Milan, Allegri i zawodnicy spotkają się w Milanello 7 lipca, aby rozpocząć okres przygotowań do nowego sezonu
Od pozowanych zdjęć pod tablicą Parku Narodowego Serengeti po dynamiczne ujęcia: kopnięcie taekwondo tuż przy twarzy Marco Verrattiego czy akrobacje z piłką w hotelowym basenie. Tak wyglądają „pocztówki” z wakacji Zlatana Ibrahimovicia, który regularnie dzieli się swoim życiem prywatnym z ponad 72 milionami obserwatorów na Instagramie. Choć reakcje fanów są wciąż żywiołowe, ich entuzjazm nieco osłabł po przeciętnym sezonie Milanu. Ibrahimović – podobnie jak cała struktura klubu, od właściciela Gerry’ego Cardinala po działaczy – znalazł się na celowniku rozczarowanych kibiców. W tym kontekście trudno przejść obojętnie obok kontrastu: Szwed wypoczywa, podczas gdy inni – jak Tare czy Allegri – niemal rozkładają polowe łóżka w siedzibie klubu przy via Aldo Rossi.
Warto jednak przypomnieć, jaką faktycznie rolę pełni Ibrahimović. Od momentu zakończenia kariery piłkarskiej nie jest on formalnym działaczem Milanu. To konsultant RedBird Capital, czyli grupy właścicielskiej klubu. Nie podlega bezpośrednio strukturze Milanu – inaczej niż na przykład dyrektor generalny Giorgio Furlani. Taki status daje mu większą swobodę – również w sferze publicznych wystąpień i aktywności w mediach społecznościowych. Zrozumienie tej różnicy pomaga spojrzeć na jego działania z innej perspektywy i odpowiedzieć na pytanie: gdzie Ibrahimović może wnieść największy wkład? Oficjalnie jego mandat obejmuje rozwój zawodników oraz budowanie kultury wysokiej wydajności. Właśnie tu – w Milanello – może okazać się bezcenny.
Centralną postacią tego „projektu” jest Rafael Leão. 26-letni Portugalczyk przestaje być traktowany jako obiecujący „chłopak” – to już mężczyzna, od którego wymaga się dojrzałości. Ibrahimović ma pomóc mu zrobić ten ostatni, najtrudniejszy krok. Nie będzie to łatwe. Szwed przyznał, że Leão był jedynym zawodnikiem, którego nie potrafił „obudzić”:
„Próbowałem wszystkiego – byłem miły, ostry, obojętny. Z każdym innym się udało, ale z nim nie. Doszedłem do wniosku, że jeśli ktoś nie chce się zmienić sam, nic się nie da zrobić” – pisał w swojej książce Adrenalina.
Jednak jeszcze przed ostatnim sezonem Zlatan zauważył u Portugalczyka istotną przemianę. „Zrozumiał, co robić” – mówił. A skoro Leão ma być fundamentem przebudowywanego Milanu, misja Zlatana staje się kluczowa i niepodlegająca dyskusji. Relacja między nimi od zawsze była intensywna i nacechowana wzajemnym szacunkiem. Ibrahimović mówił o Leão z uznaniem, porównując go z Balotellim:
„Ten nieudany strzał piętą w meczu z Newcastle to była rzecz genialna. Jeśli strzelasz w ten sposób, jesteś geniuszem. To pokazuje, dlaczego Leão jest tam, gdzie jest, a Balotelli – na trybunach”.
Z drugiej strony, Leão nazywa Ibrahimovicia „starszym bratem”, podkreślając, że to właśnie Szwed nauczył go nie tylko koncentracji przez cały mecz, ale też tego, co znaczy grać dla Milanu.
Zlatan z właściwą sobie pewnością siebie skwitował ten związek jednym zdaniem podczas Festival dello Sport: „Kto jest lepszy – ja czy Leão? Zlatan. Ale Zlatan stworzył Leão”. I właśnie dlatego, Zlatan nie może teraz odpoczywać. Jego obecność, doświadczenie i autorytet mogą być kluczem nie tylko do przemiany Leão, ale i całej drużyny. Milan potrzebuje tożsamości, głębokiego DNA zwycięzcy. A kto lepiej niż Ibrahimović – człowiek, który uczynił z siebie legendę – może ją przekazać dalej?
W większości klubów z czołówki tak było tylko korpo Milan chce zaczynać kolejną rewolucję od dupy strony. Później będzie zdziwienie dlaczego 40 latek nie daje rady ciągnąć za uszy tej międzynarodowej zgrai, zaś Xhaka poza Niemcami jest takim samym liderem jak Morata/Walker.
Wielki szacunek za karierę piłkarską, ale za zarządzanie już nie.
Kapuś, który nie bierze odpowiedzialności za działanie. Wciska się w robotę Furlaniego, który mistrzem w swojej robocie i tak nie jest.
Moncada, który boi się podjąć ryzyko bo wielki brat patrzy. Odejście Zlatana polepszy jakoś zarządu.
Jego filmy w necie są adresowane do 10latków.
Niech to robi ale nie powinien być jednocześnie ważna personą w dużej firmie na stanowisku "wolny elektron krążący bez ładu i składu".
Cały obraz który budował podczas swojej kariery genialnie spartolił, lądując dupą na kciuku Cardinale i robiąc z siebie pacynkę.
Ibra w Milanie jest nikim, ani to legenda, ani niczym się nie wyróżnił, no poza "kozaczeniem".
Baresi to mimo wszystko klasa człowiek, w wypowiedziach i zachowaniu.
Ibrahimović jest jego przeciwieństwem. Wypowiedzieć się nie umie, zachowuje się jak dzieciak.
Jak taki ktoś ma pokazywać się jako zarządzający Milanem?