MILAN – BOLOGNA 0:1
Rossoneri bez Pucharu Włoch...
Ariedo Braida, były dyrektor sportowy Milanu (pełnił funkcję dyrektora generalnego Milanu od 1986 do 2002 roku, a następnie został dyrektorem sportowym klubu. 31 grudnia 2013 roku zakończył swoją pracę) w rozmowie z La Gazzetta dello Sport opowiedział o aktualnej sytuacji Milanu, oknie transferowym i faworytach do wygrania mistrzostwa Włoch oraz wspominał dawne czasy.
Zacznijmy od Milanu. Jak postrzegasz zespół Conceiçao? "Widzę zespół nieustannie poszukujący konkretnej tożsamości. I niestety jeszcze jej nie znalazł. Wygrywa wielkie mecze – zobaczmy derby Mediolanu, Real Madryt czy Superpuchar Włoch – a potem potyka się na pierwszej przeszkodzie. Podsumowanie jest jasne: coś trzeba zrobić. Także dlatego, że braki są ewidentne".
Gdzie konkretnie Milan powinien wzmocnić się w styczniu? "To bardziej problem systemowy niż indywidualny. Z pewnością przydałby się obrońca – mówimy o Walkerze – podobnie jak napastnik. Ale przede wszystkim trzeba popracować nad głową. Drużyna pozostaje w tyle w tabeli i ma obowiązek postarać się o awans do Ligi Mistrzów".
Jeśli chodzi o scudetto, kogo uważasz za faworyta? "Widzę Napoli z przodu, za Atalantą i Interem, którzy są o krok niżej. Siłą drużyny Conte jest grupa. Dlatego odejście Kvary nie będzie miało na nich wpływu. A poza tym nie grają w pucharach, a to czynnik, który będzie miał na nich ogromny wpływ. Należy pochwalić dyrektora Mannę i De Laurentiisa za transfery dokonane latem. Lukaku, Neres, McTominay..."
Porozmawiajmy teraz o tobie. W ciągu 30 lat w Milanie przeprowadziłeś wiele operacji transferowych i odkryłeś wielkich mistrzów. Który transfer najbardziej ci zapadł w pamięć? "Opowiem ci o dwóch. Jeden to Szewczenko, którego najbardziej lubię, a drugi to van Basten. Marco był prawdziwym odkryciem".
Opowiedz nam coś więcej o nich. Zacznijmy od Ukraińca... "Nie był nieznanym piłkarzem, radził sobie bardzo dobrze w Dynamo Kijów, ale nie mogliśmy popełnić błędu w tym historycznym momencie. Środkowy napastnik ponosił zatem dużą odpowiedzialność. Odwiedziłem go kilka razy i wierzcie mi, zrobił kilka imponujących rzeczy. Potem widział go także Galliani, ale Szewa akurat nie grał w tamtym meczu... na szczęście Adriano mi wtedy zaufał. Powiedziałem Andrijowi: »Dołącz do Milanu, a wygrasz Złotą Piłkę«. I rzeczywiście..."
A co z van Bastenem? "To kolejny strzał, który moim zdaniem jest bardziej 'mój'. Widziałem go na starym stadionie w Amsterdamie i zrobił na mnie duże wrażenie. Wykonywał tylko decydujące zagrania. Znasz to uczucie, kiedy widzisz piękną kobietę i coś w Tobie pęka? Dokładnie tak! Można powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia".
Poświęciłeś dla Milanu trzydzieści lat życia, zawsze u boku Gallianiego. Czy jest jakiś obraz, który nosisz w swoim sercu? "Nasz uścisk po meczu w Perugii w 1999 roku. To pozostanie w historii. Adriano ma swój własny sposób przeżywania piłki nożnej i meczów. To pełen pasji człowiek o wielkim sercu".
Mówiąc o wielkich menedżerach: niektórzy twierdzą, że postać dyrektora sportowego jest skazana na zniknięcie. Co o tym sądzisz? "Wierzę, że funkcja dyrektora sportowego nigdy nie umrze. Powiedzmy sobie jasno: algorytmy i dane są przydatne, ale nigdy nie wygrają z ludzkim okiem. Dla mnie człowiek pozostaje w centrum świata. Zawodnik musi dawać ci wrażenia na żywo. A potem potrzebujemy kogoś, kto jest kompetentny, aby dokonać wyboru: jedną rzeczą jest powiedzieć, że zawodnik jest dobry, a inni postawić na niego i uwierzyć w niego".
Po Milanie trochę podróżowałeś między Sampdorią, Barceloną i Cremonese. Co robisz teraz? "Mam 78 lat i nadal fascynuję się piłką nożną. To utrzymuje mnie przy życiu. Zdecydowałem się przyjąć projekt Ravenna. Mam nadzieję, ze wkrótce uda się przywrócić klub na poziom profesjonalny. To byłoby jak spełnienie mojego małego marzenia".
"Widzę zespół nieustannie poszukujący konkretnej tożsamości. I niestety jeszcze jej nie znalazł."
Rozwiązanie jakby nasi przed sezonem mieli mózg zamiast tego pieprzonego styropianu:
"Widzę Napoli z przodu, za Atalantą i Interem, którzy są o krok niżej. Siłą drużyny Conte jest grupa. Dlatego odejście Kvary nie będzie miało na nich wpływu. "