MILAN – FIORENTINA 2:1!
Dwa trafienia Rafaela Leão zapewniły Milanowi komplet punktów i pozycję lidera Serie A po 743 dniach przerwy!
Najprawdopodobniej w spotkaniu z Pisą podstawowy atak Milanu będą tworzyć Santiago Gimenez i Rafael Leão, czyli duet napastników, który odmienił losy ostatniego meczu z Fiorentiną. To właśnie dzięki nim Rossoneri mogą dziś patrzeć na wszystkich z góry tabeli i jutro wieczorem (choćby na jednej dzień) odskoczyć rywalom już na cztery punkty. Meksykanin wywalczył rzut karny zapewniający zwycięstwo, a Portugalczyk ustrzelił dublet, i to oni dwaj zagrają w ataku Milanu przeciwko Pisie, tym razem od pierwszej minuty – czytamy na łamach La Gazzetta dello Sport.
Massimiliano Allegri odzyskał już Nkunku, który uporał się z bólem palca u stopy odniesionym podczas zgrupowania reprezentacji Francji, ale były gracz Chelsea zasiądzie na ławce rezerwowych i wejdzie tylko w razie potrzeby. W tym momencie nie ma jednak wątpliwości, że trzeba postawić właśnie na duet, który dał impuls w spotkaniu przeciwko Violi. Obaj trenowali razem podczas wczorajszych zajęć taktycznych i, o ile nie wydarzy się nic niespodziewanego, zagrają od pierwszego gwizdka. Leão nie będzie występował jako klasyczny środkowy napastnik: dostanie większą swobodę w poruszaniu się po boisku, tak jak w spotkaniu z Fiorentiną, gdy był decydującym zawodnikiem. W przyszłym tygodniu Pulisic przejdzie kontrolne badanie rezonansem magnetycznym mięśnia dwugłowego uda, uszkodzonego 14 października podczas meczu reprezentacji USA. Na razie nie mówi się o przyspieszeniu procesu leczenia (planowany powrót dopiero po przerwie reprezentacyjnej), ale istnieje nadzieja, że potencjalny niegroźny uraz pozwoli mu być do dyspozycji już 8 listopada na mecz z Parmą. Do tego czasu jednak to na pozostałych trzech ofensywnych graczach spoczywa obowiązek zdobywania bramek potrzebnych, by utrzymać Milan na szczycie tabeli. Jutro wieczorem zagra więc Gimenez, będący wciąż bez gola w Serie A, mimo że wystąpił we wszystkich siedmiu pierwszych kolejkach, oraz Leão, który uczcił swoje pierwsze spotkanie w wyjściowym składzie w tym sezonie ligowym dubletem przeciwko Fiorentinie. A przecież latem, gdy Allegri porzucił pierwotny pomysł gry 4-3-3 na rzecz 3-5-2, uważał Leão i Gimeneza za zawodników rywalizujących o to samo miejsce w ataku.
Trener z Livorno był i wciąż jest przekonany, że Rafa może z czasem stać się klasycznym napastnikiem. Mecz z Fiorentiną pokazał jednak, że ma trudności z grą tyłem do bramki, a jego prawdziwa siła objawia się wtedy, gdy rusza z głębi i wbiega w pole karne z nabraną już prędkością. W Milanello doceniają jednak jego postawę, także w pierwszej połowie, kiedy dużo pressował i poświęcał się dla zespołu. Nigdy nie będzie prawdziwym środkowym napastnikiem i zawsze będzie miał trudności w zamkniętych meczach, gdy rywale bronią nisko. W starciach z Napoli i Juventusem nie był w optymalnej formie fizycznej, ale jego wyjście do piłki przy drugiej zmarnowanej okazji w Turynie było właściwe. Po dublecie przeciwko Violi tamten błąd został mu wybaczony i dziś wizja jego gry w duecie z Pulisicem lub z Nkunku wydaje się całkiem realna. Natomiast, to właśnie meksykański napastnik wciąż szuka pierwszego gola w obecnym sezonie Serie A. Mimo to w niedzielę znowu okazał się kluczowy, wywołując chaos w obronie Fiorentiny swoimi ruchami i umiejętnością utrzymania piłki, dzięki czemu drużyna mogła przesuwać się wyżej. Nie da się zaprzeczyć, że z Santim na boisku Milan funkcjonuje lepiej. Były gracz Feyenoordu mocno dał się we znaki obrońcą Violi i skutecznie rozgrywał piłkę nawet daleko od bramki. Od początku przygody w czerwono-czarnych barwach Gimenez nie imponował skutecznością (zaledwie 7 goli w 28 występach), ale Allegri uważa go za niezbędnego dzięki pracy, jaką wykonuje dla zespołu, i do tej pory zawsze znajdował dla niego miejsce w składzie. Jutro Max ponownie postawi na niego od pierwszej minuty, licząc, że tym razem przełamie strzelecką niemoc. Bo jeśli Milan chce odskoczyć od rywali na cztery punkty i dalej walczyć o coś więcej niż awans do Ligi Mistrzów, Gimenez będzie musiał w końcu zacząć strzelać.