AC MILAN – BOLOGNA 1:0
Milan minimalnie pokonał Bolognę na San Siro dzięki bramce wiecznie młodego Luki Modricia, ale pod koniec meczu drużyna została bez trenera... Wściekły Allegri w 90. minucie zobaczył czerwoną kartkę po "konfrontacji" z czwartym sędzią (który wezwał głównego arbitra, a ten ostatecznie ukarał trenera Rossonerich). [WIDEO] Ogromna frustracja nastąpiła tuż po rzucie karnym, który najpierw został podyktowany, a potem cofnięty po faulu na Nkunku w polu karnym (86'): Max znów zobaczył czerwony kartonik. Zanim zszedł do szatni, wielokrotnie krzyczał: "Brawo! Brawo!" w stronę czwartego arbitra, team manager próbował go uspokoić, a Saelemaekers – znajdujący się wtedy blisko niego, wołał "spokojnie trenerze, spokojnie". Ale żaden gest ani słowo nie były w stanie ugasić jego furii.
Wszystko zaczęło się w Carpi, w grudniu 2015 roku: krzyki, przekleństwa i płaszcz rzucony w kluczowym momencie furii, pierwszej, która przeszła do historii i stała się wręcz ikoniczna (skierowanej wówczas przeciwko własnym zawodnikom Juventusu). Później, właśnie w barwach Juve, Allegri znów dawał upust swojej złości w podobny sposób – zdzierając z siebie ubrania. Ostatni raz miało to miejsce w finale Pucharu Włoch 2024 przeciwko Atalancie: doliczony czas gry, brak reakcji na faul w ataku i Allegri eksploduje. Marynarka znów ląduje w powietrzu, tym razem razem z krawatem. W prawdziwym stylu Allegriego.
Przez tyle lat pobytu w Turynie przywykł do przekrętów, ale w drugą stronę, a tu masz babo placek.
Podziwiam że tylko tyle zrobił… :)
Jak tu się nie wkurzyć jak sędziowanie to był dno i metr mułu…