Typowa rimonta: Pulisic – Reijnders pokonują Como
Obecnie w Milanie, zarówno w szatni, jak i wśród kadry zarządzającej jest bardzo mało osób mówiących po włosku. We wszystkich wielkich sukcesach Milanu w historii, widoczna była silna włoska dusza, dlatego też w klubie liczą na to, że atmosfera będzie nieco bardziej "azzurro", być może zaczynając od nowego dyrektora sportowego i przyszłego trenera – zauważa w poniedziałkowym wydaniu La Gazzetta dello Sport.
Na szczycie władz klubu jest już Włoch (Giorgio Furlani), który w tym tygodniu powinien rozpocząć rozmowy z kandydatami na stanowisko dyrektora sportowego. Po ubiegłotygodniowym spotkaniu z Gerrym Cardinale w Stanach Zjednoczonych, Furlani jest pozycjonowany coraz bardziej w centrum decyzyjności klubu i dlatego będzie tym, który wybierze, kogo chciałby mieć u swojego boku przy budowie nowego Milanu. Spośród profili "made in Italy" wyróżnia się jeden – Fabio Paratici. Oprócz niego jest jeszcze Igli Tare, który w ostatnich godzinach wydaje się tracić na giełdzie nazwisk. Inni potencjalni kandydaci z Włoch to: Tony D'Amico i Giovanni Sartori. W wyścigu biorą również udział zagraniczni dyrektorzy sportowi. Oprócz Igli Tare są to Markus Krösche oraz Thiago Scuro.
LGdS zauważa również, że oprócz dyrektora sportowego, nowy Milan ma również na celu zakontraktowanie Włocha na ławkę trenerską. I z tego powodu silną i konkretną opcją wydaje się Massimiliano Allegri. Urodzony w Livorno trener dobrze zna Serie A, a także środowisko Milanu, biorąc pod uwagę, że prowadził zespół od lata 2010 do stycznia 2014 roku.
Furlani, Allegri, Paratici.
Naprawdę po ostatnich latach Kondora i Bunga Bunga, myślałem że gorzej być nie może, a jednak się myliłem i idzie to dalej w coraz gorszą stronę.
Jak wezmą Partacziego to będzie hit, ale po dotychczasowych ruchach RedBird na to się zanosi. Sartori świetna opcja. D'Amico czy Tare również całkiem nieźle. Krosche również, ale nie zna włoskiego podwórka.
Kandydatura Allegriego mi się nie podoba. Jeśli miałby być to kontrakt roczny z opcją przedłużenia to w porządku, bo po sezonie lania betonu będziemy mieli go dosyć, ale pewnie do top4 się złapiemy. Natomiast na taki kontrakt pewnie nie pójdzie sam Max, a samą pensję kasuje sporą 2-2,5 razy tyle co Fonseca czy Conceicao, ale cóż chytry dwa razy traci.
I pomału odbudujemy włoską markę.
Sęk w tym, aby to były zamierzone i celowe działania Zarządu, nie wynikające z bierności tegorocznego sezonu, które mają jedynie przypudrowac trupa przed mediami i kibicami
A skończy się jak zwykle korporacyjnym bilansem.