Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!
Inter - Milan 0:3! Rossoneri w finale Pucharu Włoch!
Sandro Tonali po odbyciu rocznej dyskwalifikacji powrócił do gry w barwach Newcastle. Były zawodnik Milanu udzielił wywiadu na łamach La Repubblica, w którym opowiedział o swoim problemie i o tym, jak odnalazł wewnętrzny spokój po niełatwej drodze: "Mój styl życia był negatywny. Byłem zamknięty na wszystkich i to sprawiło, że zmieniłem swoje zachowanie: nawet z ludźmi, którzy mnie kochali i których ja kochałem. Byłem taki zarówno na obozie treningowych, jak i w domu, z przyjaciółmi i rodziną. Dziś na szczęście jestem inny" – mówi o sobie Tonali.
"Hazard? Nie pamiętam pierwszego postawionego zakładu. Stało się to nawykiem, gdy miałem 17-18 lat. A normalnością, gdy zaczęło mi to zajmować dużo czasu. Fakt, że odbywało się to online, przesłonił mi wszystko, zamknąłem się w swojej skorupie. Czy kiedykolwiek miałem świadomość, że staje się to nałogiem? Nie sądzę, żebym kiedykolwiek miał taką świadomość. Kiedy człowiek znajdzie się w takiej sytuacji, trudno go zapytać, czy jest chory. Zawsze powie, że nie. Nawet jeśli czuje, że tak nie jest. Nie może myśleć, że ma ten problem, więc ma tendencję do ukrywania go".
"W miesiącach, których pozostawałem poza boiskiem, spędziłem dużo czasu z psychologiem. Jego zadaniem było uświadomienie mi, jak upadłem. Zazwyczaj rozumie się to w momencie, gdy coś się traci: rodzinę, pracę, pensję. W moim przypadku jednak pieniądze nie uświadomiły mi, jak poważna była to sprawa. Powrót do zdrowia był trudny. Nie mogłem przyjmować konkretnych leków, ponieważ w 95% z nich, uzyskałbym pozytywny wynik testu antydopingowego, więc wszystko było podróżą mentalną: trwało to miesiące, z psychologiem i psychiatrą. Przed pierwsze dwa miesiące byłem oderwany od wszystkich, a potem wracałem do życia, trenując codziennie bez możliwości gry. Zdałem sobie sprawę, że płacę za to, co zrobiłem".
"Jak wyglądały pierwsze miesiące dyskwalifikacji? Przez pierwszy miesiąc podróżowałem między Włochami a Anglią. Nigdy nie byłem bliski depresji, ponieważ od razy pracowałem nad sobą. Trzy wywiady tygodniowo online i jeden osobiście w każdym miesiącu. Nie opuściłem żadnego. Zawsze rozmawialiśmy o dniu poprzedzających, z trzema konkretnymi zadaniami: jedno dotyczyło mojej osoby, drugie hazardu, a ostatnie było kompendium. 16 spotkań zorganizowanych przez FIGC odbyłem we Włoszech: przez pierwsze pół roku byłem w Bary, Rzymie, Florencji, Mediolanie, Weronie".
"O czym rozmawialiśmy podczas tych spotkań? Spotykałem się z młodzieżą z drużyn i sztabami. Młodzi zadawali mi pytania w stylu: kto jest najsilniejszym zawodnikiem, przeciwko któremu grałeś. Dorośli pytali o powody, dla których popełniłem pewne błędy. Najbardziej ekscytujące spotkanie? W Newcastle, w fabryce produkującej osłony do rur gazowych. Pojechałem tam, ponieważ hazard jest szeroko rozpowszechniony w Anglii. Byli ludzie, którzy kilka miesięcy po mojej dyskwalifikacji mówili mi: Przestałem obstawiać przez to, co ci się przytrafiło. Byli hazardzistami od lat. Pewien Włoch powiedział mi, że jako pracownik zarabia 2000 funtów miesięcznie, ale czasami musi wyrabiać nadgodziny, aby utrzymać rodzinę: za dużo pieniędzy przeznacza na hazard".
Na koniec rozmowy przenosiny do przeszłości i momentu, gdy był bliski przejścia do Interu oraz związkach z Milanem: "Zdarzyło mi się pomyśleć o tym, kiedy mogłem przejść do Interu. Nigdy tego nie zaakceptowałem: nie dlatego, że nie była to silna drużyna, ale nie byłbym w 100% szczęśliwy. Każdego dnia o tym rozmawiałem z moim agentem i wątpliwości były ogromne. To była góra, na którą nie miałem ochoty się wspinać. Telefon Paolo Maldiniego zmienił wszystko, uszczęśliwił mnie i powiedziałem: Albo idę do Milanu, albo zostaję w Brescii. Mój tata mi to przekazał, tę więź z Milanem. Kiedy transfer stał się faktem, poprosiłem Rino o pozwolenie na noszenie jego numeru 8".
Że miał problemy z hazardem? A kto nie ma w życiu jakichś problemów i słabości. Dobrze, że wyszedł na prostą i uratował karierę.
Po co?!?
No to chyba dobrze, jeśli będzie za dobry na tę ligę?
Jeśli by wrócił tutaj z newcastle (no nie ma na to szans xD) to wątpie, by już gdziekolwiek indziej odszedł.
Ale jestem pewien co do jednej rzeczy - jego odejście spowodowało, że Milan pozostał bez serca na boisku. Taki zawodnik jest unikatowy, coś jak dla Interu Barella. To jest zawodnik, który dla barw będzie gryzł trawę do ostatniej sekundy w meczu, bez względu jaki będzie to wynik.
Jak patrzę dziś na te Fofany, Musahy i inne Loftusy, to mnie na mdłości bierze. Milan nie ma tożsamości, jest totalnie bezjajeczny, paskudny, obrzydły z miękką mentalnością, nic dziwnego, że mamy takie wyniki i nie jesteśmy w stanie przejść Feyenoordu czy innego Dinamo. Brakuje tutaj ludzi, którzy będą dla tych barw poświęcać się na boisku.
https://www.youtube.com/watch?v=_9tb1JF231A
Zapewne też było dużo podań jak mówisz, ale to był cały Milan już ostatnich kilkunastu miesięcy Pioliego. Bardziej zachowawczo i mniej do przodu. Byle do boku do Leao.
Dopiero w tym sezonie taki Reijnders czy Fofana zaczęli ryzykować.
Ale ja go nie rozliczam, za ten hazard.. każdy człowiek popełnia błędy.
Tylko przypominam, jakie były realia i jak psioczono na niego gdy przetrzymywał piłke i szukał odegrania tylko do najbliższego kolegi na boisku ;).
No pokazuje, póki co to 3 bramki i 2 asysty w 31 meczach :)
W sezonie mistrzowskim Sandro miał uwaga:
5 bramek i 3 asysty w 45 meczach :)
W kolejnym sezonie 2 bramki i 10 asyst (był wykonawcą rzutów rożnych).
Na szczęście pomocnika nie rozlicza się z liczb.
Jak widać środkowego pomocnika, bez wypadów do ataku, można rozliczyć z liczb i przez ten pryzmat go oceniać :)
Ciekawe czy taki Gattuso, albo inny Makelele był dobry? :)
Alonso,Gerrard,Modrić,Lahm,Pogba itp itd jak widać można ;)
Ale dobra , nie ma co dalej drążyć, raz że nie jest naszym zawodnikiem, dwa, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ - każdy pamięta to co chce i ma opinie o danym zawodniku, dla mnie wtedy Sandro był dobry, ale nie na tyle by wprowadzić lepszą jakość do pomocy, wystarczy zestawić go z Barellą i rysuje się przepaść ;).
Xabi Alonso 700 spotkań, 43 gole, 76 asyst.
Modrić 819 spotkań 89 goli, 137 asyst
Lahm, który grał również na boku obrony 588 spotkań 19 goli, 77 asyst
Tonali 262 spotkania 17 goli, 31 asyst.
Patrząc na twoje przykłady, to Tonali jest topka w grze do przodu, ma dobre liczby :)
A poza tym, to może dasz przykłady Kaki czy Lamparda, też grali w środku pomocy (Kaka oczywiście mniej, ale grał bardzo dużo na 10, która jest pozycją pomocnika).
Czemu nie wpisałeś Makelele, czy Kante? Nie są środkowymi pomocnikami?
Na pewno byli topowymi na świecie, w swoimi czasie.
Edit do Modrićia duża *, bo gość grał w Realu czasów Cristiano, gdzie rekordy sypały się jak z rękawa, więc o liczby łatwiej :)
No pięknie, postępowo. UK zmienia ludzi.
W Polsce jak w lesie, zawsze binarne klapki na oczach.
akceptowałOm
Co?
A no, ono jeno ...
I do tego to wszystko często powiązane z reklamami piwa.
Hazard i alkohol, by niszczyć mózgi ludzi totalnie.
Słaby człowiek lub ktoś z problemami ma prostą drogę by wpaść w nałóg.
We Włoszech nie ma chyba stacji, która nie zasłania pół ekranu kursami na żywo.
Nigdy nie zrozumiem jak można chcieć z powrotem zawodnika w klubie, który w pełni świadomie ten klub narażał na straty czy to swoim możliwym zawieszeniem czy czymś gorszy w zależności co mógł obstawiać.
Tak w ogóle. W świetle tego co się dzieje w Mediolanie, to PRYWATNY problem piłkarza to jakaś popierdółka.
Oni przynajmniej nie mają nałogów. Na takich piłkarzach powinien być Milan budowany. No dobra, Okafor może mieć problemy z żarciem.
XD