Adriano Galliani w rozmowie z La Gazzetta dello Sport wrócił wspomnieniami do swoich lat w Milanie, gdzie przez ponad 25 lat pracował u boku Silvio Berlusconiego, a dziś nie wyklucza się jego powrotu do klubu w innej roli. Były CEO Monzy odniósł się także do obecnej sytuacji Rossonerich i powrotu Massimiliano Allegriego.

Allegri znowu jest w Milanie i już poprawił jakość drużyny: "Max to wielki trener. Zobaczyłem to od razu, gdy trenował Cagliari. Powtarzałem mu wtedy: masz odpowiednie predyspozycje by prowadzić Milan, bo w wielkim klubie liczy się też prezencja. Allegri grał dobrze, zawsze był elegancki. Jak powiedziałby Gullit: przystojny chłopak. Moim marzeniem jest scudetto już w tym sezonie, jak w 2010 roku. On może tego dokonać, jestem optymistą. Dyrektorzy Milanu podjęli świetną decyzję".

Modrić jak Pirlo?: "Mieliśmy Pirlo, a potem, gdy trafił do Realu, stał się nietykalny. Modrić to fenomen, bardzo mi go przypomina. Rabiot też jest kluczowy, a Max zawsze go uwielbiał".

Teraz gdy nie pełni już Pan żadnej oficjalnej funkcji, czy może Pan wrócić do bycia kibicem Milanu?: "Nie przestałem być ultrasem Milanu, nawet gdy pracowałem w Monzie. Nigdy się z tym nie powstrzymywałem. Nie wiem, co robię na stadionie: orientuję się dopiero, gdy widzę siebie w telewizji... Mam w sobie 31 lat Milanu".

Na jakim stadionie chciałby Pan wspierać drużynę?: "Miasto jak Mediolan musi mieć nowoczesny stadion na miarę swoich standardów. A tym miejscem może być tylko San Siro: świetnie skomunikowane, gdzie kibice Milanu chodzą od 100 lat, a Interu od 80. San Siro nie da się odnowić. Alternatywą byłoby wyrzucenie drużyn na obrzeża Mediolanu. Radni muszą zdecydować, czy chcą, by Mediolan miał wspaniały stadion, czy nie. Herezją nie byłoby zburzenie San Siro, ale to, że Milan i Inter mogliby grać poza miastem".

Czym Pan będzie się teraz zajmował: "Tylko Bóg to wie".