SCUDETTO


Modrić cz. 2: Może po tamtej stronie znowu zobaczę mojego dziadka Lukę

31 grudnia 2025, 15:29, Adam6 Wywiady
Modrić cz. 2: Może po tamtej stronie znowu zobaczę mojego dziadka Lukę

Pomocnik Milanu udzielił długiego wywiadu włoskiemu dziennikowi Corriere della Sera, w którym wspominał czasy gry w zespole Królewskich, wojnę w Jugosławii, swoich trenerów oraz mówił o sprawach bardzo osobistych. Przedstawiamy przetłumaczoną drugą i ostatnią część rozmowy, którą przeprowadzili Aldo Cazzullo i Carlos Passerini. Zachęcamy do nadrobienia pierwszej części wywiadu, jeśli ktoś z was jeszcze jej nie czytał. Znajdziecie ją tutaj

Jakie masz relacje z trenerem Allegrim? (Massimiliano Allegri akurat przechodzi za Modriciem i z uśmiechem obejmuje swoją gwiazdę)
Nic nie mogę powiedzieć, dopóki nie wyjdzie z pokoju! Żarty na bok, ma niesamowitą osobowość. Jest trochę jak Ancelotti: wrażliwy, zabawny i uwielbia żartować. Ale jako trener, jest mistrzem. Zna się na piłce nożnej jak mało kto. Nie znałem go zbyt dobrze, ale cieszę się, że teraz jest moim trenerem.

A co powiesz o Ancelottim?
Carlo jest numerem jeden. Trudno znaleźć słowa, by go opisać. Ze względu na jego styl bycia, nie tylko ze względu na jego umiejętności szkoleniowe. Wielokrotnie rozmawialiśmy o Milanie i Mediolanie, kiedy byliśmy w Madrycie. To miejsce było dla niego również wyjątkowe. Pamiętam, jak go poznałem. Byłem sam w mieście. Zadzwonił do mnie i powiedział, żebym przyszedł i zjadł z nim kolację. Rozmawialiśmy godzinami o wszystkim. O piłce nożnej, rodzinie, życiu. Zazwyczaj trenerzy nie ufają swoim zawodnikom. On tak.

A Mourinho?
Jest wyjątkowy. Jako trener i jako człowiek. To on chciał mnie w Realu. Gdyby nie Mourinho, nie trafiłbym do Realu. Szkoda, że trenował mnie tylko przez jeden sezon.

Kto z tej trójki był najtrudniejszy w kontakcie?
Widziałem, jak Mourinho doprowadził Cristiano do płaczu w szatni. Ronaldo to człowiek, który daje z siebie wszystko na boisku, a wtedy po raz pierwszy nie gonił za obrońcą drużyny przeciwnej. Mourinho jest bardzo bezpośredni w kontaktach z zawodnikami, ale szczery. Traktował Sergio Ramosa i nowego zawodnika w ten sam sposób: gdyby miał ci coś powiedzieć, powiedziałby ci. Max też taki jest: mówi ci prosto w twarz, co jest dobre, a co złe. Szczerość to podstawa.

A jaki był najważniejszy trener w twoim życiu?
Tomo Bašić, w Chorwacji, kiedy byłem dzieckiem. Był przyjacielem mojego ojca. Nauczył nas radzić sobie z niesprawiedliwością. Celowo ranił kogoś i obserwował nasze reakcje. Niektórzy się złościli, inni płakali, bo czuli się niekomfortowo. Wyjaśnił nam, że w piłce nożnej, tak jak w życiu, zobaczymy wszystko, nawet znęcanie się. I będziemy musieli nauczyć się stawiać czoła trudnym momentom. Był czas, kiedy mówili, że nie mogę być profesjonalnym piłkarzem, bo jestem za mały, za słaby: kazał mi nie słuchać. Liczy się to, co myślisz o sobie, a nie to, co mówią inni. Miał rację. Zapewnił mnie: staniesz się najlepszy na świecie. Bez niego, bez jego słów, nigdy nie dotarłbym tu, gdzie jestem.

Zawsze byłeś z tą samą kobietą, Vanją. Jak ją poznałeś?
To była jesień 2004 roku, grałem w Dinamie Zagrzeb. Od tamtej pory jesteśmy razem, nigdy się nie rozstaliśmy. Pracowała w agencji pośrednictwa w znajdowaniu mieszkań dla zawodników. Kiedy pierwszy raz zadzwoniła do mnie, żeby pomóc mi zorganizować przeprowadzkę, rozmawiałem z nią przez trzy godziny, pytając o wszystko, nawet o najbardziej błahe rzeczy, żeby tylko z nią porozmawiać. Od tamtej pory, krok po kroku, nasza miłość rosła. To dla mnie bardzo ważne. Dziś mamy troje dzieci: najstarszy, Ivano, ma piętnaście lat.

Gra w piłkę?
Tak, lubi, ale nie chcę go do tego zmuszać; musi sam sobie wybrać. Ema ma dwanaście lat, Sofia osiem.

W swojej autobiografii „My Way” opisujesz ogromne cierpienie twojej żony.
Kiedy urodził się Ivano, miała trudności z oddychaniem. Zakrzepicę w jednym płucu. Pamiętam podróż do szpitala: nigdy w życiu nie jechałem tak szybko. Po urodzeniu dwójki pierwszych dzieci lekarze zalecili nam, żebyśmy się zatrzymali, ale moja żona chciała trzeciego dziecka, mimo że było to ryzykowne. A kiedy kobiety chcą, kobiety potrafią. Dzięki Bogu wszystko poszło dobrze. Sofia jest radością naszego domu. Moja rodzina jest bardzo szczęśliwa w Mediolanie.

Jakie wrażenie zrobiło na Tobie to miasto?
Nie wiem o nim zbyt wiele; nie odwiedziłem jeszcze katedry ani „Ostatniej Wieczerzy” Leonardo da Vinciego, ale nadrobię to. Uwielbiam być w domu, w okolicy Porta Nuova. Ludzie są tu dla mnie bardzo mili. Od czasu do czasu zaczepiają mnie na ulicy; trochę mnie to krępuje, ale nie przeszkadza.

Messi czy Cristiano Ronaldo?
To pytanie, którego nie lubię. Zaznaczyli pewną epokę. Jestem bliżej Cristiano, ponieważ grałem z nim, był moim kolegą z drużyny w Realu i zapewniam was, że to nie tylko świetny piłkarz; to niesamowity człowiek. Ludzie tego nie wiedzą, ale ma wielkie serce, zawsze gotowy pomagać innym. I jest prostym, normalnym człowiekiem.

A Messi?
Nie znam go jako człowieka, ale nie mam wątpliwości, że on też jest niezwykły. Jako piłkarz jest wspaniały.

Jakie masz relacje ze Zlatanem Ibrahimoviciem, obecnie konsultantem RedBird, funduszu kontrolującego Milan?
Dobre. Kiedy się spotykamy, rozmawiamy w naszym języku, serbsko-chorwackim, i nikt nas nie rozumie.

W 2020 roku Ibrahimović wrócił do Milanu, mając prawie czterdzieści lat i zdobył Scudetto.
Zobaczymy, czy uda nam się to powtórzyć. Zajmujemy dobrą pozycję w tabeli, wciąż mamy długą drogę do przebycia i mamy wielu silnych przeciwników, ale to jest możliwe. Nigdy nie mów nigdy. Mamy wiele do poprawienia, trener wykonuje świetną robotę. Naszym celem zawsze musi być dążenie do szczytu. Jesteśmy Milanem. Dla mnie bycie tutaj to jak zamknięcie cyklu. Teraz jednak patrzmy na to dzień po dniu; w piłce nożnej, tak jak w życiu, nigdy nie należy za bardzo myśleć o przyszłości. Po każdym meczu jest kolejny.

Dlaczego nie masz tatuaży? Wszyscy piłkarze teraz mają.
Bo ich nie lubię. Nigdy nie lubiłem. A raczej, może nawet niektóre mi się podobają; czasami wyglądają dobrze, ale na skórze innych. Na mojej nie. Oczywiście, nie mam nic przeciwko ludziom, którzy robią sobie tatuaże (śmiech).

Czy wierzysz w Boga?
Tak.

Czy jesteś katolikiem?
Tak.

Jak wyobrażasz sobie życie po śmierci?
Dobre pytanie. Po czym? Po zakończeniu kariery czy po życiu?

Po tym i po tym.
Zacznijmy od piłki nożnej, bo to łatwiejsze. Chciałbym zostać przy futbolu, może jako trener, jeszcze nie wiem. Myślę jednak, że wciąż mam coś do zaoferowania na boisku.

A życie po śmierci?
Prawie nigdy o tym nie myślę: jako piłkarz jestem stary, ale jako mężczyzna wciąż młody. Kiedyś rozmawiałem o tym z przyjacielem…

Innym piłkarzem?
Tak, Mateo Kovačiciem. On też jest katolikiem i zgadzamy się, że jest coś po tamtej stronie. Może spotkamy tam naszych bliskich, może znowu zobaczę tam mojego dziadka Lukę. Naprawdę nie wiem. Ale coś jest. Mam taką nadzieję.

Grałeś w reprezentacji Chorwacji przeciwko Serbii. Czy to był wyjątkowy mecz?
Tak. To nie to samo, co gra przeciwko Walii…

Co pamiętasz z tamtego spotkania?
Grałem z Serbami dwa razy, w 2013 roku, w eliminacjach do Mistrzostw Świata. 2:0 dla nas w Zagrzebiu, 1:1 w Belgradzie. W obu przypadkach były niezwykle trudne warunki. To nie były normalne mecze; wojna wciąż trwała i trwa. Myślę, że zawsze tak będzie.

Innym dzieckiem wojny, choć po drugiej stronie, jest Novak Djoković
Znam go, rozmawialiśmy. Jest świetny. Prawdopodobnie najlepszy tenisista w historii. Nie tylko ze względu na tytuły. Zawsze miło go widzieć. Ma wiele do powiedzenia.

Grałeś też w Bośni jako chłopiec.
Pierwsze doświadczenie zebrałem w Zrinjskim Mostarze, gdzie byłem wypożyczony z Dinama Zagrzeb. Było niesamowicie ciężko. Byli tam Bośniacy, Chorwaci i Serbowie. I były trzy religie: muzułmanie, katolicy i prawosławni. Kiedy pojechałeś grać do Sarajewa, to było piekło. Sędziowie cię nie chronili. Nie było łatwo. Miałem siedemnaście lat. I to mi bardzo pomogło. Jeśli grałeś w Bośni zaraz po wojnie, możesz grać wszędzie.

Co stało się z „górnym domem” twojego dziadka?
Został spalony po zamordowaniu mojego dziadka. Teren wokół niego został oczyszczony z min, choć znaki ostrzegawcze wciąż tam są. Dziś to własność państwowa. Jest w ruinie, zarośnięty chwastami. Rozważają przekształcenie go w muzeum. Ale nie chcę, żeby ktokolwiek inny decydował. Chciałbym go kupić. Dla mojego dziadka i dla siebie też. Ta ruina to część mojego życia.

Koniec części II



4 komentarze
Musisz być zalogowany, aby komentować
LaMancha 98
LaMancha 98
31 grudnia 2025, 18:14
Młodzi gracze dzisiaj mogliby się wiele od Modricia nauczyć, przedewszystkim pod kątem czysto ludzkim.
Leao powinien spojrzeć na Modricia i zobaczyć że może tak naprawdę nie trzeba tych wszystkich błyskotek, latania za tymi głupkowatymi influencerami tylko po to żeby zyskać trochę atencji i zasięgów żeby być naprawdę kimś w świecie piłki a przede wszystkim nie potrzeba tego żeby być naprawdę szczęśliwym człowiekiem (szczerze mówiąc to chyba pierwszy wywiad od nie pamiętam kiedy, który jak czytam to widzę oczami wyobraźni naprawdę szczęśliwego człowieka)
0
DarQ
31 grudnia 2025, 16:14
Klasa. Kolejny dowód na to, że charakter to nie tylko coś wrodzonego tylko element człowieka , który warto hartować.... w jak najcięższych warunkach.
W tym kontekście bardzo mnie ciekawi przypadek syna CR7. Chłopak "hodowany w szklarni" - ciągle doglądany, regularnie podlewany, mający najlepsze nawozy. Czy szklarnia nie zabiła jego ambicji i charakteru?
0
Tanger
Tanger
31 grudnia 2025, 16:31
Różne bywają koleje życia człowieka. Nasz ostatni zdobywca złotej piłki pochodził z dość bogatej rodziny, miał komfortowe warunki do gry w piłkę jak i nauki, a akademia Sao Paulo wypatrzyła go lokalnej szkółce piłkarskiej.

Charakteru nie można było mu odmówić, a nawet można go stawiać za wzór piłkarza i człowieka.

Trudne wydarzenia na pewno kształtują charakter, ale i tak nie wiem, czy nie ważniejszym jest by trafić na dobrych ludzi i nie poddawać się. A do tego wszystkiego zawsze trzeba szczyptę szczęścia, choćby żeby znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
1
Tanger
Tanger
31 grudnia 2025, 16:02
Bez wątpienia wyjątkowy człowiek. Typ rzadko spotykany w dzisiejszych czasach.
2

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się