MILAN – FIORENTINA 2:1!
Dwa trafienia Rafaela Leão zapewniły Milanowi komplet punktów i pozycję lidera Serie A po 743 dniach przerwy!
Czy obecny sezon będzie sezonem Allegriego? A może Gasperiniego, Conte albo Chivu? Albo nawet Grosso, który ze swoim Sassuolo przegrał tylko raz w ostatnich pięciu meczach – z Interem? Każdy może wybrać własną odpowiedź, własne nazwisko. Jedno wydaje się natomiast niemal oczywiste: spośród dyrektorów sportowych to sezon Igli Tare. I to nie tylko dlatego, że Milan jest liderem tabeli, ale dlatego, że gdyby trzeba było wskazać dwóch piłkarzy – symboli tego początku rozgrywek, trudno byłoby nie wymienić Luki Modricia i Marco Gili. Choć ich historie są zupełnie różne.
Pierwszy z nich, może nawet obraźliwie nazywany jest „niespodzianką”, ale jest w tym sens. Chorwat zadziwił wszystkich nie tylko jakością, lecz także regularnością swoich występów. Nikt nie wątpił, że to mistrz. Ale że będzie aż tak konsekwentny, że po ponad 90 minutach biegnie po raz kolejny, by bronić rozpaczliwego ataku rywala, a sekundę później startuje do kontry – tego już mało kto się spodziewał. Prawdziwa radość dla oczu i przykład dla całej drużyny. Aż chce się zapytać: co by było, gdyby Leão, ze swoim niepowtarzalnym talentem, miał w sobie tyle samo poświęcenia? Ale to temat na inną rozmowę. Mario Gila zaskoczył natomiast w zupełnie innym kontekście, w zespole, który przeżywa ogromne trudności. Lazio cierpi, gubi się, a on trwa mimo to: jest niemal nie do przejścia. Jest środkowym obrońcą, którego dziś chciałby mieć każdy. Byłby idealnym wzmocnieniem dla Napoli, Juve czy nawet Milanu. Piłkarz, który dokonał niezwykłego postępu, ujawniając potencjał, który dotąd można było tylko przeczuwać. A to właśnie Tare odkrył te cechy, zanim zrobił to ktokolwiek inny. Modrić był pierwszym transferem Tare do Milanu, a Gila ostatnim prezentem dla Lazio. Dwa posunięcia zupełnie odmienne, a zarazem dowód na jego niesamowitą elastyczność i intuicję. Bo o ile nikt nie wątpił, że Modrić to autentyczny geniusz, o tyle trzeba było odwagi, by pomyśleć, że w wieku 40 lat wciąż może dawać tak wiele. Z kolei Gila wymagał wiary, że młody, niedoświadczony chłopak z Realu Madryt może wyrosnąć na jednego z najlepszych obrońców w Serie A. Tare wyłożył na niego zaledwie sześć milionów euro, zostawiając jeszcze Realowi procent od przyszłej sprzedaży. Dwa prawdziwe majstersztyki, które bez wątpienia zapiszą się w jego CV.
A wszystko to, ku radości i nadziei Milanu. Bo Rossoneri wspięli się na szczyt tabeli bez swojego najdroższego zakupu, czyli Ardona Jashariego. Pomocnika, którego Tare chciał za wszelką cenę, mimo wątpliwości innych, i za którego klub zapłacił prawie 40 milionów euro. Jest to ogromna suma jak na zawodnika spoza ofensywy. Jashari zdążył rozegrać zaledwie kilkanaście minut, po czym złamał kość strzałkową i nadal musi pauzować. Teraz jednak nadchodzą dobre wieści: Szwajcar na początku listopada powinien wrócić do dyspozycji. I teraz pojawia się pytanie: co jeśli Tare znowu miał rację, tak jak z Modriciem i Gilą? Jedno wydaje się pewne: jeśli tak, Milan będzie miał asa w rękawie, gotowego do wyłożenia na stół w walce o scudetto – podsumowuje La Gazzetta dello Sport.
Jak oni mogli się tak pomylić w redakcji. Po prostu nie mogę uwierzyć.