Komplet punktów na Stadio Via del Mare!
US LECCE – AC MILAN 0:2
To był bardzo ciężki wieczór Santiago Giméneza. Jedna pomyłka, jeden gol zdobyty, ale anulowany, jego dyrektor sportowy przed meczem mówi o wymianie, która może go skierować do stolicy Włoch. Gimenez przeżył jeden z najtrudniejszych wieczorów swojej kariery. Czy będzie to także jeden z najważniejszych? Tego dowiemy się w poniedziałek wieczorem – pisze Luca Bianchin na łamach La Gazzetta dello Sport.
Santi przyjechał do Lecce w najgorszych okolicznościach: dzień przed meczem spowodował poważną kontuzję Jashariego, który nie zagra przez co najmniej dwa miesiące, a w wiadomościach jego nazwisko od kilku dni pojawia się tylko w kontekście transferowym. A teraz jest jedynym czystej krwi napastnikiem, którego ma Milan, a zbieżność daty była dla niego sprzyjająca. To był 29 sierpnia 1999 roku, kiedy Milan grał w Lecce w białej koszulce. Tego dnia numer 7, blondyn, strzelił pierwszy gol swojego życia w Milanie i wszyscy wiedzą, kim on był: Andrij Szewczenko. Gimenez nie jest Szewczenką, nie jest tak szybki jak on, nie strzela (prawą i lewą nogą!) jak on, ale... niewielu było Szewczenków w ostatnich 20 latach w piłce nożnej. Gimenez to napastnik z problemami, który próbuje odnaleźć swoją drogę.
Jego mecz był skomplikowany. Santi walczył, starał się, a prawie zawsze mu nie wychodziło. Najlepsza okazja w pierwszej połowie, tuż przed przerwą: podanie w głąb pola od Fofany i strzał lewą nogą, za szeroko, za mocno, obok Falcone wychodzącego z bramki. Bez wątpliwości: zmarnowany gol. Dużo lepsza była próba po przerwie. Kolejne podanie w głąb, tym razem od Saelemaekersa, świetne przyjęcie Gimeneza, który strzela prawą nogą i biegnie cieszyć się, z wyrazem twarzy kogoś, kto w końcu poczuł się wolny. Pokazał też koszulkę z nazwiskiem Jashariego, nieszczęśliwego kolegi z drużyny, który złamał kość strzałkową (był to sposób na przeprosiny). Ale wszystko na nic, Marinelli anulował gola, a cały świat zdawał się walić wokół niego.
Bramki Loftusa-Cheeka i Pulisica zatarły złośliwe komentarze, a Gimenez mógł skupić się na pozytywnych momentach swojej gry: pracy na rzecz drużyny, pierwszym kontakcie z piłką przy asyście Saelemaekersa. Na jedną noc może to wystarczyć, ale po przebudzeniu znów będzie tylko temat transferowy. Czas podjąć decyzję. Igli Tare, dyrektor sportowy Milanu, przed meczem powiedział: "Rozważamy również wymianę Dowbyka z Gimenezem z Romą, jeśli będzie to możliwe, dowiemy się po meczu. Trzymać ich razem? To nie będzie możliwe, grając raz w tygodniu musimy mieć odpowiednią kadrę". Max Allegri dodał na koniec: "Klub zdecyduje, co będzie najlepsze dla Milanu". Milan najwyraźniej chce przeprowadzić tę wymianę, Roma poważnie o tym myśli, a Dowbyk z pewnością czuje magię Milanu. Jak w telewizyjnych talent show, potrzebne są cztery zgody, a brakuje jednej...
Gdyby tylko osoba (nie dyr. " handlowy") wypowiadająca takie słowa przed meczem miała 100% pewności , że to go zmotywuje to tak.
Ale obiektywnie spojrzeć to jedna runda za nim, gdzie przyszedł na ostatnią chwilę w styczniu. Teraz zaczął przygotowania najpóźniej ze wszystkich.
To są te mądre inwestycje ze strony RedBird? Nawet assetów w portfolio się nie traktuje tak bezdusznie, jak Milan prowadzi Gimeneza. Otoczka, która krąży przez całe mercato i kwestionowanie Santiago zanim wznowił treningi, że to nie jest napastnik dla Allegriego też nie pomaga.
Chyba, że po prostu przekreślamy całe zimowe mercato, bo reszta ruchów to same niewypały i Gimenez też takim będzie (co jest prawdopodobne w sumie) - nie mamy piniendzy na transfery, ale tutaj podjarani wywalili ponad 30 baniek, co jest mega dużo jak na RedBird - i teraz ot tak siema nara. Może ostatecznie w księgach wyjdzie na 0, ale co z tego. Nie zmienia to faktu, że jest to bezsensowne operowanie zasobami, lub też ich marnowanie nawet.
Przykład Gimeneza po prostu pokazuje, w jakim chaosie operuje Milan. Wymiana na Dovbyka jest mocno dyskusyjna, ale skoro on ma pasować lepiej do Allegrismo - akceptuję to (chociaż wolałbym Vlahovicia, no ale it's the economy, stupid).
Furlani TOP!
No to 90% naszych to mem.
Jaką on ma charakterystyczną cechę , którą ciągle internet (ludzie) dostrzegają i akcentują i powielają.
Że często jest niby na pozycji spalonej?
No to bardziej taki Inzaghi może być memem.
Czy po poprostu mem , że jest beka z niego.?
Oczywiście niesmaczna.