MILAN – BOLOGNA 0:1
Rossoneri bez Pucharu Włoch...
Wielkie oczekiwania, głośne zapowiedzi, rozczarowujące efekty – tak można podsumować nie tylko sezon Milanu, ale i ostatnie miesiące pracy Zlatana Ibrahimovicia jako doradcy RedBird. Szwed wrócił na San Siro z nową rolą, ale zamiast błyszczeć, zniknął w cieniu kryzysu. Fani mają dość – a pytanie "co dalej z Ibrą?" staje się coraz bardziej zasadne – podsumowuje La Gazzetta dello Sport.
Jeszcze kilka miesięcy temu Zlatan był twarzą nowego Milanu – nie tylko jako symbol, ale jako faktyczny "frontman" klubu. Występował publicznie, komentował, rozgrzewał media enigmatycznymi wypowiedziami. A teraz? Zniknął. Ostatni raz publicznie wypowiedział się przed finałem Pucharu Włoch, rzucając kilka uprzejmych banałów. Wcześniej (w marcu), mówił o wirusie, przez który schudł trzy kilogramy, i zapewniał, że "jest tu, by pomagać". Ale to były wyjątki. Cisza trwa. Na platformach społecznościowych aktywność ograniczona do działań biznesowych, a 72,5 miliona obserwujących zadaje jedno pytanie: co się dzieje z Ibrą?
Warto przypomnieć: Ibrahimović nie jest pracownikiem klubu, lecz zewnętrznym doradcą RedBird Capital Partners. Teoretycznie doradza "wszystkim i we wszystkim", ale w praktyce? Jego wpływ – jeśli był realny – nie przełożył się na sukcesy. Sezon zawiódł na każdym froncie, więc i ludzie odpowiedzialni za projekt muszą się tłumaczyć. Zlatan, choć wciąż jest magnesem marketingowym, nie uniknie oceny. Co więcej, sytuacja w klubie wymaga dziś restrukturyzacji (ustalenia jasnych ról, odpowiedzialności i kompetencji). A to właśnie w przypadku Szweda wywołuje największe wątpliwości. Kibice zadają sobie jedno pytanie: za co tak naprawdę odpowiedzialny jest Ibrahimović?
Największy cios wizerunkowy? Milan Futuro. Projekt drugiej drużyny, który miał być nowym fundamentem pod rozwój talentów, zakończył sezon spadkiem do Serie D w pierwszym roku istnienia. Zainwestowano ok. 15 milionów euro, na czele postawiono Jovana Kirovskiego – przyjaciela Zlatana z czasów LA Galaxy. Efekt? Katastrofa! A kiedy drużyna walczyła o utrzymanie, Ibrahimović był na meczu Primavery, gdzie gra jego syn Maximilian. Absencja podczas rewanżowego meczu play-out ze SPAL, nie przeszła bez echa.
Kibice Milanu nie zapominają – i nie wybaczają. Już w grudniu, podczas obchodów 125-lecia klubu, Ibra został wygwizdany na San Siro. Symboliczny moment – koniec bezwarunkowej miłości, początek rozliczeń. Przez cały sezon Szwed serwował uspokajające komunikaty: "wszystko jest pod kontrolą", "jesteśmy spokojni", "idziemy w dobrą stronę". Tymczasem efekty na boisku mówiły co innego. Nowi zawodnicy, których publicznie chwalił, rozczarowali. Do tego brak wpływu na piłkarzy, którzy w kluczowych momentach zawiedli.
Co dalej? Tego nie wie nikt – może poza samym Ibrahimoviciem. Wiadomo natomiast jedno: w Milanie nikt nie może czuć się bezpieczny po tak rozczarowującym sezonie. Kampania 2025/2026 będzie nowym rozdaniem, ale zanim się rozpocznie, RedBird musi wyciągnąć wnioski. Zlatan milczy, ale cisza bywa bardziej wymowna niż tysiąc słów...
Praca w sam raz dla niego bo jak ostatnio podkreśla " teraz Zlatan nie pracuje dla pieniędzy".
Dla kibica Milanu nie istnieje wiekszy odstraszacz. :)
Makleryzm to usługa finansowa ;)
Zlatan jako amator w tej roli powinien przede wszystkim słuchać i się uczyć, jednak jak się okazało miał całkiem sporo do powiedzenia co spowodowało kilka fatalnych w skutkach decyzji jak zwolnienie Abate przez personalne spięcia lub zatrudnienie Kirovskiego, który kompletnie położył projekt Futuro.
Taki na początku był chojrak, teraz po sezonie siedzi w norze jak wszyscy zwolennicy RedBird przed sezonem.
Niech nagrywa tiktoki i siedzi pod pantoflem glonojada.
Bo jeżeli tak to pewnie zależy im na frekwencji tak czy siak.
Po takim sezonie takie protesty powinny być przynajmniej raz w tygodniu.
Samego Ibrę jestem w stanie rozgrzeszyć. Prawdziwym problemem jest Furlani.