taki jak Conceicao, który moim zdaniem jest bardziej surowy niż Conte nie jest w stanie dotrzeć do ich głów, to chyba nikt już nie pomoże.
Widać delikatną poprawę w kreowaniu sytuacji, ale nic poza tym.
Dla mnie problem jest w piłkarzach, nie w trenerze.
Sam Conceicao zresztą powiedział, że pierwszy raz się spotyka z taką sytuacją, gdzie jakość kadry jest duża, a piłkarze grają poniżej oczekiwań.
Sergio próbuje wybić im tę pizdowatość i mu bardzo w tym kibicuję, bo mam dość tego lekceważącego podejścia drużyny jak przy tej straconej bramce. Mentalność u nas leży i nie będzie z tego łatwo wyjść.