PERVIS ESTUPIÑAN 2030!
To niewiarygodne, ale od miesiąca Galatasaray rozgrywa ryzykowną partię odnośnie Álvaro Moraty, wysuwając delikatnie mówiąc przesadne żądania finansowe. Prowadzi to do impasu, który szkodzi wszystkim zaangażowanym. To też powód, dla którego hiszpański piłkarz zaczyna się buntować, zdając sobie sprawę z ryzyka, na jakie się naraża. Największe szkody ponosi jednak Milan, ponieważ Como może zmienić cel transferowy, jeśli turecki klub utrzyma tak sztywną postawę. Trzeba więc cofnąć się o krok, by zrozumieć powagę sytuacji.
Wszystko zaczyna się w styczniu, kiedy Morata przechodzi na wypożyczenie do mistrza Turcji za 6 milionów euro (kwotę ustaloną za wypożyczenie do grudnia 2025 roku). Problem w tym, że Turcy do dziś nie zapłacili tej sumy Milanowi. Tymczasem w czerwcu klub z Mediolanu osiągnął porozumienie z Como dotyczące sprzedaży Álvaro Moraty na stałe za 10 milionów euro, licząc na te 6 milionów euro, które miał otrzymać od Galatasaray. W ten sposób Milan zamknąłby operację rozpoczętą latem ubiegłego roku z Atlético Madryt (za 16 milionów euro), nie ponosząc strat. Teraz jednak ze Stambułu płyną zaskakujące żądania. Galatasaray domaga się od Como 8 milionów euro za uwolnienie Hiszpana. Dlaczego? Chcą rekompensaty za 6 milionów za wypożyczenie oraz zwrot wynagrodzenia, które wypłacili piłkarzowi. Krótko mówiąc, chcą zakończyć całą operację, nie wydając ani jednego euro.
Prawdą jest, że w ostatnich dniach Galatasaray dokonał rekordowego transferu z Napoli, płacąc 75 milionów euro za Osimhena. Ale w przypadku Moraty Turcy ewidentnie zmieniają zasady gry. Ich postawa może naruszać międzynarodowe przepisy dotyczące transferów. W tej niepewnej sytuacji nie można ignorować wpływu tego konfliktu na rynek transferowy Milanu. Poszukiwania napastnika są bowiem wstrzymane przez ten impas.
Nie można pominąć skrajnego ryzyka, jakie grozi Milanowi: powrotu Álvaro Moraty do Milanu, jeśli Como rzeczywiście wycofa się z transakcji. Dlatego właśnie w tych gorących godzinach w siedzibie Milanu uważnie śledzi się spór z Galatasaray. Trwa dyplomatyczna gra, która ma na celu zażegnanie kryzysu i umożliwienie Hiszpanowi dotrzymania słowa danego Cescowi Fàbregasowi.
A jeżeli chce iść do Como, to wcale się nie dziwię, że Turcy są wkurzeni, bo sam Hiszpan u nich nic nie pokazał, a kasa wtopiona i to jeszcze za pół roku, a nie za cały rok.
To w sumie jest problem na linii Morata - Galatasaray, ale my możemy dostać rękoszetem...
Co to za pierdololo? Umowa to umowa, a wypożyczenie ma trwać do stycznia 2026. Podpisał to zarówno któryś partacz z zarządu, jak i miękiszon Morata. Galatasay najwidoczniej nie ma zamiaru lekka ręką pozbywać się rezerwowego napastnika, na tydzień przed startem ligi. Poza tym, Turcy zdają sobie sprawę z faktu, że jacyś imbecyle dali temu partaczowi 9 baniek za sezon, a teraz za wszelka cenę chcą się go pozbyć, więc dymają frajerów skoro mają ku temu okazje. Business as usual.